reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród...

Casablanca1234

Fanka BB :)
Dołączył(a)
31 Lipiec 2019
Postów
522
Witajcie.
Ppstanowikam podzielic sie z Wami radosną nowiną. Od 12.12.19 roku mam coreczke Kornelię.
Będąc w ciązy mialam cukrzycę ciazową oraz okazalo soe ze mam niedoczynnosc tarczycy podejrzewano i mnie chorobę hashimoto. Za kilka tygodni mam kontrolna wizyte i endokrynologa i okaze sie co to dalej.
Ale teraz o czym innym.
Postanowiłam napisac Wam jak wyglądał moj poród.
Majac cukrzycę ciazowa moja ginekolog powiedziala mi, ze misze urodzić w terminie. 11 grudnia zglosilam sie do szpitala mowiac jaka jest sytuacja. Zostałam przyjęta na oddział patologii ciazy i tam spedzilam noc. Zalozono mi cewnik Foleya(czy jak mu tam 😁) ktory był cholernie niewygodny i niekomfortowy. Miał on wywolac porod lub rozszerzyc szyjke macicy. Hmmm rozszerzyl na 3 cm...a następnego dnia zabrano mnie o 7 godzinie na sale nr 4 na podanie oksytocyny. Na początku byłam tam sama, ale po jakimś czasie czasie pojawil się mój mąż. Siedzieliśmy tam we dwoje, a ja zmienialam tylko pozycje z jednego boku na drugi bok i biegałam do toalety siku, nie wiem czy ze strachu czy nie.
Od 7.40 czas w ogole mialam wrazenie ze nie upływa. Po godzinie 12 dostałam kolejną strzykawe oksytocyny ponieważ ta pierwsza nie zaczęła nawet dzialac. Rozwarcia nie było a ja juz mialam dosyc. Zaczęły pojawiać się dreszcze i mialam delikatne drgawki. Do godziny 17 nie dzialo sie nic. Po godzinie 17 odeszly mi wody, naromiast rozwarcia nadal nie było. Ok 18 zaczely pojawiac się skurcze ze zdwojona siłą co 4 min z krzyza i brzucha. Wytrzymalam ten bol do g.20 i poprosiłam o znieczulenie bo bylo już zle. Wykończenie brało górę a mój organizm mowil dosyc.
Po znieczuleniu mogłam trochę odpoczac naromiast pojawiły sie bole parte...myslalam ze umieram. Wg mnie to było niemożliwe zeby juz sie pojawilu parte skoro nadal nie ma rozwarcoa albo jest na max 4 cm. Tym sposobem chcieli mnie tak jeszcze trzymać bo stwierdzilo, ze za 10 hodzin moge urodzic. Wyobraźcie sobie moja minę 😣. Byłam przerażona wykonczona i mialam już tego dosc. Za ścianką kobiety rodziły jedna po drugiej, porody trwały od 10 min do max 40 minut a u mnie nadal nic.
Oczywiscie obwinialam siebie o to wszystko ze to ze mna jest coś nie tak. Naromiast mojemu dziecku sie w ogóle nie spieszylo na swiat. Dostałam w dodatku reprymendę ze powinnam kochać sie z mężem od 38 tygodnia cyt. długo, codziennie i do końca bo szyjka jest twarda i nieprzygotowana.
Po godzinie 23 poprosilam o cesarskie cięcie. Dali do podpisu zgodę na ktorej oczywiście same czarne najmroczniejsze rzeczy i komplikacje. Trzesącą się reka podpisałam to i o 23.46 Kornelcia wyszła wreszcie z mojego brzucha. Powoem Wam szvzetze ze ppdziwoam koniety ktore rodza naturalnie. Czasmi nieswiadome jestesmu ze jadąc do szpitala to wszysko bedzie trwalo krótko( kedna kobieta po przykezdzie do szpitala miala juz widoczna glowke dzievka widoczna glowke dziecka i rodzila na korytarzu)...ale nie u mnie. Nie zaluje ze podjelam decyzje o cc. Naromiast to co przeżyłam ( pomimo dobrej opieki) daje mi do myślenia czy chce więcej dzieci czy nie.
Mam nadzieje ze Wy nie bedziecie musiały tak tego przechodzić i tym samym zycze Wam zdrowka i powodzenia .
 
