witam,mój synek ma 2 latka i 8 miesięcy. Do roku właściwie nic nie robiłam przy siusiaku,potem lekarz powiedzial żeby odciagac skórke,więc to robiłam delikatnie choc nie byam przekonana czy to wogóle robic bo każdy lekarz ma inne zdanie na ten temat.Na bilansie dwulatka lekarz powiedział że wszystko jest ok. i że jeżeli stulejka sie do tego czasu nie utworzyła to juz napewno to sie nie stanie,kamien spadł mi z serca bo balam się bardzo problemów związanych z siusiakiem.Stwierdzilam że skoro wszystko jest ok to nie bede nic niepotrzebnie robic.Po jakims czasie odciągnelam trochę skorke i zdererwowałam sie bo schodziła o wiele mniej niz wczesniej,wystraszyłam się że tworzy się jednak stulejka i myśle że za bardzo naciągnelam wtedy bo okazało się ze skórka pekla. Chirurg zapisala masc ALANTAN,smarowałam przez miesią codziennie i nic to nie pomogło,pekniecie jak było tak jest. Jestem zla na siebie bo to moja wina a czytalam ze w miejscu peknięcia powstają zrosty i skorka przez to nie jest już tak elastyczna i w doroslym zyciu moga być problemy. Czy macie jakąs rade,może cos jeszcze da się z tym zrobić?
Ostatnia edycja: