reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Porady dla żony i mamy🙂

reklama
Witam, potrzebuje porady czy ja faktycznie nie rozumie męża i czy mam się zmienic.

Otóż, mamy 3 letniego synka i caly czas ja sie nim zajmuje dzień noc. Jestem psychicznie juz troche tym zmęczona, nie wyspana i jak to z 3 letnim dzieckiem caly czas mama,mama nawet do łazienki ze mna chodzi jak idę. Już czasem po całym dniu nudzenia dziecka mam dość ale mąż tego nie rozumie, dzis mi powiedział że po co się zrywam w nocy do synka ja mu mowie to jak mnie wola to mam nie wstawać? Mąż zajmuje się gospodarka i miedzy czasie buduje nasz dom, wiem że ma mało czasu i jest zmęczony ale zero zrozumienia dla mnie. Cały czas tylko słyszę że ja go nie rozumie, ze go nie wspieram i ze się niczym nie przejmuje i cały czas się czepiam. Ostatnio kłócimy się dość często o byle co. Mam wrażenie, że Mąż poprostu niechce spędzać z nami czasu a zwlaszcza z małym, na pole go nie weźmie bo zawsze jakaś wymówka, w domu to tez 5 min zabawy i juz sie nie bawi z nim tylko telefon albo telewizor. Jak mówię żeby sie pobawił chwile z nim albo go wziął na pole to slysze to idz za mnie rób albo tak ja mam wszytsko robic nawet dzieckiem się zajmowac a Ty co bedziesz robić. Z budowa jest tak samo pyta się mnie o cos odpowiem mu a on mnie odrazu krytykuje i robi po swojemu wiec po co mnie pyta. Teraz odpowiadam ze nie wiem to tez źle bo nie umie podjąć decyzji a jak mam podjąć skoro zawsze jest krytyka. Od marca 2026 miałam wrócić do pracy ale nie wrócę bo Mąż sie nie zgodził dać syna od wrzesnia do przedszkola. A cały czas słyszę,ze sam musi zarobic na budowe a ja sie niczym nie martwie. Już mam tego dość, nie radzę sobie z tym nawet nie mam z kim pogadać. Siostrą z którą miała dobry kontak to od marca się też nie odzywa do mnie ponieważ druga siostra teraz trzyma na którą wcześniej nadawała, nawet nasza wspólną koleżankę z pracy "przekupily" na swoja strone tez się do mnie nie odzywa.
Powiedzcie mi tak szczerze czy ze mna jest cos nie tak? Słowa męża zmieniłaś się po ciąży i dziś mi powiedział ze albo sie zmienie albo nie bedzie kończył budowy domu.Dodam jeszcze że jak mąż sie nie wyśpi albo go coś boli i jest w domu to poprostu idzie spać ale w drugą strone to juz nie działa bo ja mam być zawsze pełna energii. W ta niedziele cała przespał bo w nocy mało co spał a jak go zapytałam czy musi spać to powiedział ze sie nie wyspal a ja do niego ja od 3 lat sie niewysypiam i co a on ja tak nie potrafie. Nie spał tylko 1.5 godz jak pojechalismy na pizze

Przepraszam, że chaotycznie i bez składu
Myślę, że oboje jesteście zmęczeni. Bardzo zmęczeni i stąd te konflikty. Może warto zmienić sposób komunikacji? Zamiast zajmij się dzieckiem zaproponuj żeby razem coś zrobili ale nie weź dziecko na pole tylko może Ci go przywiozę na pole i pojeździcie razem 15 minut (zawsze to chwila na nawet posiedzenie w ciszy) albo niech razem koszą trawę w ogrodzie. Cokolwiek ale nie na zasadzie przymusu z pretensją ale propozycji. Wróć do jazdy samochodem i zrób to dla siebie. Ja odżyłam gdy po 13 latach wsiadłam za kierownicę. Odzyskałam niezależność. Bardzo trudne były dla mnie początki mieszkania na wsi po ponad 10 latach w dużym miescie gdzie działała komunikacja miejska, uber oraz mogłam dojść pieszo wszędzie bo długo mieszkałam blisko centrum. Zaczęłam od jazdy na paznokcie i do Dino, później do pracy (samochód zostawiałam na rogatkach, a dalej jechałam komunikacją miejską). Teraz dość swobodnie poruszam się po mieście. Tylko zacznij teraz. Jedź do sklepu, a dziecko zostaw z mężem. Zrobisz zakupy, wypijesz kawę albo zjesz co lubisz w samochodzie. Oni też spędzą ze sobą pół godziny. Jak już się rozjezdzisz to swobodnie wrócisz do pracy, a dziecko zawieziesz do dowolnego przedszkola. Chociaż przez rok woziłam Synka do żłobka oddalonego o prawie 20km i to był koszmar. Na same dojazdy traciłam 2h dziennie więc rozumiem opór Twojego męża.
 
Żyjecie obok siebie, a nie razem. Natomiast ja tu widzę dużo czerwonych flag. Pomyśl o terapii. Z Twojego opisu wyjawia się obraz kobiety-bluszcza, uzależnionej w każdym aspekcie życia, poza opieką nad dzieckiem, od męża, który ma tendencję do nadmiernego kontrolowania. Tkwisz w jakimś stanie wyuczonej bezradności. Najlepszym przykładem jest to kierowanie pojazdem. To świetna wymówka, żeby odpuścić temat przedszkola i tkwić w tej dziwnej relacji kolejne lata. Do zimy zdążysz się wprawić w kierowanie. Zresztą tego się nie zapomina.
Szczerze mówiąc, jeśli mąż próbowałby zabronić mi zapisanie dziecka do przedszkola, długo mężem by nie został.... Niestety mąż się nie zmieni. Nie zacznie się magicznie z dnia na dzień nagle interesować dzieckiem, więc przygotuj się na to, że jak wrócisz do pracy będziesz miała dalej dziecko na głowie 🤷
 
Do góry