Ostatnia edycja:
reklama
Hej. Miałam podobna sytuacje :) trafiłam do szpitala równo w dzień terminu z odchodzącymi wodami. Jako ze nie miałam skurczy trafiłam na patologie ciąży. Tam zaczęły się skurcze co 5 minut nieregularne, co jakiś czas przechodziły. Leżałam bez wód płodowych 3 dni, bo wybrałam wrzesien, a tam porodówki pozajmowane. W końcu po 3 dniach przy obchodzie Lekarz mówi, ze na badanie pójdę po czym stwierdził, ze od razu na porodówkę. Podali oxytocyne godzinie 10 rano i od razu dostałam skurczy co 2 minuty. Po 5 h dostałam skurczy co minute. Po 7 godzinach miałam 7 cm, bo rozwarcie nie szło l, non stop dostawałam coś na rozwarcie (jakieś zastrzyki ). Przy 7 cm miałam bóle parte, nie kazano mi przeć. O godzinie 20 miałam 9 cm rozwarcia i pozwolono mi przeć mimo tego, ze to i tak nic nie dawało. O cesarkę prosiłam już na 7 cm rozwarcia gdzie mówiono mi l, ze nie ma powodów do cesarki. Po 20 zebrało się bardzo dużo lekarzy i powiadomili mnie, ze będę miała cesarkę, bo dziecko jest krzywo wstawione w kanał rodny i nie urodzę sama. Kazali mi się męczyć ponad 10 godzin, żeby na 9 cm stwierdzić ze jednak zrobią cesarkę. Byłam wściekła, ale już wykończona tym wszystkim. Także przed 21 wyciągnęli małego :)
 
Ja urodzilam 12.10. córeczke silami natury. Bylo okropnie. Mi cc nie wykonano. Wspolzycie po porodzie jest uciazliwe. Niektore pozycje odpadaja, bo zwyczajnie w swiecie macica lekko obniza sie, jest plyciej. Ja czuje dyskomfort. Nie podoba mi sie to. Chcialam rodzic sn, bo tyle sie mowi, ze sie szybciej dochodzi do siebie, ale jesli poprzez cc nie mialabym tych dolegliwosci przy wspolzyciu to cofnelabym sie i zaplacila za cc.
 
Witajcie.
Ppstanowikam podzielic sie z Wami radosną nowiną. Od 12.12.19 roku mam coreczke Kornelię.
Będąc w ciązy mialam cukrzycę ciazową oraz okazalo soe ze mam niedoczynnosc tarczycy podejrzewano i mnie chorobę hashimoto. Za kilka tygodni mam kontrolna wizyte i endokrynologa i okaze sie co to dalej.
Ale teraz o czym innym.
Postanowiłam napisac Wam jak wyglądał moj poród.
Majac cukrzycę ciazowa moja ginekolog powiedziala mi, ze misze urodzić w terminie. 11 grudnia zglosilam sie do szpitala mowiac jaka jest sytuacja. Zostałam przyjęta na oddział patologii ciazy i tam spedzilam noc. Zalozono mi cewnik Foleya(czy jak mu tam 😁) ktory był cholernie niewygodny i niekomfortowy. Miał on wywolac porod lub rozszerzyc szyjke macicy. Hmmm rozszerzyl na 3 cm...a następnego dnia zabrano mnie o 7 godzinie na sale nr 4 na podanie oksytocyny. Na początku byłam tam sama, ale po jakimś czasie czasie pojawil się mój mąż. Siedzieliśmy tam we dwoje, a ja zmienialam tylko pozycje z jednego boku na drugi bok i biegałam do toalety siku, nie wiem czy ze strachu czy nie.
Od 7.40 czas w ogole mialam wrazenie ze nie upływa. Po godzinie 12 dostałam kolejną strzykawe oksytocyny ponieważ ta pierwsza nie zaczęła nawet dzialac. Rozwarcia nie było a ja juz mialam dosyc. Zaczęły pojawiać się dreszcze i mialam delikatne drgawki. Do godziny 17 nie dzialo sie nic. Po godzinie 17 odeszly mi wody, naromiast rozwarcia nadal nie było. Ok 18 zaczely pojawiac się skurcze ze zdwojona siłą co 4 min z krzyza i brzucha. Wytrzymalam ten bol do g.20 i poprosiłam o znieczulenie bo bylo już zle. Wykończenie brało górę a mój organizm mowil dosyc.
Po znieczuleniu mogłam trochę odpoczac naromiast pojawiły sie bole parte...myslalam ze umieram. Wg mnie to było niemożliwe zeby juz sie pojawilu parte skoro nadal nie ma rozwarcoa albo jest na max 4 cm. Tym sposobem chcieli mnie tak jeszcze trzymać bo stwierdzilo, ze za 10 hodzin moge urodzic. Wyobraźcie sobie moja minę 😣. Byłam przerażona wykonczona i mialam już tego dosc. Za ścianką kobiety rodziły jedna po drugiej, porody trwały od 10 min do max 40 minut a u mnie nadal nic.
Oczywiscie obwinialam siebie o to wszystko ze to ze mna jest coś nie tak. Naromiast mojemu dziecku sie w ogóle nie spieszylo na swiat. Dostałam w dodatku reprymendę ze powinnam kochać sie z mężem od 38 tygodnia cyt. długo, codziennie i do końca bo szyjka jest twarda i nieprzygotowana.
Po godzinie 23 poprosilam o cesarskie cięcie. Dali do podpisu zgodę na ktorej oczywiście same czarne najmroczniejsze rzeczy i komplikacje. Trzesącą się reka podpisałam to i o 23.46 Kornelcia wyszła wreszcie z mojego brzucha. Powoem Wam szvzetze ze ppdziwoam koniety ktore rodza naturalnie. Czasmi nieswiadome jestesmu ze jadąc do szpitala to wszysko bedzie trwalo krótko( kedna kobieta po przykezdzie do szpitala miala juz widoczna glowke dzievka widoczna glowke dziecka i rodzila na korytarzu)...ale nie u mnie. Nie zaluje ze podjelam decyzje o cc. Naromiast to co przeżyłam ( pomimo dobrej opieki) daje mi do myślenia czy chce więcej dzieci czy nie.
Mam nadzieje ze Wy nie bedziecie musiały tak tego przechodzić i tym samym zycze Wam zdrowka i powodzenia .
Ja mialam bole 16h...tez nic nie dzialalo..i skonczylo sie 2 cc....teraz jestem w 30tc :D spokojnie:D najdzie Cie jeszcze ochota na następne dziecko:D
 
Ja rodzilam 70 minut ,tak to sobie liczę bo przez ten czas bolało 😉 w trakcie partych, tez chciałam cesarke ,ale jak usłyszałam od położnej, że już włoski widzi ,to się że wzięłam i nie żałuję, bardzo szybko doszłam do siebie, oczywiście jak monitaz czuje czasem dyskomfort ,ale uważam że po cc dla mnie byłoby gorzej, bo nienawidzę szycia i tego widzieć i czuć, a dłużej bym to czuła niż po naturalnym, bo po 3 dniach już praktycznie niewiele czułam
 
