reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Porod

IzaVarsovie

Fanka BB :)
Dołączył(a)
20 Grudzień 2012
Postów
1 471
Miasto
Francja
Założyłam ten temat, na pewno znajda się osoby by twierdzić ze za wcześnie, ale mam ochotę poznać wasze opinie, a na głównym zaraz wszytko sie wymiesza :)

Ja chyba od zawsze chciałam poród jak najbardziej naturalny (w domu w wannie najlepiej haha):unsure: i zastanawiam się czy któraś z was rodziła bez znieczulenia? bez oxy i innych wspomagaczy?
od małego zawsze brałam dużo lekarstw, mama pielęgniarka babcia na sterydach, mini apteka w domu etc strasznie nie lubię lekarstw i innych dragów...i nie wierze do końca, ze te wszystkie dodatki proponowane podczas porodu są niezbędne wiele znajomych mojej mamy skończyły jako przedstawicielki handlowe firm farmaceutycznych i pamiętam rozmowy o sprzedaży lekarstw do szpitali i ich "prawdziwe" opinie na ten temat.:baffled: z reszta ja jestem zwolenniczka teorii spiskowych :evil:

oczywiście jeśli będzie coś się złego dziać, nie będę się buntować na upartego, z reszta będę w szpitalu, a nie w lesie :sorry:, ale zaczęłam już czytać na temat porodów naturalnych, oglądać rożne filmy i baaardzo bym chciała przeżyć mój pierwszy raz (lol) ze wszystkimi bólami nawet jeśli miałoby trwać 30h. wiem, ze dużo kobiet w pierwszej chwili nastawia się naturalny poród a potem w ostatniej chwili blaga o znieczulenie, ale czuje ze jak się do tego odpowiednio przygotuje to się uda :-)


wiadomo za kazda ciaza porod jest inna i nie da sie porownac, chcialabym poznac wasze opinie, dziewczyny, ktore juz rodzily, napewno beda mialy kilka dobrych rad
jak macie jakieś linki do ciekawych stron, filmów to tez wrzucajcie


na początek:

The Business of Being Born (1/2) [PL] - Dailymotion Wideo
Poród | Szczęśliwa ciąża
 
Ostatnia edycja:
reklama
ja o porodzie jeszcze nie myslalam, poki co musze sie oswoic z ta mysla, ze on za 6 mc nadejdzie, a narazie to sie go boje:szok:
 
wlasnie czesto spotkalam sie na forum z tym stwierdzeniem "nie mysle o porodzie , bo sie go boje" i wydaje mi sie przede wszystkim dlatego ze mamy spaczony obraz porodu... to co widzimy w filmach to czysta fikcja hehe, musi byc krzyk i drama i oczywiscie dobrze jak sa jakies komplikacje, a jak zaczelam ogladac "one born every minute" i inne filmy z porodow, to zobaczylam ze nie taki diabel straszny jak go maluja.. oczywiscie ze bol jest, ale to wszystko jest do wytrzymania, poza tym w razie czego zawsze sa przeciwbolowe.. mam jakies takie wrazenie ze jak sie odpowiednio przygoduje do porodu, to bedzie mniej starchu, a mniej strachu to mniejsza panika i bardziej kontrolowany porod, wieksza kontrola nad tym co sie ze mna dzieje ... no i psychicznie bede lepiej nastawiona na zniesienie bolu :)
 
Iza zgadzam się z Tobą, że do porodu należy się przygotować i moim zdaniem bardzo pomocna może siew tym temacie okazać szkoła rodzenia.... Ja nauczyłam się jak oddychać (każda z nas musiała symulować oddychanie przy początkach skórczy jak i w ich szczycie....zabawy co niemiara, bo każda przed babką prowadząca musiała "posapać"), ale musze przyznać, że po tych ćwiczeniach na prawdę dużo mi w głowie zostało i z oddychaniem nie było żadnego problemu... uczono nas jak przezć a nie tylko zatrzymywać powietrze w płucach.... może się wydać to śmieszne, ale wcale to nie jest takie oczywiste... pewnie niektóre z Was uznają, że kiedyś nie było takich szkół i takich instrukcji, ale skoro teraz możńa poćwiczyć na "sucho" to czemu nie? Dzięki temu pielęgniarka przy porodzie na prawdę niewiele musiała mi pomagać.... co do leków to ja bez znieczulenia rodziłam, ale niestety w pewnym momencie (dosłownie potrzebny był jeden skórcz, który nie nadchodził) podłączyli mi oxy i poszło śmigiem.... nie czułam jakoś przez to większego bólu bo to w moim przypadku trwało dosłownie chwilę...I jeszcze jedno mnie dziwi, a mianowicie właśnie podejście "boję się porodu" w przypadku, kiedy jest to poród pierwszy... ja nie rozumiem jak można bać się czegoś czego się nie przeżyło... i tu znów zaraz ktoś może napisać, że np. czegoś tam w życiu nie robił a się tego boi...ale my jako kobiety jesteśmy stworzone i przystosowane fizycznie do rodzenia... nie każdy poród jest traumatyczny i mega bolesny, a jeśli nawet bolesny to szybko sie o tym bólu zapomina... Nie wiem czy udało mi się przekazać co mam na myśli... w kazdym razie nie ma co czytać o skrajnych przypadkach porodów tylko nastawić się pozytywnie, że jest to cud i przeżycie niemal mistyczne... :-)

