reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ochrona krocza?

Masaż krocza, wykonywany regularnie, każdego dnia po kąpieli. Na yt fizjoterapeuta uroginekologiczy Joanna Mróz ma świetne filmiki wyjaśniające jak i od kiedy wykonywać masaż. Ja robiłam od 35tc, używając do tego olejku z migdałów. Od 37 tc stosowałam olej z wiesiołka doustnie i dopochwowo plus hektolitry naparu z liści malin, który wbrew powszechnej opinii wcale nie wywołuje porodu, a jedynie wpływa na uelastycznienie skóry i ukrwienie mieśni manicy. Nie popękałam i nie byłam nacinana. Nie wiem czy to zasługa fizjonomii, masażu czy współpracy z położna, bo od tego tez bardzo wiele zależy.
 
reklama
Nikogo nie nacina się na siłę. To nie są lata osiemdziesiąte. W trakcie porodu dostajesz do podpisania zgodę razem z informacjami o zabiegu i alternatywnych metodach. Jeśli nie ma potrzeby nacięcia się nie wykonuje. Nie mam wrażenia, że mój poród był zły i niebezpieczny. Też wolałabym poród bez nacięcia i bez pęknięcia, ale niestety olejki nie dały rady. Nie wiem, co by było gdybym nie zgodziła się na nacięcie - pęknięcie pewnie też by się dobrze zagoiło. Po nacięciu nie mam już śladu. Kilka miesięcy po porodzie nie widać nawet blizny i jest niewyczuwalna. Przy pęknięciu mogłabym mieć bliznę rozgwiazdę a mogłoby nie stać się nic. Naprawdę to jest zwykły zabieg a nie mutylacja.
Mnie niestety nacięła położna - mimo sprzeciwu lekarza... I cóż zrobisz?
Na szczęście u mnie łatwo i szybko się wszystko wygoiło...
 
Mnie niestety nacięła położna - mimo sprzeciwu lekarza... I cóż zrobisz?
Na szczęście u mnie łatwo i szybko się wszystko wygoiło...
Jak czytam o takich sytuacjach oraz o szyciu bez znieczulenia to uważam, że wygrałam poród. Ale taka sytuacja nadaje się na proces. To jak z dentystą. Może leczyć kanałowo bez znieczulenia albo zrobić ciemną plombę mimo życzenia, ale czy to powinien być argument przeciwko leczeniu zębów? Przykre jest to, że opieka położnicza ma standardy niższe od opieki weterynaryjnej i uważam, że należy z tym walczyć. Popieram edukację i promowanie ochrony krocza, super, że dziewczyny myślą o tym już we wczesnej ciąży. Jednak jak czytam, że nacięcie to okaleczanie i rzeźnia to zaczynam kwestionować swoje udane doświadczenia porodowe i odczuwam to jak wiktymizację.
 
Ja nie znam ani jednej osoby, która została nacięta bez wskazań za granicą. A znam bardzo dużo kobiet, które latami borykają się z powikłaniami po nacięciu i szyciu. często po szyciu bez znieczulenia. Wszystkie zostały nacięte w Polsce, bez wskazań.
Na pewno zapłacę za prywatna opiekę położniczą, bo chce być potraktowana jak człowiek.
Ochrona krocza nie jest modą, a obowiązującym na zachodzie standardem opieki okołoporodowej. Czemu u nas lepiej powiedzieć: nie demonizuj. Mnie nacięto i nie było tak źle, niż powalczyć o PRAWO kobiet do bezpiecznego i dobrego porodu?
Nacięcie ma straszne skutki uboczne łącznie z paskudnymi pęknięciami i tylko rzetelne badania przekonają mnie, że jest inaczej.

Zostałam nacięta właśnie dlatego, że dziecko miało szersze barki niż obwód głowy. Położna jak tylko mogła chroniła krocze i czuwała nad synkiem. Potem zaszywala mnie ze znieczuleniem. Zrobiła to tak dobrze, że zaraz po porodzie mogłam siedzieć. I to wszystko wydarzyło się w Polsce.
Moja siostra natomiast rodzila za granica. Popękała tak, że wymagała plastyki pochwy. Właśnie dlatego, że jej nie nacięto w odpowiednim czasie.
I nie chodzi o demonizowanie. Po prostu ważne jest jak będziesz ty i twoje ciało przygotowane do porodu. Jak to zniesiesz, czy poród będzie przebiegał z komplikacjami, czy bez. Wszystkiego nie da się przewidzieć. No i mimo komplikacji można mieć dobre wspomnienie.
Życzę ci spokojnego, łagodnego i dobrego porodu.
 
Dla mnie to też jest zbytnie demonizowanie nacięcia. Rodziłam dwa razy, we wcześniej wybranym szpitalu. Gdzie respektowane są prawa kobiet. Musiałam do niego dojechać ponad 50 km. Nikt mnie na siłę nie naciął. Musiałam wyrazić zgodę. Mało tego, przy drugim porodzie to bardziej położna martwiła się koniecznością nacięcia niż ja. Ja wolałam żeby mnie w porę nacieła, niż pozostawić kwestię i stopień pęknięcia losowi. Bo jak wszystko i tu jest wiele czynników mających wpływ. Koleżanka nie wyraziła zgody bo stosowała masaże, olejki i inne metody, a później płakała bo pęknięcie skończyło się mm od odbytu. Długo dochodziła do siebie, a gdyby pęknięcie jednak poszło dalej rekonwalescencja trwała by jeszcze dłużej.

Wiadomo, nie ma co nacinać "standardowo", wszystkich jak leci. Ale podchodzenie do nacięcia jak do "okaleczania" to jednak przesada. Po pierwszym porodzie, nawet ginekolog podczas wizyty popołogowej nie mógł w pierwszej chwili dostrzec gdzie byłam nacinana. Po drugim pracowałam nad blizną i na dzień dzisiejszy jest ona prawie niewidoczna.

Do wszystkiego trzeba podejść z głową, bo przypadki są różne, porody mają różne przebiegi i niestety nie przewidzisz na "sucho" jak Twój poród będzie wyglądał. Można sobie krocze przygotowywać, można wybrać dobry szpital, ale mimo wszystko brać różne opcje pod uwagę. I na pewno nie nastawiać się negatywnie do nacięcia bo to okaleczenie. Bo i przy pęknięciu i przy nacięciu może być różnie i różne mogą być komplikacje.
 
Dla mnie to też jest zbytnie demonizowanie nacięcia. Rodziłam dwa razy, we wcześniej wybranym szpitalu. Gdzie respektowane są prawa kobiet. Musiałam do niego dojechać ponad 50 km. Nikt mnie na siłę nie naciął. Musiałam wyrazić zgodę. Mało tego, przy drugim porodzie to bardziej położna martwiła się koniecznością nacięcia niż ja. Ja wolałam żeby mnie w porę nacieła, niż pozostawić kwestię i stopień pęknięcia losowi. Bo jak wszystko i tu jest wiele czynników mających wpływ. Koleżanka nie wyraziła zgody bo stosowała masaże, olejki i inne metody, a później płakała bo pęknięcie skończyło się mm od odbytu. Długo dochodziła do siebie, a gdyby pęknięcie jednak poszło dalej rekonwalescencja trwała by jeszcze dłużej.

Wiadomo, nie ma co nacinać "standardowo", wszystkich jak leci. Ale podchodzenie do nacięcia jak do "okaleczania" to jednak przesada. Po pierwszym porodzie, nawet ginekolog podczas wizyty popołogowej nie mógł w pierwszej chwili dostrzec gdzie byłam nacinana. Po drugim pracowałam nad blizną i na dzień dzisiejszy jest ona prawie niewidoczna.

Do wszystkiego trzeba podejść z głową, bo przypadki są różne, porody mają różne przebiegi i niestety nie przewidzisz na "sucho" jak Twój poród będzie wyglądał. Można sobie krocze przygotowywać, można wybrać dobry szpital, ale mimo wszystko brać różne opcje pod uwagę. I na pewno nie nastawiać się negatywnie do nacięcia bo to okaleczenie. Bo i przy pęknięciu i przy nacięciu może być różnie i różne mogą być komplikacje.
Ale czy Wy naprawdę nie rozumiecie, że nacięcie jest czynnikiem ryzyka dalszych pęknięć?
Już w 2011 roku PTGIP o tym mówiło, a u nas nadal powtarzany jest mit, że nacięcie chroni przed pęknięciem. Macie może jakieś badania naukowe potwierdzające tę tezę? Pewnie nie, bo to powiedziała ciotka, matka, kuzynka, położna, która chciała szybciej wypić kawę i była zbyt leniwa, żeby się dokształcać 🤦🏻‍♀️
Jak mi dacie link do badań naukowych mówiących, ze nacięcie chroni przed pęknięciem, to powiem, że nie jest to podłe okaleczanie kobiet i sprawianie, że dla wielu z nich poród staje się traumą na całe życie.

