Dzieki za odpowiedz. Ale uwierz mi elmaluszek, ze przez 3 dni na intensywnej nie zdarzyl sie ani jeden alarm, a spedzalismy z nia naprawde duzo czasu a dzis nagle kilka, a to saturacja, a to bicie serca... wiem, ze to na 99% wina czujnika, ale i tak jest to bardzo wkur.... bo siosty powoli przestaja reagowac na te alarmy i w koncu moze zdarzyc sie, ze Oliwka naprawde bedzie miala problem a nikt nie zareaguje... Poza tym wiem tez, ze Oliwka nie jest jedynym dzieckiem na patologii, ale wkurza mnie jak ktos wstrzykuje w pare sekund porcje jedzenia 850g wczesniakowi, bo musi leciec do rozwrzeszczanych, donoszonych 3kg noworodkow. Na OITN siostry mialy swoje dzieci, za ktore odpowiadaly, a byle jaki lekarz dyzyrujacy znal kazde dziecko i wiedzial jaki jest jego stan na tyle dobrze, ze moglem zadzwonic w srodku nocy, a lekarz powiedzialby mi ile wazy dziecko, ile dostaje jedzenia, a jakie leki lub jakie mialo badania i jakie sa ich wyniki... a teraz ktos sie mnie pyta ile dziecko wazy, a ktos inny pyta o ustawienia inkubatora, a alarm wlacza sie co chwile, wiec chyba mam prawo byc zaniepokojony... Dodam, ze nie jestem przewrazliwiony mimo tego co przeszlismy i kiedy Oliwka byla na Karowej, to naprawde nie martwilem sie o nia i spalismy w miare spokojnie.