reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poznajmy się

Witajcie.
Jestem "nowa"..
od tygodnia zbieram się żeby napisać..
przed świętami BN dowiedziałam się że jestem w ciąży :))) radość była niesamowita. spełniło się nasze marzenie...
28 stycznia straciliśmy nasze maleństwo... brak pulsu dzieciątka. bez krwawienia. byłam w 9tc
1lutego miałam zabieg. dziś mija 6 dzień po zabiegu. nadal plamię. na 3 dzień miałam okropny ból brzucha. ale juz jest ok.wczoraj odebrałam wynik histo " kosmki o prawidłowej budowie. w doczesnej ogniska martwicy i nacieki zapalne." nie wiem co to znaczy. jutro rejestruje się do gin. to miało być moje 2 dziecko. Nasze 1. mam nadzieję, że jeszcze się doczekamy...
Myślałam że psychicznie jest już ok... dziś w kościele na mszy płakałam. po mszy zapaliłam świeczkę, modliłam się... ten ból wciąż wraca... strasznie boli.
Pozdrawiam
 
reklama
Witajcie.
Jestem "nowa"..
od tygodnia zbieram się żeby napisać..
przed świętami BN dowiedziałam się że jestem w ciąży :))) radość była niesamowita. spełniło się nasze marzenie...
28 stycznia straciliśmy nasze maleństwo... brak pulsu dzieciątka. bez krwawienia. byłam w 9tc
1lutego miałam zabieg. dziś mija 6 dzień po zabiegu. nadal plamię. na 3 dzień miałam okropny ból brzucha. ale juz jest ok.wczoraj odebrałam wynik histo " kosmki o prawidłowej budowie. w doczesnej ogniska martwicy i nacieki zapalne." nie wiem co to znaczy. jutro rejestruje się do gin. to miało być moje 2 dziecko. Nasze 1. mam nadzieję, że jeszcze się doczekamy...
Myślałam że psychicznie jest już ok... dziś w kościele na mszy płakałam. po mszy zapaliłam świeczkę, modliłam się... ten ból wciąż wraca... strasznie boli.
Pozdrawiam

Zapalam światełko dla Twojego Aniołka
[*] Bardzo mi przykro, że i Ciebie to spotkało. Zapraszam Cię na główny wątek ,,ciąża po poronieniu".
 
Witaj Inka zapalam światełko dla Aniołka (*) i przytulam równierz zapraszam na wątek "ciąża po poronieniu", są tam tkie kobietki ja ty postratach sąteż mamy mające już swoje dzieci , a także takie ,które są w ciąży i mają sie dobrze.Odnajdziesz tam zrozumienie i wsparcie w trudnych chwilach.
 
Inka ból psychiczny tak szybko nie minie :( zapraszam również na "ciąża po poronieniu", tam znajdziesz wsparcie wielu dziewczyn po stratach. podobnych sytuacjach marzących o dzidziusiach.
 
imię: Ilona
wiek: 27 lat
Aniołki: 12tc(10.06.2009) i 10tc(2.02.2010)
Miejscowość: Ruda Śląska
Praca: Pielęgniarka na Neurochirurgii
Zawód: ratownik medyczny/pielęgniarka
Studia: ŚUM w Katowicach
Mąż: Artur

W pierwszą ciążę zaszłam w pierwszym cyklu starankowym, ciąża była wzorowa, wyniki były wszystkie ok, samopoczucie ok, tylko brzuszek rósł. W 12 tc po 5 wizytach u gina zaczęłam krwawić, trafiłam do szpitala na patologię ciąży i tam po usg dowiedziałam się, że moje dzieciątko nie żyje od 8tc. Po 4 dniach męczarni farmakologicznego wywołania poronienia, miałam zabieg. Długo nie mogłam dojść do siebie, ale po zrobieniu podstawowych badań, które wyszły ok po 6 miesiącach znów udało się nam zaciążyć, moje szczęście jednak trwało krócej niż za pierwszym razem. Po 3 usg, które wskazywały ślicznie rosnącego bobasa i przede wszystkim z bijącym sercem, na kontrolnej wizycie usg okazało się po raz drugi nasze maleństwo obumarło, byłam wtedy w 10tc. Znów nasze dzieciątko odeszło ok 8tc. Dzień po wizycie miałam zabieg w szpitalu. Chociaż minęło dopiero 8 dni od zabiegu dzięki dziewczynom z tego forum stoję mocno na nogach i chcę z całych sił walczyć, bo nie mogę się poddać
 