Oto cytat:

Najczęściej stosowane sposoby nacięcia krocza to pośrodkowe i pośrodkowo-boczne. Pośrodkowe nacięcie krocza jest wykonywane w linii środkowej ciała, w kierunku odbytu. Nacięcie krocza pośrodkowo-boczne przebiega od spoidła tylnego bocznie od odbytu. W badaniach porównujących pośrodkowe i przyśrodkowo-boczne nacięcie krocza wykazano, że z tą pierwszą techniką zabiegu łączą się częstsze urazy odbytu (od 2,5 do 7 razy). Rutynowo wykonywane przyśrodkowo-boczne nacięcie krocza nie chroni zwieracza odbytu przed urazem podczas, gdy pośrodkowe nacięcie krocza jednoznacznie stwarza takie zagrożenie.

 
Ja w ogóle nie wspominam nacięcia jako traumy. W sumie jeszcze w szpitalu mi szwy zdjęli.
W sumie nic mnie nie bolało, mogłam normalnie siedzieć (aczkolwiek mając w głowie szycie, starałam się jednak płasko na tyłku nie siadać).
Ja bym chyba jednak wolała nacięcie niż pękniecie. Przynajmniej jest w miarę kontrolowane.
A bliznę to raczej mało kto ogląda w tym miejscu, więc mi nie przeszkadza ;-)
 
Ale czy Wy naprawdę nie rozumiecie, że nacięcie jest czynnikiem ryzyka dalszych pęknięć?
Już w 2011 roku PTGIP o tym mówiło, a u nas nadal powtarzany jest mit, że nacięcie chroni przed pęknięciem. Macie może jakieś badania naukowe potwierdzające tę tezę? Pewnie nie, bo to powiedziała ciotka, matka, kuzynka, położna, która chciała szybciej wypić kawę i była zbyt leniwa, żeby się dokształcać 🤦🏻‍♀️
Jak mi dacie link do badań naukowych mówiących, ze nacięcie chroni przed pęknięciem, to powiem, że nie jest to podłe okaleczanie kobiet i sprawianie, że dla wielu z nich poród staje się traumą na całe życie.

Oto cytat:

Najczęściej stosowane sposoby nacięcia krocza to pośrodkowe i pośrodkowo-boczne. Pośrodkowe nacięcie krocza jest wykonywane w linii środkowej ciała, w kierunku odbytu. Nacięcie krocza pośrodkowo-boczne przebiega od spoidła tylnego bocznie od odbytu. W badaniach porównujących pośrodkowe i przyśrodkowo-boczne nacięcie krocza wykazano, że z tą pierwszą techniką zabiegu łączą się częstsze urazy odbytu (od 2,5 do 7 razy). Rutynowo wykonywane przyśrodkowo-boczne nacięcie krocza nie chroni zwieracza odbytu przed urazem podczas, gdy pośrodkowe nacięcie krocza jednoznacznie stwarza takie zagrożenie.

Nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze stosuje takie nacięcie.
Podkreślam, że jakkolwiek popieram akcje ”Rodzić po ludzku” to dane o nacięciach są użyte tu w sposób tendencyjny. Raport WHO dotyczy RUTYNOWYCH NACIĘĆ. A działania fundacji dotyczą nienacinania za wszelką cenę. Co do powikłań i strasznych skutków nacięcia to badania nie do końca różnicują wyniki z uwzględnieniem innych okoliczności porodowych.
Ja również uważam, że należy respektować życzenia rodzącej i nie nacinać rutynowo, ale bez wmawiania kobietom, że to okaleczanie.
 