Drugi poród też chciałabym naturalny...:tak:

I co od siebie moge dodać, to gdy ciąża przebiega oki, i zacznie się poród, np. wody odejdą, to nie panikowac i w szale od razu nie jechać do szpitala... lepiej troszkę się zrelaksować wziąć prysznic, zjeść coś (bo potem może już nie być okazji) i spokojnie kiedy skórcze będą coraz mocniejsze wybrać się w drogę... oczywiście panika nie wskazana...;-)
 
Ostatnia edycja:
Loleczka nie zgodzę się ze stwierdzeniem "jak można bać się czegoś czego się nie przeżyło" - wydaję mi się, że taki lęk może być właśnie najsilniejszy. Jeżeli czegoś nie doświadczyliśmy to nie znaczy, że nie mamy silnie zakorzenionych, trudnych do zmiany wyobrażeń na ten temat, które mogą powodować silny, nawet irracjonalny lęk.
 
Widzisz Lewan, tak myślałam, że nie wyraziłam się dość jasno...:zawstydzona/y: ja też boję się różnych rzeczy, których nie doświadczyłam... ale w przypadku porodu nie powinno tak być... natura nas tak stworzyła, że jesteśmy do tego przygotowane fizycznie (i psychicznie raczej tez jeśli ciąża planowana i chciana), a to ludzie (którzy czująjakąś dziwną satysfakcję wyolbrzymiają i tworząc mega krwawe i groźne opowieści) straszą niepotrzebnie i dlatego uważam, że trzeba te wszystkie opinie jednym uchem sluchać a drugim wypuszczać.... ale oczywiście rozumiem, że możecie kobitki się ze mną nie zgodzić:-D Strach to strach i nie ma tu własnie racjonalnego wytłumaczenia...niemniej jednak ja tego nie rozumiem w tym konkretnym przypadku...:-p
No i podkreślam jeszcze raz , że stwierdzenie "jak można bać się czegoś czego się nie przeżyło" odnosio się tylko i wyłącznie do kwesti porodu... a nie do wsyzstkich strachw na swiecie...;-) w końcu taki temat wątku jest...
 
Ostatnia edycja:
Ja pierwszy poród miałam z zaskoczenia (już o tym pisałam na wątku głównym). Ale mimo wszystko, przed porodem starałam sie nie myslec o samym porodzie, tylko bardziej zastanawiałam się czy urodzi się przed terminem czy po terminie ;) wieczorami z mężem pukaliśmy do brzuszka i jak te dwa głupki oczekiwaliśmy odpowiedzi ;) oczywiście wszyscy wokół pytali się czy się boję itp. ale zawsze mówiłam, że nie ja pierwsza na świecie będę rodziła i podobno da się to przeżyć.
W sumie ciesze się, że pierwszy poród miałam taki z zaskoczenia i chyba wszystkim rodzącym po raz pierwszy tego życzę. Nie miałam czasu na rozmyślanie i zastanawianie się. Ale jak wiadomo nigdy sie tego zaplanować nie da - no poza planowaną cesarką (ze względów medycznych).
Ja miałam podłączoną oxy, bo poród trwał już 13h i nie chcieli dłużej czekać, bo ja już prawie mdlałam, a rozwarcie sie zatrzymało. Mąz mi później relacjonował, że jak podłączali oxy to czas do końca był ok. 7 godz. (czyli na tyle tej oxy miało wystarczyć), a potem sukcesywnie zwiększali dawkę i był w szoku, bo po jakiś kilku/klikunastu minutach miało wystarczyć tej oxy tylko na 6 min ;)
Ja miałam lekarza prowadzącego z tego szpitalu w którym rodziłam i o nic nie musiałam specjalnie prosić na porodówce. Jak tam leżałam to były 2 zmiany położnych (w tym jeden facet!). Był rodzynkiem na całym oddziale ale naprawdę złoty chłopak. Cały czas tylko słyszałam "musimy ładnie zszyć, bo Grzesiu (mój lekarz) będzie krzyczał", "to pacjentka od Grzesia" itp. więc wiedziałam, że się mną zajmą odpowiednio :)
Gdzieś był poruszany temat porodów w salach "wieloosobowych". Ja akurat tego nie doświadczyłam, bo miałam rodzinny, ale słychać mnie było na całym oddziale :)
U mnie trwało to długo, ale jak mały stworek był koło mnie to bólu nie czułam już. No poza karmieniami piersią, jak się macica obkurczała - nie dość że mały gryzie brodawki, to ból brzucha ;/
 