Imię: Agnieszka
Wiek ur.1978
Moja córeczka -Mój Aniołek Julia Maria (24tc.)
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia Gliwice
Praca/Szkoła księgowa
Mąż Jaro
Oto moja tragedia rano 3.02.2010 odebrałam wyniki badań -idealne, ciąza bez komplikacji, wieczorem rozpoczął się horror.Pojechaliśmy z męzem do lekarza prowadzącego bo troszkę bolał brzuch .....dioagnoza:rozwarcie na dwa palce, ropoczęła sie akcja porodowa. w drodze do kliniki zaciskałam nogi bo to jeszcze nie czas to 24 tydzień. musiałam urodzić siłami natury-infekcja wewnętrzna.po narkozie wybudził mnie mąż słowami"Agusia Julcia żyje" oczka mi sie od razu otworzyły. Do inkubatora chodziliśmy aby z Nią porozmawiać.Niestety 06.02.2010 zaprowadzono mnie do Niej żebym się pożegnała. Zdąrzyłam Ją tylko ochrzcić Julia Maria i powiedzieć jak bardzo Ją z tatusiem kochamy i żeby do Nas wróciła.......godz00.40 Julcia od Nas odeszła. Nie mogłam się nawet zobaczyć czy w trumience ma wszystko, pogłaskać ją bo po sekcji zwłok.......Tak niewiele Jej zdąrzyliśmy dać. Zamiast ciepłego kocyka, czułych słówek i dotyku, pieknych chwil.....a my zamiast wybierać mebelki musimy wybrać nagrobek .......a ja czuję niesamowitą pustke bo jeszcze niedawno budziła mnie rano głodna Julcia a dziś sie budzę i nie chce mi się wstać bo Jej nie ma.Moje życie legło w gruzach i choć minęło troszkę czasu bardzo za Nią tęsknię.........A Dziewczyny z wątku ciąża po poronieniu pomogły mi w najgorszych chwilach zwątpienia w sens życia....Dziękuję
 
Imię: Marcjanna
Wiek: 22 (13 marzec 1988 r.)
Mój Aniołek: 8tydz ciąży:( podejrzewam, że miała być dziewczynka, a na imię miała mieć Zuzia
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia: Pyrzowice
Praca/Szkoła : Skończyłam Technikum Ekonomiczno-Handlowe obecnie bezrobotna zakładająca własną Firmę
Mąż: męża nie mam, ale jest Marcin

W ciąże zaszłam 27 listopada ubiegłego roku nie starałam się długo wszystko tak jakoś gładko poszło.
Nie była to wpadka bo był to dzidziuś planowany. Gdy zrobiłam pierwszy test był to jeden dzień przed moją @, wyszedł pozytywnie czyli dwie grube kreski nie dowierzałam więc pojechaliśmy po test kolejny:), wspomnę jeszcze, że ten poprzedni czekał na mnie już ponad tydzień lecz bałam się go zrobić bo bałam się, że nic z tego nie wyszło.
Ale jako mama już wiedziałam, że coś w środku mojego brzusia się tam przewraca w sensie takim, że czułam zmiany tak chyba reagował organizm jak na pewno każdej z Nas. Udałam się do Pani doktor i powiedziała, że nic nie widzi widzi zmiany w macicy tak jakby Ona przygotowywała się na zagnieżdżenie, ale ja wiedziałam, że Mam największy skarb pod słońcem, kazała przyjść za 2 tyg te 2 tyg były dla mnie tak strasznie ciężkie bo tak bardzo chciałam mimo, że wiedziałam, że mam tą małą iskierkę.
I pani doktor pokazała mi to był dokładnie 6tyd i 4 dzień ciąży bijące serduszko mojego aniołeczka to było piękne uczucie zaraz pojechałam do apteki i wykupiłam leki i witaminki, które przepisała mi Pani doktor.
Moja ciąża była ciężka pod względem mdłości nie było obok mnie nikogo oprócz mojej mamy i miski, która leżała sobie zawsze ze mną jak najlepsza przyjaciółka.
Mówiłam do brzucha mimom,że dzidzia miała 7tyg śpiewałam jej kołysanki teraz każde słowo wzbudza we mnie tak głębokie emocje, że coś strasznego tak bardzo kocham mego aniołeczka.
13 stycznia zaczęłam mieć bóle i bardzo silne krwawienie wiedziałam, że w jednej chwili straciłam wszystko.
Pojechałam do lekarza wypisała mi kierowanie i powiedziała, że Ona już nic nie widzi bo nic nie ma tylko resztki 19 stycznia miałam zabieg.
We wszystkie te dni byli ze mną rodzice i najbliższy przyjaciel,który teraz jest najbliżej tamten niestety się nie spełnił w roli.Nie było go wtedy jak poroniłam jak byłam na sali jak cierpiałam.
Dziś ja jestem gotowa na dziecko, ale Marcin jeszcze nie do końca, ale wiem, że kiedyś Wszystko wróci do normy i kruszynka moja wróci do mamusi.
Obwiniam się za to bo może gdyby nie ten stres nie wszystkie okoliczności nie było by tego i teraz byłabym w 21 i 2 dniu ciąży.
Badania Hisp. nie wykazały niczego.
Nie ma żadnych złogów żadnych pozostałości nic.
Kocham ją najbardziej na świecie i jeśli ktoś kto odpowiada za Nasze życie da mi szansę na kolejną pociechę będę ją lub go kochała za dwoje.
 
