No to teraz ja...
Urodziłam szybko w niedzielę rano, potem oczywiście dwie godziny obserwacji razem z M., pierwsze karmienie i potem na salę. Było całkiem fajnie, niedzielę przespała z Olkiem przy cycku w łóżku. Obojgu nam to wiele dało. W poniedziałek pobrano mu krew na badania oraz na CRP żeby sprawdzić czy nie ma jakiejś infekcji. Koło południa przyszła pani neonatolog i powiedziała, że zabierają Olka na patologię noworodków bo ma bardzo złe wyniki, CRP 86. To wskazywało na silną infekcje. Pobrano milion badań i czekalam na jakąkolwiek diagnozę, informacje - cokolwiek...
Założono mu wenflon, dostaje dwa antybiotyki. We wtorek ponownie zbadano CRP i wynik 88. Po badaniu USG brzucha wyszła wadą wrodzona - wodonercze.
W ogólnym badaniu wyszło tez lekkie skręcenie stopki, musimy to masowac i rozciągać. No i szmer w sercu "na szczycie", cokolwiek to znaczy.
Mamy pobyt w szpitalu przez kolejne 7-10 dni.
Ot, takie newsy...
A przed chwilką się dowiedziałam, że CRP spadło do 39 i jest nikła szansa że oddadzą mi go dzisiaj na salę i będziemy się mogli sobą na cieszyć. Nie myślę o tym, bo może lekarz nie wyrazi zgody i znowu będzie załamka... Tymczasem czekamy.
Za tydzień we wtorek lub środę będzie ponowne badanie USG brzucha i konsultacja z nefrologiem.