Witam!
Mój syn ma prawie 14 lat i u niego też stwierdzono nadpobudliwość.
Zgłosiłam sie z nim do psychiatry dziecięcego i obecnie przyjmuje leki na koncentrację i od tego momentu znacznie zainteresował się szkołą,życiem rodzinnym bo wcześniej nic go nie interesowało mimo moich nie ustających prób.
Miał nawet takie według mnie stany depresyjne między innymi związane z trudnościami w szkole ,które były wynikiem braku koncentracji.
Cieszę sie,że nie tłumaczyłam sobie tych jego zmian nastroju z okresem dojrzewania tylko zareagowałam.
Zrobiłam EEG głowy w którym wyszły właśnie jakieś mikrouszkodzenia mózgu prawdopodobnie z okresu okołoporodowego bądź spowodowanego chorobą ,którą mój syn przeszedł w pierwszych 4 tyg.swojego życia.
Obecnie jestem już spokojniejsza bo wiem jak postepować (wiele razy jak starałam sie mu pomagać zarzucano mi ,że jestem nadopoiekuńcza i to moja wina).
Wiem,że wiele jego zachowań było silniejszych od niego.
Jednak co innego mnie bulwersuje.
Mój syn był badany przez psychologów w wieku 4,7 11 lat.
Opinie z przedszkola i szkoły wyrazie wskazywały na to,że faktycznie występuje u niego zespół nadpobudliwości jednak nikt nie nazwał tego ,nikt nie udzielił mi żadnych wskazówek jak postępować i co robić.
Obecnie jestem mamą rocznego chłopca i czytając artykułu o tym zespole jestem w stanie już pewne zachowania rozpoznać i wydaje mi się ,że czeka mnie "powtórka z rozrywki"

Będę miała oczy szeroko otwarte

i już nie będę słuchała pediatrów " niech się Pani cieszy,że jest taki żywy a nie osowiały" lub typu "że jestem nadopiekuńcza"
Kiedyś nie było dostępu do internetu,nie było w tym temacie tyle publikacji
co dzisiaj i dzisiaj wiem ,ze instynkt matki jest o wiele więcej wart niż nie jedna diagnoza lekarska.
Polecam świetny artykuł zamieszczony na tym portalu:
Przyczyny i objawy nadpobudliwości psychoruchowej - BabyBoom
Myślę,że najważniejsze w tym wszystkim jest to by zrozumieć na czym to polega ,by nie stawiać dziecku poprzeczki wyżej niż jest ono w stanie ją przeskoczyć,by nie oceniać zbyt pochopnie jego zachowania i zrzucać tego tylko na jego złą wolę czy złośliwość.
Dzisiaj mogę tylko powiedzieć ,ze żałuję iż nie wpadłam na to dużo wcześniej i zbyt ufałam specjalistom bo wiele razy szukałam pomocy np.u szkolnych psychologów, wychodzi na to w moim przypadku bynajmniej ,że jak rodzic sam nie zdobędzie chociaż ogólnej wiedzy o tym co dzieje się z dzieckiem i nie zasugeruje to nie zostanie odpowiednio zdiagnozowane.
Nie tyczy się to tylko problemów duchowych ale i fizycznych również bo miałam też taką sytuację,że uparłam się by zrobić dziecku RTG płuc prosiłam o skierowanie chyba 10 min. i w końcu z wielkiej łachy dostałam i co? Wyszło zapalenie oskrzeli.Prosiłam w szpitalu o posiew kału jak syn był chory-wmawiano mi,że nie ma potrzeby bo dziecko ma niestrawności i co? w końcu zrobili i wyszło,że ma rotawirus.
Dlatego kochane mamy my najlepiej znamy własne dzieci i nie dajcie się zbywać.Bądźcie uparte,drążcie i żądajcie dodatkowych badań jeśli wasza intuicja Wam podpwiada,że coś się dzieje.
Jak dobrze ,że jest internet.....;-)