Loleczka jak uważam tak jak Lewan, lęk przed czymś nieznanym jest czymś zupełnie normalnym. Nawet nie trzeba znać mrożących krew w żyłach historii, żeby odczuwać lęk, po prostu pojawiają się obawy typu: czy sobie poradzę? itp.

Wydaje mi się również, że lęk wcale nie zmiejsza się kiedy dziecko jest chciane i zaplanowane (bo czasami im bardziej czegoś chcemy, to bardziej się obawiamy, chociażby skrajny przypadek kobiet, które cierpią na tokofobię, a pragną dziecka bardziej niż czegokolwiek innego). Dlatego, ja też uważam, że trzeba się do porodu dobrze przygotować i wyłączyć wyobraźnię. Mnie już na pierwszej wizycie u położnej pytano czy mam jakieś lęki i wątpliwości związane porodem , tak wcześnie, własnie po to żeby 'wyłapać' kobiety które naprawdę potrzebują profesjonalnej pomocy, bo czasami nawet świadomość tego, że jestem do tego 'zaprogramowana' i miliony kobiet dały radę, nie pomaga. Ja nie mam jakiś specjalnych obaw i szczerze mówiąc patrzę na wszystko dosć optymistycznie (może aż za bardzo ;-) ), ale jestem w stanie zrozumieć inne kobiety.


Tutaj w ok. płowie porodów stosuje się epidural, chociaż ja mam zamiar (na razie) go nie używać, jednak ta igła w kręgosłupie to chyba za dużo, wolę gaz rozweselający :-)

Poród to chyba jedna z rzeczy, na którą przygotowujemy się 9 miesiecy, a i tak nas zaskakuje i raczej nie da się zaplanować mimo szczerych chęci ;-)
 
Ostatnia edycja:
A ja rozumiem, że się można bać. Człowiek-pierworódka szuka wszędzie informacji,co go czeka i się natyka na opisy jak z horrorów ;-) Ja się koszmarnie bałam szpitala i takiej rutyny lekarskiej - że kolejna pacjentka, szybko podpinamy co się da, wrzucamy na fotel do rodzenia i tniemy żeby szybciej skoczyć.

Bardzo chciałam rodzić w domu i długo się nad tym zastanawiałam, ale w końcu lekki strach, że coś będzie nie tak z małą i nie dojedziemy do szpitala przez zaspy (rodziłam w grudniu) zwyciężył. Z resztą okazało się i tak, że poród w domu jest niemożliwy.
Córencja miała się rodzić przełom listopada i grudnia, ale się zaparła zadnimi nogami i w końcu pojechałam do szpitala, bo siedziała we mnie za długo. Na miejscu się okazało, że szpital jest bardzo pro-natura i lekarze będą czekać, aż dziecko samo wyjdzie i oksy mi na dzień dobry nie podadzą. Pamiętam, że po kolejnym dniu w szpitalu zaczęłam się wkurzać i sama o tę oksy prosić, bo ileż można na poród czekać ;-)
W końcu nadszedł poród. Wody odeszły zielone, więc na 100% natura nie miałam co liczyć - oksy dostałam, bo rozwarcia nie było i w 3 godziny się uwinęliśmy z całością. Do tego musiałam być pod ktg podpięta, więc nie było mowy o swobodnym łażeniu po sali - ale położna w miarę możliwości pomagała mi szukać odpowiedniej pozycji.
Z kroczem też walczyła dzielnie - ale w końcu zapytała, czy może naciąć, bo dziecko duże, ja mała i nie przejdzie.
Zgodziałam, się oczywiście. Znieczulenia nie brałam, bonie było takiej możliwości, ale jeśli teraz będzie można, to to rozważę.
Kolejny raz też zamierzam rodzić w tym szpitalu - opieka super mimo, że nie miałam tam swojego lekarza ;-) Widać, że podejście personelu jest "ludzkie"

Tak więc IzaV - ja już teraz wiem, że te wszystkie medyczne rzeczy są bardziej po to, żeby pomóc. Natura naturą, ale dawniej się też robiło operacje na żywca i też ludzie jakoś to przeżywali... niektórzy ;-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry