reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze szpitalne i porodówkowe opowieści :-D

cucumber współczuję przeżyć Kochana...
z czasem będzie lepiej, musi być!

p.s. myślałam, że uszkodzenia dziecka (zwichnięcie obojczyka) zdarzają się tylko przy sn...
 
reklama
asiunia a reasumując, gdybyś miała rodzić trzeci raz to wybrałabyś cc, czy jednak sn?
Wiesz JA jako JA i znajac siebie wybralabym CC... ALE!

jezeli ktos mnie sie kiedys zapyta co ma wybrac to nie powiem jednoznacznie. Bo sa osoby co po porodzie SN szybko dochodza do siebie, nie maja traumy, dzieci rodza blyskawicznie, to na cholerke im CC?
Za to jezeli ktos porod SN zalicza do traumy na cale zycie i ze wzgledu na bol i na dziecko i na to co dzialo sie po, to za kolejnym razem ani chwili sie nie zastanawiac i brac CC :-)
 
Kochane pobyt na patologii był dla mnie pikusiem w porównaniu z porodem... na patologii leżałam 4 dni czekając na wywołanie. myśleli, że sama urodzę. żadne czekania, chodzenia, baloniki w cipce nic nie dawały. dopiero w poniedziałek 18 o 5.45 rano podłączyli mnie pod oksy na porodówce, bo miałam za mało wód i nie chcieli mnie dłużej trzymać. ale i tak mówili żebym nie nastawiała się, że urodzę w poniedziałek, bo próba oksytocynowa mi nie wyszła (podawali mi na patologii maleńkie dawki, żeby zobaczyć czy moja macica zareaguje, ale ta nie miała zamiaru się dać skurczom) na początku wszystko było ok. chodziłam sobie z tą kroplóweczką, zjadłam sobie ciacho z torby. ok 8 zaczął się sajgon z hiroszimą. przyjechała babka rodzić, a że u mnie nie było akcji to musiałam zwolnić salę, bo 2 pozostałe były zajęte. przed wyjściem sprawdzili tętno Małego. 65... na łóżko. lekarz takie rzeczy mi wyrabiał z kroczem, że nie wiedziałam już jak się nazywam. wiem tylko, że przebili mi pęcherz, zrobili masaż szyjki i tętno Michałka się ustabilizowało. przenieśli mnie na zwykłe łóżko i wywieźli z sali na korytarz. i wtedy zaczęły mi się skurcze. na początku były znośne. oddychałam tak jak kazała mi położna i nie było tak źle. po godzinie z powrotem na salę i myślałam, że umrę! te wszystkie oddychania, piłki, drabinki i całą resztę mogli se w dupę wsadzić i kijem dopchać! NIKOMU nie życzę takich skurczy jakie miałam. generalnie jestem odporna na ból, ale TO był po prostu ból od którego robiło mi się ciemno i mdlałam. najbardziej bolało mnie w krzyżu jak by w imadło ktoś go wkręcił. drętwiało mi wszystko po szyję i kostki. położne miały mnie w gdzieś. chyba dlatego, że zepsułam im piłkę, darłam się jak opętana i kurwiłam strasznie. w końcu o 10.40 dostałam partych i myślałam, że jestem w niebie! oczywiście zaczęłam się drzeć, że sram (oj tak, nie przebierałam w słowach) i że niech łaskawie ktoś przyjdzie. jak się w końcu pokazała położna, to nagle w 3 minuty cała ekipa się stawiła. o 11 zadzwoniłam do M, że rodzę. 2 skurcze i 10 minut później Michałek leżał u mnie na brzuszku:) nacinali mnie. cięcie nie bolało, ale czułam je. ból był przy szyciu. cerował mnie jak skarpetę.
na położniczym myślałam, że zaraz wyjdę z tego szpitala i w końcu w domku nacieszę się Maleństwem, pośpię trochę, zjem coś normalnego, ale przyszło nam zostać w szpitalu jeszcze przez tydzień z powodu infekcji, którą Michałek załapał u mnie w macicy:(
i wybaczcie, ale na chwilę obecną nie wierzę, że Dziecko wynagradza wszelkie bóle i trudy porodu... może kiedyś...
nawet teraz jak pomyślę o tym porodzie i tym wszystkim to łzy mi się cisną. ale dobrze, że tu się można wygadać z takich rzeczy...
 
wiem jedno. jesli kiedys wpadnie mi do glowy pomysl ze chce jeszcze jedno dziecko, to pierwsze co zrobie to przeczytam ten wątek!! :-D buziak
 
hehe, morgaine! ja wolalabym zaadoptowac ;-)

skorupko, petinko
, strasznie sie nameczylyscie.. buziaki! juz po i juz teraz z gorki :-)

a ciebie, skorupko jeszcze raz to czeka ;-) hehe, no chyba nie chcesz jedynaka? ;-) buziak, slonce, nastepnym razem bedzie lepiej.
 
reklama
dzięki Kobity:) chyba jestem masochistką, bo jedynaka nie chcę mieć. zawsze marzyłam o trójce, ale nie wiem czy przeżyję takie kolejne 2 porody. pocieszam się, że następny może być łatwiejszy, ale to i tak gdzieś za 3 lata.
 
Do góry