reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nie potrafię sobie poradzić :(

TakaSobieJa1987

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
13 Luty 2019
Postów
50
Jestem mamą dwóch chłopców.
Po 5 latach siedzenia w domu, bycia kurą domową wyszłam w końcu z domu :) praca na pół etatu, ale weekendowa :) bardzo Mi to odpowiadało :) cała rodzina mówiła mi super, oderwiesz się trochę od monotoni, wyjdziesz do ludzi, zajmiemy się dziećmi. Pełna optymizmu ruszylam do pracy :) 1. 5 miesiąca przepracowalam i jest super... Do momentu. Dzieciaczki się rozchorowaly, raz już byłam na l4 z uwagi na pobyt w szpitalu. Teraz jestem poraz kolejny na l4. :( czar prysł.. Moja mama z teściową (mimo, że się zaoferowaly) odmówiły mi dalszej opieki nad dziećmi. Moją mamę rozumiem, no bo w sumie ma bardzo ciężką pracę fizyczną, teściowa mi odmówiła bo się boi z dwójką siedzieć.
Najlepsze jest to, że mieszkamy razem.. Ona zaś woli siedzieć w ogródku niż pobyć z wnukami. Mąż nie może, ze względu na pracę.
Problemem jest to, że pracuje po 6-7 godzin przez weekend :( no i siłą rzeczy muszę zrezygnować z pracy.
Jestem w strasznym dołku, kocham moje dzieci najbardziej na świecie, ale też chcę wyjść do ludzi, a raczej chcialam :(.
Nie wiem co już mam z sobą zrobić, trochę zawiodłam się na najbliższych osobach. Jak z nimi rozmawiałam, to wywniiskowali... Że jestem samolubem, że rodzina dla mnie nic nie znaczy, że lepiej żebym rozwiodla się z mężem i mu życia nie truła i dzieciom też.
Jestem załamana, roztargniona, zapłakana i tak na prawdę nie mam siły, psychicznej.
Nie mam komu się wygadac, to przynaj mniej tu sobie pozwoliłam napisać.
Jak coś nie tak, moderator może usunąć ten post.
Dziękuję i pozdrawiam.
 
reklama
Rozwiązanie
Rozumiem Twoje rozgoryczenie, oni też są dorośli i nie powinni najpierw się oferować a potem zostawiać na lodzie znam to z autopsji choć trochę w innym wydaniu ale efekt ten sam. Druga sprawa wywnioskowalam że te przykre słowa usłyszałas od rodziny więc nie dziwię się że Cię zabolały.
Myślę, że powinnaś szukać innych rozwiązań jakieś innej koncepcji może jakaś inna praca w innych godzinach czy innych dniach tak żeby mąż też mógł trochę pomóc?
My mieszkamy za granicą i też nie mamy nikogo do pomocy nawet w razie wielkiego W. I zazdroszczę jak komuś może czasami mama pomóc ale z drugiej strony będąc samej z mężem nauczyliśmy się że możemy liczyć tylko i wyłącznie na siebie i choć często to stresujące to tak ogarniamy by jakoś razem to...
Cytuję Twoją wypowiedź :
Nie wiem co już mam z sobą zrobić, trochę zawiodłam się na najbliższych osobach. Jak z nimi rozmawiałam, to wywniiskowali... Że jestem samolubem, że rodzina dla mnie nic nie znaczy, że lepiej żebym rozwiodla się z mężem i mu życia nie truła i dzieciom też.
Jestem załamana, roztargniona, zapłakana i tak na prawdę nie mam siły, psychicznej.
Nie mam komu się wygadac, to przynaj mniej tu sobie pozwoliłam napisać.

