reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród w Toruniu

Witam!
Rodziłam w toruńskim szpitalu i jestem bardzo zadowolona.
Warunki jakie oferuje nam szpital na bielanach moze pozazdroscic wiekszosc polskich szpitali.
Pojedyncze sale do porodu każda sala posiada swoją łazienkę. Piękne wyremontowane czyściutkie pokoje. w czasie porodu był ze mną mąż (oczywiscie bezplatnie) oraz położna, pod koniec przyszła ginekolog i pediatra. Po porodzie mama dzidzius i tata zostają sami na 2 godziny aby mogli w spokoju odpaczac i ochlonąc. Położne są i milsze i mniej miłe ale liczmy się z ich doświadczeniem a nie humorem:)
Po porodówka też super pokoje 3 osobowe z łazienką, w ciągu dnia mogą Cie odwiedzać 2 osoby(mi to wiele dało jak tatuś został z małą mogłam się spokojnie ogarnąć)
Także nie wiem w czym np bydgoszcz jest lepsza bo w życiu niechciałabym gdzie indziej rodzić niż właśnie w toruniu.
W razie jakich kolwiek pytan służę uprzejmnie
pozdrawiam
 
reklama
We wrześniu tego roku urodziłam swoje pierwsze dziecko w szpitalu w Toruniu, który jest objęty programem rodzic po ludzku. Duzo czytalam o porodzie i sie do niego przygotowywalam. Chcialam rodzic w pozycji stojacej, najlepiej na kole. Porodowka jest piekna, wyremontowana, wyposazona we wszytstkie sprzety potrzebne rodzacej kobiecie. Jak przyjechalam do szpitala okazalo sie ze mam tylko 2 cm rozwarcia, zostalam skierowana na sale przedporodowa, na ktorej spedzilam kolejne 13 godzin (jesli chcialam byc z partnerem musialam wyjsc na korytarz). Na sali porodowej bylam 45 minut. Odmowiono mi porodu na kole, bo polozna powiedziala, "kto by sie do pani schylal", odmowiono mi znieczulenia, lekarz powiedzial, ze anestezjolog jest tylko jeden a porod nie jest naglym wypadkiem, z reszta po konsultacji z polozna oboje stwerdzili, ze "ta pani jeszcze wytrzyma". Zostalam polozona na plecach, unieruchomiona KTG. Krzyczalam, ze nie moge tak lezec, zeby pozwolili mi wstac, ze musze zmienic pozycje, ze nie wytrzymam tego bolu. Polozna powiedziala "ja za pania nie urodze, niech pani tak glosno nie krzyczy, bi mi pani wszytskie pacjentki wystraszy". W samym momencie porodu nagle zbieglo sie pelno osob, polozne, pielegniarki, salowe. Wszyscy gapili sie w krocze i komentowali, ze jestem taka mloda i mam przec zamiast krzyciec, bo inaczej pomecza mnie jeszcze dwie godziny. Polozna miala niesprawne nozyczki, lekarz jej je wyrwal, wykonal zabieg naciecia krocza miedzy skurczami (chyba tylko po to zeby bardziej mnie bolalo), nie uprzedzajac mnie o tym, nie zapytal czy sie na to zgadzam a co za tym idzie nie uzyskal mojej zgody. Przy szyciu byl okropniuie nie delikatny, to bylo kolejne bolesne doswiadczenie, przy czym bardzo na mnie krzyczal "to jest zwykly wziernik, jak przy zwykłym badaniu, niech się pani w reszcie zamknie". Jednym slowem rzeźnik. Dostawalam jakies leki, ktore nigdzie nie sa w dokumentacji opisane. Partner zostal dwa razy wyrzucony, pierwszy miedzy 22-24:40, bo na sali przedporodowej nie ma odwiedzin, no i przy szyciu. Przeciez to chyba nie o to chodzi, zeby partner byl tylko przy cieciu pepowiny. Lekarz nazywa sie Igor Pawel Kozankiewicz, a polozna zdaje sie Przygoda (nie jestem pewna, bo jest tylko jeden podpis). Od porodu minely dwa miesiace, a ja ciagle to przezywam, kazdego dnia na nowo, sni mi sie to co noc. Bylam u psychologa, po opowiedzeniu calej historii pani stwierdzila, ze powinnam udac sie do psychiatry, bo na takie stany emocjonalne sa leki.
 
Rodziłam w toruniu przez cc z powodu wady serca - mojego. faktycznie oddział poporodowy jest cudny. czysto schludnie przytulnie. bardzo bylam zadowolona z warunków. polozne miłe i nie miłe. ale przeciez to nie chodzi o to zeby siały usmiechy. Położna musi byc przede wszystkim pomocna. powinna potrafic pomoc przebrac przewinac malenstwo, pokazac jak to sie robi powinna pomoc karmic udzielic rady i pomocy itd.
Ja mialam klopoty z karmieniem moj syn mial zaburzony odruch ssania, gryzł mnie, krwawiłam pokarmu miala duzo ale dziecko non stop jadło nie chcialo odpuscic jadl ulewał sikał i robil kupe, non stop w koncu po kilku godzinach pozwalal mi skorzystac z lazienki albo zjesc. polozne przychodzily na kazdy dzwonek i przystawialy małego. nie mialy wyjscic adzwonilam so kutku dzien i noc prosilam o pomoc. w koncu przysłały konsultantke laktacyjna która "nauczyła mnie" przystawiania i karmienia, kupilam u niej tez wkładki hydrozelowe cudowne pozwoliły odzyc moim okaleczonym sutkom. dała wizytówke gdybym potrzebowała pomocy w domu. jak wrocilam do domu pomagal mi maz a pozniej polozna srodowiskowa i doszlismy do wpracy. filip slicznie jadł a ja nie cierpialam. zadowolona jestem przede wszystkim z tej konsultantki laktacyjnej bardzo mi pomogła. Polozne pokazaly jak przewinac i przebrac. do wprawy doszłam z pomoca dziewczyny z pokoju doswiadczonej juz matki. zadowolona równiez bylamz odwiedzin rodziny. maz mogl przychodzic codziennie od 14 do chyba 18 a ja w tym czasie bralam prysznic i moglam zjesc. jak zabierali dziecko to mowili gdzie i po co, na krew, szczepienie, badanie słuchu. w dzien wyjscia polozna przygotowała dziecko do wyjscia ubierała synka pakowała rzeczy itd. po prostu wyprawiała nas do domu. bardzo było to miłe ze nie zostawila nas samym sobie :) o porodzie nie wypowiem sie bo mialam cc. operacja nie byla niczym przyjemnym ale na personel nie mogalm anrzekac. prezd cc lezalam na patologi ciazy i tam niestety napatrzyłam sie na cierpiace kobiety. jedna rada dla rodzacych. nie przyjezdzajcie do szpitala wczesniej niz wtedy kiedy skurcze nie sa conajmniej do 5 minut. Kobiety które przyjechały z kilkuminutowymi skurczami, nie kwalifikowały sie na porodówke i zistawały na odziale patologi , gdzie nie mozna bylo wejsc mezowi, zwijały sie z bólu na korytarzach. bez wsparcia bliskiej osoby. Leiej zostac w domu porzadnie sie spakowac wziac długa kapiel albo prysznic który złagodzi ból. Czekac nawet przed szpitalem z rodzina ( oile ciepło
)która pomasuje przytrzyma ulzy, powie cieple słowo uspokoi. na oddziale same obce osoby zero pomocy i patrzenie na inne kobiety. nie ma wstepu gosci na odział tylko w pomieszczeniu dla odwiedzjacych pełnym ludzi zwłaszcza w weekendy.
 
Do góry