reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Oliwka 27/28tc urodzona w ciezkiej zamartwicy

Tato Oliwki wspaniałe wiadomości, malutka jest bardzo silna i pieknie radzi sobie z tymi wczesniaczymi problemami.:tak:Jest bardzo dzielna, urodziła sie tak wczesnie a świetnie sobie daje radę.MALEŃKA oby tak dalej.Trzymamy mocno kciuki, żeby się udało wyjść całkowicie na prostą:-) Wierzymy, że niuni się uda i ominą ja te wszystkie trudności a Was niepokoje.
Trzymajcie się cieplutko i czekamy na nowe wieści;-)
 
reklama
Dziekuje za wsparcie i dobre slowa. Niestety dzis nie mam tak dobrych wiesci. Po pierwszej dobie na nowym starym miejscu jestem troche zaniepokojony. Spedzilismy dzis w szpitalu przy Oliwce pare godzin (tak jak codziennie) i nie podoba mi sie do konca "obsluga". Po pierwsze nie wiem czy czujnik gazometrii byl zle zalozony czy nasza Oliwka rzeczywiscie miala bezdechy, czy po prostu kobiety nie ustawily parametrow inkubatora tak jak trzeba, ale przez 3 doby Oliwka byla na oddechu wlasnym i saturacje miala na 100% niemal ciagle, a dzis w przeciagu kilku godzin zleciala na dol, tak ze trzeba ja bylo pobudzac. Po drugie na OITN karmiona byla z pompy dyfuzyjnej tak ze swoja porcje jedzenia przyjmowala przez okolo godzine. A tu siostra wstrzykuje jej recznie strzykawka cala porcje w pare sekund i mala zdaje sie nie trawic wszystkiego, bo po prostu nie daje rady... Nie wspomne juz o tym, ze pani doktor neonatolog na dyzurze pyta sie mnie ile dziecko wazy (moze to i latwiejsze niz przeczytanie historii choroby, ale strasznie nieprofesjonalne). Jestem tak jak powiedzialem zaniepokojony i mam nadzieje, ze nie bedziemy zalowac zgody na przeniesienie, bo jakbym sie uparl to mogla zostac w tamtym szpitalu. Chyba jutro porozmawiam sobie z pania ordynator na pare tematow. Bo takie stresy sa nam naprawde niepotrzebne. A wiemy juz jak powinno sie opiekowac takim malenstwem czego nie mozna do konca powiedziec o siostrach tam pracujacych.
 
Tato Oliwki.Normalnym jest ze sie martwicie.Moja Amelka rowniez miala pokarm podawany za pomoca strzykawki tyle ze pielegniarki robly to w okolo 2 minuty a nie kilka sekund.Dawki musza zwiekszac co by dzidzius mial z czego sil nabierac.U nas tez dosyc szybko zwiekszali dawki ale jak widzieli ze Amelka nie daje rady to zostawali dluzej przy poprzedniej.A co do bezdechu to mi tlumaczyli w szpitalu ze wczesniaki najzwyczajniej w swiecie zapominaja oddychac i wtedy trzeba je pobudzac.Dlatego te aparatury uzbrojone sa w wiele alarmow.Ale lekarze wiedza na ktore musza szybko reagowac bo cos powaznego sie dzieje.Przy mojej Amelii na przyklad wylaczali te alarmy bo ja za bardzo panikowalam.Ale jak cos by sie dzialo to i tak wlaczylby sie jeszcze inny.Tez popadala w bezdechy i ja pobudzali bo to sie czesto zdarza.Mam nadzieje ze dzidzius jest silny i bedzie dobrze.Trzymamy kciuki.
 
Dzieki za odpowiedz. Ale uwierz mi elmaluszek, ze przez 3 dni na intensywnej nie zdarzyl sie ani jeden alarm, a spedzalismy z nia naprawde duzo czasu a dzis nagle kilka, a to saturacja, a to bicie serca... wiem, ze to na 99% wina czujnika, ale i tak jest to bardzo wkur.... bo siosty powoli przestaja reagowac na te alarmy i w koncu moze zdarzyc sie, ze Oliwka naprawde bedzie miala problem a nikt nie zareaguje... Poza tym wiem tez, ze Oliwka nie jest jedynym dzieckiem na patologii, ale wkurza mnie jak ktos wstrzykuje w pare sekund porcje jedzenia 850g wczesniakowi, bo musi leciec do rozwrzeszczanych, donoszonych 3kg noworodkow. Na OITN siostry mialy swoje dzieci, za ktore odpowiadaly, a byle jaki lekarz dyzyrujacy znal kazde dziecko i wiedzial jaki jest jego stan na tyle dobrze, ze moglem zadzwonic w srodku nocy, a lekarz powiedzialby mi ile wazy dziecko, ile dostaje jedzenia, a jakie leki lub jakie mialo badania i jakie sa ich wyniki... a teraz ktos sie mnie pyta ile dziecko wazy, a ktos inny pyta o ustawienia inkubatora, a alarm wlacza sie co chwile, wiec chyba mam prawo byc zaniepokojony... Dodam, ze nie jestem przewrazliwiony mimo tego co przeszlismy i kiedy Oliwka byla na Karowej, to naprawde nie martwilem sie o nia i spalismy w miare spokojnie.
 
