reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poważny problem ze współżyciem po porodzie. RATUJCIE!

flamma

Początkująca w BB
Dołączył(a)
8 Grudzień 2012
Postów
15
Miasto
kuj.-pom.
Dziewczyny kochane!

Jestem właśnie po przepłakanej nocy i praktycznie przepłakanym dzisiejszym dniu. Już nie mam więcej łez, żeby płakać...

Czytałam już sporo o problemach ze stosunkiem po porodzie, ale to, co mnie spotkało, to koszmar koszmarów :-(
Wczoraj minęło 6 magicznych tygodni od porodu. Postanowiliśmy z mężem, że spróbujemy zbliżenia i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Tak wiecie, nic na siłę. Od razu powiem, że nie miałam żadnych kłopotów z nawilżeniem pochwy, z podnieceniem, generalnie mówiąc. Niestety, kiedy mąż próbował dostać się do wnętrza pochwy, poczułam tak ogromne rwanie, że stało się to niemożliwe. Uczucie zbyt ciasnego zszycia to mało powiedziane. On w ogóle nie jest w stanie spenetrować pochwy. Tylko dotyka mnie żołędziem i na tym koniec. Ja jestem wytrzymała na ból, mówiłam mu, żeby próbował we mnie wejść nawet na siłę, ale nie daliśmy rady. Droga zamknięta :-( Ja naprawdę zniosłabym ból przy stosunku, ale fakt, że tego stosunku nie było z powodu czegoś, co blokuje wejście do pochwy, podcięło mi skrzydła.

Jestem załamana. Wyczułam w miejscu pęknięcia krocza pod skórą coś w rodzaju nitki, więc zaczynam podejrzewać, że to może wewnętrzny szew, ale czy mam jakąkolwiek pewność, że to on jest przyczyną problemu? Że on tam w ogóle jest? Zewnętrzne szwy zdjęła mi położna - tak doradził mi ginekolog trzy tygodnie temu. Czy mam wewnętrzne? Nie wiem.

Jeśli te wewnętrzne szwy tam są, to da się je wyjąć u ginekologa? Błagam, powiedzcie, że tak... Słyszałam, że one rozpuszczają się około pól roku. Mam więc czekać do października?

Dodam na koniec, że tu nie chodzi o lęk przed kolejną ciążą, bo z takowej nawet bym się ucieszyła.

Pomocy:-(
 
reklama
witaj

jedyne co Ci mogę poradzić to wyprawa do ginekologa

ja po 8 tygodniach współżyłam ale wcześniej byłam na kontroli i miałam pewność że nie mam szwów, i zostałam zbadana więc, mniej więcej wiedziałam "jak tam jest" ...

powodzenia , nie denerwuj się tylko spokojnie idź do lekarza
 
Koniecznie do ginekologa. To prawda, że szwy moga się wchłaniac nawet do 6 miesięcy... Ja miałam podobny problem z bólem po porodzie sn i nacięciu krocza. Okazało sie, że przyczyną była ziarnina. Dokładnie nie wiem na czym to polega, ale ma związek z gojeniem sie rany (np. po nacięciu krocza). Ginekolog bezboleśnie usunęła mi tę nadmierną ziarninę podczas rytynowego badania. To dużo zmieniło, jednak nie pomogło całkowicie... Z bólem podczas współżycia bujałam się do 10 miesięcy po porodzie... :( Ginka przepisała mi też lignokainę, która usmierzała ból, ale nie była najlepszym rozwiązaniem, bo po kilku minutach byłam znieczulona całkowicie... Jakos sobie radzilismy z M. (był bardzo troskliwy i nie nalegał, gdy odmawiałam), nauczylismy się jak jest mi lepiej, a czego lepiej unikać, ale te 10 miesięcy wykończyło mnie psychicznie... Przed porodem byliśmy parą bardzo aktywną seksualnie i czułam ogromne rozczarowanie, że nasze współżycie tak dramatycznie się zmieniło... Na szczęście po 10 miesiącach wszystko wróciło do normy. Moim zdaniem, po kilkunastu, kilkudziesięciu nieudanych próbach najgorszy jest stres i strach, że znów będzie bolało... :/ Nie załamuj się. Postarajcie się zmienić swoje nastawienie do seksu. Niestety niektóre kobiety długo dochodzą do siebie po nacięciu krocza i ich współżycie zmienia się diametralnie. Trzeba poznawać się od początku i nie spieszyć. Myslę, że mimo wszystko warto spróbować jakiegoś żelu nawilżającego (dostępny w każdej aptece). Na pewno Ci nie zaszkodzi, a jest szansa, że poczujesz sie lepiej. Trzymam za ciebie kciuki. Nie poddawaj się i czekaj cierpliwie. Na pewno będzie lepiej :)
 