Witajcie.
Ppstanowikam podzielic sie z Wami radosną nowiną. Od 12.12.19 roku mam coreczke Kornelię.
Będąc w ciązy mialam cukrzycę ciazową oraz okazalo soe ze mam niedoczynnosc tarczycy podejrzewano i mnie chorobę hashimoto. Za kilka tygodni mam kontrolna wizyte i endokrynologa i okaze sie co to dalej.
Ale teraz o czym innym.
Postanowiłam napisac Wam jak wyglądał moj poród.
Majac cukrzycę ciazowa moja ginekolog powiedziala mi, ze misze urodzić w terminie. 11 grudnia zglosilam sie do szpitala mowiac jaka jest sytuacja. Zostałam przyjęta na oddział patologii ciazy i tam spedzilam noc. Zalozono mi cewnik Foleya(czy jak mu tam 😁) ktory był cholernie niewygodny i niekomfortowy. Miał on wywolac porod lub rozszerzyc szyjke macicy. Hmmm rozszerzyl na 3 cm...a następnego dnia zabrano mnie o 7 godzinie na sale nr 4 na podanie oksytocyny. Na początku byłam tam sama, ale po jakimś czasie czasie pojawil się mój mąż. Siedzieliśmy tam we dwoje, a ja zmienialam tylko pozycje z jednego boku na drugi bok i biegałam do toalety siku, nie wiem czy ze strachu czy nie.
Od 7.40 czas w ogole mialam wrazenie ze nie upływa. Po godzinie 12 dostałam kolejną strzykawe oksytocyny ponieważ ta pierwsza nie zaczęła nawet dzialac. Rozwarcia nie było a ja juz mialam dosyc. Zaczęły pojawiać się dreszcze i mialam delikatne drgawki. Do godziny 17 nie dzialo sie nic. Po godzinie 17 odeszly mi wody, naromiast rozwarcia nadal nie było. Ok 18 zaczely pojawiac się skurcze ze zdwojona siłą co 4 min z krzyza i brzucha. Wytrzymalam ten bol do g.20 i poprosiłam o znieczulenie bo bylo już zle. Wykończenie brało górę a mój organizm mowil dosyc.
Po znieczuleniu mogłam trochę odpoczac naromiast pojawiły sie bole parte...myslalam ze umieram. Wg mnie to było niemożliwe zeby juz sie pojawilu parte skoro nadal nie ma rozwarcoa albo jest na max 4 cm. Tym sposobem chcieli mnie tak jeszcze trzymać bo stwierdzilo, ze za 10 hodzin moge urodzic. Wyobraźcie sobie moja minę 😣. Byłam przerażona wykonczona i mialam już tego dosc. Za ścianką kobiety rodziły jedna po drugiej, porody trwały od 10 min do max 40 minut a u mnie nadal nic.
Oczywiscie obwinialam siebie o to wszystko ze to ze mna jest coś nie tak. Naromiast mojemu dziecku sie w ogóle nie spieszylo na swiat. Dostałam w dodatku reprymendę ze powinnam kochać sie z mężem od 38 tygodnia cyt. długo, codziennie i do końca bo szyjka jest twarda i nieprzygotowana.
Po godzinie 23 poprosilam o cesarskie cięcie. Dali do podpisu zgodę na ktorej oczywiście same czarne najmroczniejsze rzeczy i komplikacje. Trzesącą się reka podpisałam to i o 23.46 Kornelcia wyszła wreszcie z mojego brzucha. Powoem Wam szvzetze ze ppdziwoam koniety ktore rodza naturalnie. Czasmi nieswiadome jestesmu ze jadąc do szpitala to wszysko bedzie trwalo krótko( kedna kobieta po przykezdzie do szpitala miala juz widoczna glowke dzievka widoczna glowke dziecka i rodzila na korytarzu)...ale nie u mnie. Nie zaluje ze podjelam decyzje o cc. Naromiast to co przeżyłam ( pomimo dobrej opieki) daje mi do myślenia czy chce więcej dzieci czy nie.
Mam nadzieje ze Wy nie bedziecie musiały tak tego przechodzić i tym samym zycze Wam zdrowka i powodzenia .
wlasnie dlatego ja od samego początku chciałam CC. Nie wyobrażam sobie rodzić naturalnie. Ja byłam 7dni w szpitalu ,codziennie były porody ok 4dziennie z czego 2 może naturalne przez cały tydzień!
Na potęgę chcą wywoływać porody oksytocyna a i tak się kończy CC.
Na szczęście mój lekarz mi tego oszczędził i odrazu pytał czy chce CC. Jestem 3 tyg po porodzie i nadal brzuch trochę dokucza ale nie żałuję. Każdy
Powtarza tylko że poród sn najlepszy dla dziecka ,nikt nie patrzy co kobieta czuje. CC jest bezpieczniejsza opcja. Wiele dzieci rodzinę sn rodzą się niedotlenione itp. oczywiście są różne CC i sn ,trzeba patrzeć na siebie trochę i mieć swoje zdanie ,nie słuchać ślepo co mówią inni. Ja bym naturalnie nie urodziła,mózg by mi nie pozwolil
 
Ja urodzilam 12.10. córeczke silami natury. Bylo okropnie. Mi cc nie wykonano. Wspolzycie po porodzie jest uciazliwe. Niektore pozycje odpadaja, bo zwyczajnie w swiecie macica lekko obniza sie, jest plyciej. Ja czuje dyskomfort. Nie podoba mi sie to. Chcialam rodzic sn, bo tyle sie mowi, ze sie szybciej dochodzi do siebie, ale jesli poprzez cc nie mialabym tych dolegliwosci przy wspolzyciu to cofnelabym sie i zaplacila za cc.
Wogole się nie mówi o powikłaniach po sn. Poród naturalny pozostawia więcej szkód niż "pożytku". Nie patrzy się wogole na kobietę ,co ona czuje. Dziecko jest najważniejsze wiadomo ale poprzez CC nic złego mu się nie dzieje.
 
Witajcie.
Ppstanowikam podzielic sie z Wami radosną nowiną. Od 12.12.19 roku mam coreczke Kornelię.
Będąc w ciązy mialam cukrzycę ciazową oraz okazalo soe ze mam niedoczynnosc tarczycy podejrzewano i mnie chorobę hashimoto. Za kilka tygodni mam kontrolna wizyte i endokrynologa i okaze sie co to dalej.
Ale teraz o czym innym.
Postanowiłam napisac Wam jak wyglądał moj poród.
Majac cukrzycę ciazowa moja ginekolog powiedziala mi, ze misze urodzić w terminie. 11 grudnia zglosilam sie do szpitala mowiac jaka jest sytuacja. Zostałam przyjęta na oddział patologii ciazy i tam spedzilam noc. Zalozono mi cewnik Foleya(czy jak mu tam [emoji16]) ktory był cholernie niewygodny i niekomfortowy. Miał on wywolac porod lub rozszerzyc szyjke macicy. Hmmm rozszerzyl na 3 cm...a następnego dnia zabrano mnie o 7 godzinie na sale nr 4 na podanie oksytocyny. Na początku byłam tam sama, ale po jakimś czasie czasie pojawil się mój mąż. Siedzieliśmy tam we dwoje, a ja zmienialam tylko pozycje z jednego boku na drugi bok i biegałam do toalety siku, nie wiem czy ze strachu czy nie.
Od 7.40 czas w ogole mialam wrazenie ze nie upływa. Po godzinie 12 dostałam kolejną strzykawe oksytocyny ponieważ ta pierwsza nie zaczęła nawet dzialac. Rozwarcia nie było a ja juz mialam dosyc. Zaczęły pojawiać się dreszcze i mialam delikatne drgawki. Do godziny 17 nie dzialo sie nic. Po godzinie 17 odeszly mi wody, naromiast rozwarcia nadal nie było. Ok 18 zaczely pojawiac się skurcze ze zdwojona siłą co 4 min z krzyza i brzucha. Wytrzymalam ten bol do g.20 i poprosiłam o znieczulenie bo bylo już zle. Wykończenie brało górę a mój organizm mowil dosyc.
Po znieczuleniu mogłam trochę odpoczac naromiast pojawiły sie bole parte...myslalam ze umieram. Wg mnie to było niemożliwe zeby juz sie pojawilu parte skoro nadal nie ma rozwarcoa albo jest na max 4 cm. Tym sposobem chcieli mnie tak jeszcze trzymać bo stwierdzilo, ze za 10 hodzin moge urodzic. Wyobraźcie sobie moja minę [emoji21]. Byłam przerażona wykonczona i mialam już tego dosc. Za ścianką kobiety rodziły jedna po drugiej, porody trwały od 10 min do max 40 minut a u mnie nadal nic.
Oczywiscie obwinialam siebie o to wszystko ze to ze mna jest coś nie tak. Naromiast mojemu dziecku sie w ogóle nie spieszylo na swiat. Dostałam w dodatku reprymendę ze powinnam kochać sie z mężem od 38 tygodnia cyt. długo, codziennie i do końca bo szyjka jest twarda i nieprzygotowana.
Po godzinie 23 poprosilam o cesarskie cięcie. Dali do podpisu zgodę na ktorej oczywiście same czarne najmroczniejsze rzeczy i komplikacje. Trzesącą się reka podpisałam to i o 23.46 Kornelcia wyszła wreszcie z mojego brzucha. Powoem Wam szvzetze ze ppdziwoam koniety ktore rodza naturalnie. Czasmi nieswiadome jestesmu ze jadąc do szpitala to wszysko bedzie trwalo krótko( kedna kobieta po przykezdzie do szpitala miala juz widoczna glowke dzievka widoczna glowke dziecka i rodzila na korytarzu)...ale nie u mnie. Nie zaluje ze podjelam decyzje o cc. Naromiast to co przeżyłam ( pomimo dobrej opieki) daje mi do myślenia czy chce więcej dzieci czy nie.
Mam nadzieje ze Wy nie bedziecie musiały tak tego przechodzić i tym samym zycze Wam zdrowka i powodzenia .
Gratuluję córki! :)
Nie demonizowałabym tak bardzo porodów naturalnych. Znalazłaś się w sytuacji gdzie Twoje ciało nie było gotowe, a lekarze postanowili indukować poród.
Wierzę, że zrobili to nie tylko ze względu na cukrzycę, ale może przepływy były słabsze?
Podobno skurcze z oksytocyny są o wiele boleśniejsze niż te, które występują samoistnie.

Najważniejsze, że masz już to za sobą i możesz się cieszyć zdrową, piękną córeczką :) Gratulacje!
 
Gratuluję córki! :)
Nie demonizowałabym tak bardzo porodów naturalnych. Znalazłaś się w sytuacji gdzie Twoje ciało nie było gotowe, a lekarze postanowili indukować poród.
Wierzę, że zrobili to nie tylko ze względu na cukrzycę, ale może przepływy były słabsze?
Podobno skurcze z oksytocyny są o wiele boleśniejsze niż te, które występują samoistnie.

Najważniejsze, że masz już to za sobą i możesz się cieszyć zdrową, piękną córeczką :) Gratulacje!
Decyzję o cc sama na nich wymusilam i nie było z tym problemu. Z dzieckiem i przeplywami było ok ale mój organizm mial już dosyc i nie dałabym rady wytrzymać kolejnych kilkunastu godzin.
Pozdrawiamy 🤗
 
reklama
wlasnie dlatego ja od samego początku chciałam CC. Nie wyobrażam sobie rodzić naturalnie. Ja byłam 7dni w szpitalu ,codziennie były porody ok 4dziennie z czego 2 może naturalne przez cały tydzień!
Na potęgę chcą wywoływać porody oksytocyna a i tak się kończy CC.
Na szczęście mój lekarz mi tego oszczędził i odrazu pytał czy chce CC. Jestem 3 tyg po porodzie i nadal brzuch trochę dokucza ale nie żałuję. Każdy
Powtarza tylko że poród sn najlepszy dla dziecka ,nikt nie patrzy co kobieta czuje. CC jest bezpieczniejsza opcja. Wiele dzieci rodzinę sn rodzą się niedotlenione itp. oczywiście są różne CC i sn ,trzeba patrzeć na siebie trochę i mieć swoje zdanie ,nie słuchać ślepo co mówią inni. Ja bym naturalnie nie urodziła,mózg by mi nie pozwolil
Mam tak samo. Przez te krzyki i jęki za ścianą i to ze podają mi cos a to nadal nie pomagalo, zablokowalam sie i tak wyszlo. Nie wyobrażam sobie też rodzic sn. Nadal boli mnie brzuch ale na kolejne tez wybrałbym cc.
 
Do góry