Tak jak mowisz.Jak Amelka byla na neonatologii to kazdy dzidzius mial swojego opiekuna,takze cos takiego naprawde uspokaja.Ja z dzidziusiem spedzalam 18-20 godzin na dobe i tylko krotki sen.Jezeli wasza Oliwcia jest jedynym takim maluszkiem na oddziale to moze porozmawiaj z ordynatorem czy nie moglaby miec podczas calego dyzuru wlasnie swojego opiekuna ktory bedzie sie zajmowal tylko nią.Ja nie wiem jak jest w polsce ale moze da rade.Nie dziwie ci sie ze sie tak bardzo denerwujesz przeciez to twoj skarb.Jednak chcialabym cie uspokoic troszke z tymi alarmami.Jak sie cos dzieje to naprawde wlaczaja sie calkiem inne alarmy niz te od serduszka oddychania i temp.Wiem zenapewno myslisz ze latwo mi teraz tak mowic bo mam juz to za soba,ale uwierz mi prosze.Mozesz o tym porozmawiac z lekarzem.Mam nadzieje ze jutrzejszy dzien przyniesie lepsze wiesci.W koncu macie zuch dziewczynke.Calym sercem jestesmy z wami
 
Tato Oliwki ja ci powiem z własnego doświadczenia,że u takich maluszków sytuacja jaką opisujesz jest czymś normalnym.U mojej córci przez pierwsze 6 tygodni życia było wszystko ok.nie miała większych problemów mimo,że cały czas była podłączona pod respirator,ale nagle nastąpił przełom i to taki że lekarze kazali nam się przygotować na najgorsze.Były bezdechy a nawet sytuacja kiedy nie chciała wogóle oddychać powodem tego było pęknięte płuck,odma i założony dren,Nikt nie wiedział co się dzieje.Byłam u niej praktycznie dzień i noc.Lekarze załamywali ręce,tłumaczyli że u takich skrajnych wcześniaków czasami się to zdarza i jeden na 1000 przypadków nie chce oddychać a nawet maszyny nie są w stanie pobudzić płucek do oddychania.Jula była tą 1000.Nagle podczas otulania dziecka w pieluche bo saturacja skakala pielęgniarka ruszyła małą i wtedy z bużki wyleciał jej skrzep.Nikt nie wiedział co to jest .Zaczeli ją szykować do operacji płucek i wiesz na drugi dzień kiedy miała już zapaść decyzja o tej operacji dziecko zaczeło niemalże samo oddychać była jedynie na 17-20 oddechach z maszyny.To był cud operacja się nie odbyła bo nie było już takiej potrzeby.
Jeżeli chodzi o karmienie dożołądkowe to też bardzo szybko miała podawany pokarm przez strzykawke.Nie zawsze zdążyła go strawić było różnie.Ja na twoim miejscu nie ryzykowałabym z przenoszeniem dziecka do innego szpitala bo każda podróż wiąże się z ryzykiem.Wiem że się martwicie ja też do wszystkiego w ten sposób podchodziłam.Trzymam kciuki i życze powodzenia
 
TataOliwki witaj:-) ja jestem mama dwoch wczesniaków, obaj urodzeni z niedotlenieniem, lecz byli i sa silnymi chłopakami i szybko dochodzili do siebie.
Adas i Macius tez napoczatku mieli podawany pokar ze strzykawki ale pielgniarka robiła to dosyc wolno i dosyc szybko zwiekszali ilosci pokarmu...chwilami sie tego bałam bo taki mały zoładecze ale tłumaczyli ze oni musza napierac sił i cialka:-)

Zycze ci duzo siły i zeby malutka szybko dochodziła do siebie:-)
 
No dzis juz jestem troche spokojniejszy, powoli dogadujemy sie i zgrywamy z siostrami, kiedy to mozemy odwiedzac nasza Oliwke itd. itp. Bo przez moment wygladalo to tak jakbysmy tam byli niemile widziani i lepiej by bylo jakbysmy przyszli za 2 miesiace jak dziecko bedzie odchowane, a jak juz musimy byc to bron boze pytac o cokolwiek, patrzec sie pol metra w bok od inkubatora ("tam lezy Pana dziecko i prosze nie patrzec mi na rece"), no i bron boze jakies zdjecia lub kamerowanie, bo przeciez za chwile bedzie to w internecie lub w jeszcze lepiej w Fakcie... Szkoda gadac, wazne, ze jakos sie dogadalismy, ale trzeba bylo troche powalczyc... Jezeli chodzi o Oliwke to czuje sie dobrze. Wciaz na oddechu wlasnym, je juz po 8ml i zdaje sie powoli rosnc. Przynajmniej nam sie tak wydawalo od czwartku, bo w piatek jej nie widzielismy. Zawiezlismy jej malutkie pampersiki specjalne dla wczesniakow i taki dobry krem nawilzajacy (balneum) do pupki :D Teraz nie pozostaje nam nic innego jak czekac i patrzec jak rosnie i trzymac kciuki, zeby kolejne badania przechodzila pomyslnie no i zeby nie przytrafily sie po drodze jakies komplikacje. Pozdrawiamy z Zona i Oliwka :D
 
reklama
Tato Oliwki, to świetnie, że wszystko idzie kroczkami do przodu.Dobrze, że doszliscie do porozumienia z personelem, ponieważ to jest również bardzo ważne.My też mieliśmy podobny problem jak przenieśli naszego maluszka z OITN na patologię noworodka. Był to ten sam szpital, ale rzeczywistość trochę inna.Na OITN była wspaniała opieka, natomiast na patologi lekarka prowadząca nawet nie znała naszego nazwiska i wypisując zlecenie na worek zywieniowy dla naszego maluszka wpisała jakieś nikomu nieznane...ach szkoda gadać, tak to niestety jest w niektórych szpitalach, najważniejsze jest dogadanie się;-).Czekam na nowe wieści. Zuch Dziewczynka, oby tak dalej:-) Pozdrawiamy
 
Do góry