Ale czy Wy naprawdę nie rozumiecie, że nacięcie jest czynnikiem ryzyka dalszych pęknięć?
Już w 2011 roku PTGIP o tym mówiło, a u nas nadal powtarzany jest mit, że nacięcie chroni przed pęknięciem. Macie może jakieś badania naukowe potwierdzające tę tezę? Pewnie nie, bo to powiedziała ciotka, matka, kuzynka, położna, która chciała szybciej wypić kawę i była zbyt leniwa, żeby się dokształcać 🤦🏻‍♀️
Jak mi dacie link do badań naukowych mówiących, ze nacięcie chroni przed pęknięciem, to powiem, że nie jest to podłe okaleczanie kobiet i sprawianie, że dla wielu z nich poród staje się traumą na całe życie.

Oto cytat:

Najczęściej stosowane sposoby nacięcia krocza to pośrodkowe i pośrodkowo-boczne. Pośrodkowe nacięcie krocza jest wykonywane w linii środkowej ciała, w kierunku odbytu. Nacięcie krocza pośrodkowo-boczne przebiega od spoidła tylnego bocznie od odbytu. W badaniach porównujących pośrodkowe i przyśrodkowo-boczne nacięcie krocza wykazano, że z tą pierwszą techniką zabiegu łączą się częstsze urazy odbytu (od 2,5 do 7 razy). Rutynowo wykonywane przyśrodkowo-boczne nacięcie krocza nie chroni zwieracza odbytu przed urazem podczas, gdy pośrodkowe nacięcie krocza jednoznacznie stwarza takie zagrożenie.

Ja powiem tak, weź dwie kartki papieru. Jedna przetnij na pół nożyczkami a druga rozerwij. A teraz spróbuj je skleić. Powiedz, która wygląda podobnie jak na poczatku? Która łatwiej skleić aby było jak najmniej niedociągnięć.?
Pęknięcie może być milimetrowe. Ale może być również do samego odbytu. Myślę, że z góry skazujesz położna na porażkę, zakładając, że będzie chciała Coś naciąć bez wskazan medycznych. Twój brak zaufania może spowodować, że poród będzie traumatycznym przeżyciem. Współpraca rodząca-położna jest bardzo ważna. Wspólne zrozumienie i zaufanie. Z pewnością trafiają się położne, które tną bez zastanowienia ale jestem pewna, że 99% wie co robi, kieruje się dobrem pacjentki i dziecka a nie lenistwem.
 
reklama
Ja powiem tak, weź dwie kartki papieru. Jedna przetnij na pół nożyczkami a druga rozerwij. A teraz spróbuj je skleić. Powiedz, która wygląda podobnie jak na poczatku? Która łatwiej skleić aby było jak najmniej niedociągnięć.?
Pęknięcie może być milimetrowe. Ale może być również do samego odbytu. Myślę, że z góry skazujesz położna na porażkę, zakładając, że będzie chciała Coś naciąć bez wskazan medycznych. Twój brak zaufania może spowodować, że poród będzie traumatycznym przeżyciem. Współpraca rodząca-położna jest bardzo ważna. Wspólne zrozumienie i zaufanie. Z pewnością trafiają się położne, które tną bez zastanowienia ale jestem pewna, że 99% wie co robi, kieruje się dobrem pacjentki i dziecka a nie lenistwem.
To teraz zapytaj osobę zajmująca się gojeniem ran: czy goi się lepiej rana cięta, czy szarpana?
Każdy powie, że lepiej goją się rany szarpane, ale cięte jest wygodniej szyć.
Nie jestem przeciwna wykonywaniu nacięć, jak jest taka konieczność. Ryzyko pęknięcia nie jest wskazaniem do nacięcia. To tak jakby komuś złamać palec, bo jest ryzyko, że może go sobie za chwilę złamać.
Poczytajcie, poszukajcie źródeł, pomyślcie same i zastanówcie się, czy dałybyście sobie złamać palec, żeby uniknąć ryzyka złamania. Bo to jest tego rodzaju wybór.
Ja miałam złamany palec - goił mi się bardzo ładnie, nie sprawiało mi to wielkiego bólu. Będę rekomendować łamanie palców mojej przyszłej córce/synowej, siostrze, koleżance.
poczytajcie, pomyślcie i zobaczcie, że Waszych „zabiegów” pewnie dałoby się uniknąć bez większych konsekwencji.
 
Do góry