Imię: Natalia
Wiek ur.1985
Nasze dzieci Aniołek 14.04.2010 (6 tc)
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia wielkopolska
Praca/Szkoła nie pracuje
Mąż Sebastian

Krótko o mojej historii.
Ponad rok czekaliśmy z mężem na dzidziusia. Przy pomocy lekarza udało się. Na teście pojawiły sę upragnione 2 kreseczki. Radość ogromna ale nie trwała długo. Kilka dni temu zaczęłam plamić, pojechałam do lekarza i po badaniach stwierdził że nie jest dobrze i wysłał na badania do szptala.Jak wróciłam do domu dostałam silnego krwawienia i okropnych bóli brzucha. Wieczorem "wydaliłam" z siebie moje maleństwo... To był straszny widok... Miałam puste jajo płodowe i stąd to poronienie.
Ciężko się przyzyczaić do myśli że już nie ma naszego Aniołka...
 
reklama
Witam
Imię: Iwona
Wiek: 10.08.1985
Mój Aniołek 18.02.2010 8 tydzień :(
miejscowość Polska środkowa
praca/ szkoła: studiuję i pracuję trochę tu trochę tam


staraliśmy się bardzo długo :( już miałam skierowanie do poradni leczenia niepłodności aż tu zdarzył się cud
w sumie czułam że jestem w ciąży mimo iż pierwszy test wyszedł negatywnie to już po tygodniu ukazały się dwie upragnione kreski
hcg ładnie rósł
nie miałam żadnych bóli ( czasem tylko takie uczucie jak przed miesiączką), plamień, krwawień, nic a nic
poszłam 17.02.2010 na usg i wtedy zaczął się horror
na usg napis CITO skierowanie do szpitala
w szpitalu CZMP w Łodzi przebadali mnie, krew i takie tam powiedzieli żeby się na zapas nie martwić wszystko okaże się jutro czyli 18.02 niestety czułam że jest coś nie tak, po prostu to wiedziałam :sad:
no i po usg znów badanie i rozmowa przy studentach :( nie miałam czym oddychać było mi duszno no i............
zapadł wyrok zabieg!!!!
"za chwilę paniom poprosimy" usłyszałam
wpadłam w histerię w szał nawet nie wiem jak to nazwać nie chciało mi się żyć
zabieg wykonano mi przy znieczuleniu ogólnym, na drugi dzień kontrolne usg i okazało się że jeszcze coś zostało, więc znów zabieg :(
chodziłam na środkach uspokajających
po wyjściu rodzina mnie od razu zaprowadziła do specjalisty bo miałam okropne myśli

badania nic nie wykazały więc nie wiem dlaczego nie mam mojego skarba pod sercem :'(

teraz już jest lepiej, fizycznie to tak źle się nie czułam, bardziej mi psychika cierpiała

ale moje życie to codzienna walka, walczę sama ze sobą: aby się nie załamać,
aby się nie poddać, wstać z łóżka itd

bardzo mi pomaga to forum, a raczej dziewczyny z forum, wiele się dowiedziałam na nurtujące pytania, wiedzą co to znaczy, jaki to ból :(

pozdrawiam
 
Ostatnia edycja:
Do góry