Generalnie jestem świadoma tego, że tylko ginekolog mi pomoże. Umówiłam się nawet na wizytę na wtorek. Tutaj szukam jakiegoś pocieszenia, bo nie mogę się pozbierać po wczorajszej nocy. Boję się też tego, że psychicznie zniechęcę się do seksu. I że wpędzę się w depresję (którą już kiedyś miałam i leczyłam).

Najdziwniejsze jest dla mnie to, że miałam naprawdę szybki i bezproblemowy poród (lekko pękłam), a komplikacje takie, jakbym przeszła przez jakąś rzeźnię. Bo te niby szwy to nie mój jedyny problem. Mam nadzieję, że ginekolog coś zaradzi, a nie odeśle mnie z kwitkiem, zwłaszcza że muszę iść na wizytę na NFZ. Dam znać, co i jak.
Dzięki dziewczyny za wsparcie :-)
 
Piszę tutaj znów, bo być może kiedyś komuś się to przyda.

Byłam u ginekologa w mojej trudnej sprawie. Przepisał mi jakieś dziwne leki, które aż strach stosować :szok: (w ulotce piszą, że nie wolno używać leku w okolicy narządów płciowych!).
Poszłam więc do innego lekarza, który stwierdził, że mam dość dużą i nieładną bliznę przy wejściu do pochwy i to ona sprawia, że ze stosunku nici. Dostałam receptę na dwie maści: Cepan i Cicatridinę. Od dzisiaj zaczynam kurację, tzn. maści i masowanie miejsca z blizną. Lekarka dała mi czas do sierpnia - jesli nadal będziemy mieli problem ze współżyciem, czeka mnie zabieg nacięcia blizny. Mam nadzieję, że nie będzie on jednak konieczny.
 
Dzięki, Mariolciaa :happy:

A jak ten Cepan śmierdzi!!! Sama cebula z dodatkami, ohyda... Najgorsze jest to, że smarowałam się wczoraj wieczorem, myłam ręce kilka razy, dzisiaj rano wzięłam sobie porządną kąpiel, a dłonie nadal cuchną!
 
InhalatorDlaDzieci_pl, już wyżej pisałam, że ginekologa odwiedziłam. Ba, nawet dwóch.

Dzisiaj, po kuracji lekiem nieprzeznaczonym do leczenia narządów płciowych, spróbowaliśmy z mężem jeszcze raz i jest całkiem dobrze. Początek nazwałabym dyskomfortowym, choć w porównaniu do poprzednich prób było nieźle. W końcu się udało! Jestem very happy :-) Teraz może być już tylko lepiej.

Dzięki za wsparcie.
 
reklama
InhalatorDlaDzieci_pl, już wyżej pisałam, że ginekologa odwiedziłam. Ba, nawet dwóch.

Dzisiaj, po kuracji lekiem nieprzeznaczonym do leczenia narządów płciowych, spróbowaliśmy z mężem jeszcze raz i jest całkiem dobrze. Początek nazwałabym dyskomfortowym, choć w porównaniu do poprzednich prób było nieźle. W końcu się udało! Jestem very happy :-) Teraz może być już tylko lepiej.

Dzięki za wsparcie.
A jaki to ten lek nieprzeznaczony do narządów płciowych? Mam taki sam problem i myślałam o cicatridinie ,ale to chyba nie o tym piszesz? Wiem ze stary wątek ale może zajrzysz;)
 
Do góry