ZAPŁAKANA, ROZTARGNIONA PSYCHICZNIE PRZEZ TAKIE COŚ? PRZECIEŻ SAMA ZREZYGNOWAŁAŚ Z PRACY CHODŹ NIE MUSIAŁAŚ. WYSTARCZYŁO WZIĄŚĆ TYLKO L4, I W MIĘDZY CZASIE POSZUKAĆ OPIEKUNKI NA WEKENDY I TYLE. TAKI PROBLEM TO NIE PROBLEM. A TY OD RAZU PISZESZ O ROZWODZIE? OKEY ZŁOŻYŁAŚ WYPOWIEDZENIE TWÓJ BŁĄD ALE JAK NIE TA PRACA TO INNA. MAJĄC DWÓJKĘ DZIECI PEWNIE JUŻ JESTEŚ W TAKIM WIEKU ŻE POWINNAŚ SOBIE PORADZIĆ Z TAKIM MAŁYM PROBLEMEM, NIE CHCE CIĘ OBRAŻAĆ ANI NIE CHCE BYĆ WREDNA ALE ZACHOWAŁAŚ SIĘ JAK MAŁOLATA, ZAWIODŁAŚ SIĘ BO TEŚCIOWA ZREZYGNOWAŁA Z OPIEKI NAS DZIEĆMI RZUCASZ PRACĘ I TWIERDZISZ ŻE TO ICH WINA TROCHĘ SŁABE JAK NA DOJRZAŁĄ KOBIETĘ.

W innym komentarzu napisałaś że nie rozumiesz jak można mieć dość wnukom pomyślałam może o tym że to są już kobiety w wieki gdzie mają połowę życia za sobą i zamiast pracować, zajmować się dziecko chcą ten czas poświęcić dla siebie? Mają do tego prawo. One już swoje dzieci wychowały, swój staż w pracy przepracowały więc dla mnie nie ma tu nic do dziwienia. Są matki gdzie z chęcią zajmują się wnukami a są takie które by chciały mieć "starość" bądź wiek średni dla siebie, one też mają swoje plany chodźby nawet posiedzieć spokojnie w ogrodzenie czy chociaż spokojnie pójść na spacer
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Hej. Miałam podobną sytuację - chciałam iść do pracy jak mniejsza miała 2 latka - wszyscy w rodzinie wspierali - że się zajmą dzieciakami z mężem - to tylko pół etatu na tygodniu - teściu na emeryturze, teściowa i mama się zmieniały. To oni mnie wypchnęli do pracy bo twierdzili że tak będzie dla mnie lepiej - bo 5 lat siedziałam w domu. Po 2 miesiącach też musiałam zrezygnować bo nie miałam z kim młodszej zostawić - nagle nie mieli czasu... rozumiem mąż - pracował po 100 godzin tygodniowo, ale rodzice.... sami mnie wypchnęli żebym pracowała a koniec końców... dupa. Mąż mi pomógł się psychicznie pozbierać i założyłam własną działalność, ba nawet zatrudniłam koleżankę która była w takiej samej jak ja sytuacji. A że pracowałyśmy z domu, to nasze maluchy się razem bawiły w jednym pokoju - opiekowałyśmy się nimi na zmianę w godzinach pracy i rodzina nas mogła pocałować w 4 litery. 2 lata tak sobie pracowałyśmy, ale przeprowadziliśmy się do UK. Tu nie pracuję, nie dlatego że język ale zdrowie mi strasznie siadło. Długo chodziłam po ścianach, twierdziłam że rodzina to dobra tylko na zdjęciu - jak stoisz z boku i możesz się odciąć. Teraz im żal dupę ściska bo widują na żywo nasze dzieciaki raz na 2-3 lata XD Fakt, brakuje mi pomocy, nie mam z kim zostawić dzieciaków żeby chociaż gdzieś z mężem wyjść samotnie wieczorem. Ale jak patrzę na to z perspektywy czasu... czas spędzony z dziećmi (póki są małe) nigdy nie wróci... Widzę że moja obecność w domu wpłynęła na nie bardzo dobrze - i to łagodzi zbolałe serce. Że nabawiłam się kompleksów, że moja pewność siebie ryczy w kącie, że boję się teraz wrócić do pracy - pikuś - dzieci są szczęśliwe i będą to pamiętać na resztę życia :)
Nie mówię że masz się poświęcać, ale może spróbuj znaleźć złoty środek. Jak to się mówi, jak nie kijem, to pałą. Walić rodzinkę jak tacy sympatyczni - też nie miej dla nich czasu :p Pamiętaj - każda matka jest silna dla swoich dzieci -możesz wszystko :tak:
 
Przykre jest to, ze jak myślisz sobie, ze ci pomogą a tu taka sytuacja. To po co sie oferowały? ;/ Takie to trochę niepoważne.. masz w końcu możliwość popracować, odżyć a nie tylko siedzieć w domu a tutaj takie o/..
 
Rozumiem Twoje rozgoryczenie, oni też są dorośli i nie powinni najpierw się oferować a potem zostawiać na lodzie znam to z autopsji choć trochę w innym wydaniu ale efekt ten sam. Druga sprawa wywnioskowalam że te przykre słowa usłyszałas od rodziny więc nie dziwię się że Cię zabolały.
Myślę, że powinnaś szukać innych rozwiązań jakieś innej koncepcji może jakaś inna praca w innych godzinach czy innych dniach tak żeby mąż też mógł trochę pomóc?
My mieszkamy za granicą i też nie mamy nikogo do pomocy nawet w razie wielkiego W. I zazdroszczę jak komuś może czasami mama pomóc ale z drugiej strony będąc samej z mężem nauczyliśmy się że możemy liczyć tylko i wyłącznie na siebie i choć często to stresujące to tak ogarniamy by jakoś razem to pociągnąć. Np. Wcześniej mieliśmy długo jedno dziecko no to szukałam pracy żeby pracować tak żebym mogła młodego odbierać A mąż tak żeby go zawozil do szkoły. Teraz jest drugie małe, nianie są tu bardzo drogie a do przedszkola jeszcze za wcześnie więc ja chodzę do pracy na weekendy wtedy mąż jest z dziećmi. Jesteśmy zmęczeni i moja praca jest dużo poniżej moich ambicji no ale nie ma wszystkiego na raz jest zawsze coś za coś. Mój mąż też ciągle pracuje, jedynie co weekendy ma wolne na szczęście ale w tygodniu od rana do wieczora jestem sama z dziećmi. Myślę że najlepiej porozmawiać z mężem i to z nim szukać rozwiązań tej sytuacji w końcu to Wasze życie. I głowa do góry! Daj znać jak się rozwinęła Twoja sytuacja
Jestem mamą dwóch chłopców.
Po 5 latach siedzenia w domu, bycia kurą domową wyszłam w końcu z domu :) praca na pół etatu, ale weekendowa :) bardzo Mi to odpowiadało :) cała rodzina mówiła mi super, oderwiesz się trochę od monotoni, wyjdziesz do ludzi, zajmiemy się dziećmi. Pełna optymizmu ruszylam do pracy :) 1. 5 miesiąca przepracowalam i jest super... Do momentu. Dzieciaczki się rozchorowaly, raz już byłam na l4 z uwagi na pobyt w szpitalu. Teraz jestem poraz kolejny na l4. :( czar prysł.. Moja mama z teściową (mimo, że się zaoferowaly) odmówiły mi dalszej opieki nad dziećmi. Moją mamę rozumiem, no bo w sumie ma bardzo ciężką pracę fizyczną, teściowa mi odmówiła bo się boi z dwójką siedzieć.
Najlepsze jest to, że mieszkamy razem.. Ona zaś woli siedzieć w ogródku niż pobyć z wnukami. Mąż nie może, ze względu na pracę.
Problemem jest to, że pracuje po 6-7 godzin przez weekend :( no i siłą rzeczy muszę zrezygnować z pracy.
Jestem w strasznym dołku, kocham moje dzieci najbardziej na świecie, ale też chcę wyjść do ludzi, a raczej chcialam :(.
Nie wiem co już mam z sobą zrobić, trochę zawiodłam się na najbliższych osobach. Jak z nimi rozmawiałam, to wywniiskowali... Że jestem samolubem, że rodzina dla mnie nic nie znaczy, że lepiej żebym rozwiodla się z mężem i mu życia nie truła i dzieciom też.
Jestem załamana, roztargniona, zapłakana i tak na prawdę nie mam siły, psychicznej.
Nie mam komu się wygadac, to przynaj mniej tu sobie pozwoliłam napisać.
Jak coś nie tak, moderator może usunąć ten post.
Dziękuję i pozdrawiam.
 
Rozwiązanie
Do góry