- Dołączył(a)
- 2 Sierpień 2017
- Postów
- 1
Drodzy,
Poproszę o podpowiedź w kilku dręczących mnie kwestiach:
1. Moja córeczka kończy 4 lata. Od jakiegoś czasu ma dramatyczne napady..nie wiem jak to nazwać... nakręca się - w jednej chwili jest dobrze i fajnie, a za chwilę wystarczy mikro impuls albo nawet nic i wybucha - główne sytuacje to "kocyk krzywo, nie nie bo kreski trzeba poprawić" albo "kocyk krzywo pościel krzywo kreski, nie można siadać i wchodzić do łóżka bo będą kreski, bo będzie krzywo, ja chcę kocyk, bez kocyka nie zasnę..." albo "jak będzie złożone łóżko to się nie uspokoję" i krzyk ze musi być rozłożone i tak potrafi płakać przez kilka godzin, powtarzając jedno i to samo zdanie w kółko jak w transie oczekując zapewnienia, że tak będzie i zrobienia.
Jej Tata od razu kocyk zabiera, łóżko składa twierdząc, że niech się drze, a trzeba zlikwidować źródła problemu. Często też, wyśmiewa dziecko mówiąc że zachowuje się jak dzidzia, to małą dodatkowo nakręca i zaczyna się przekrzykiwać, że dzidzie nie mówią itd.
Co robić? Jak prawidłowo reagować?
2. Od jakiegoś czasu córa zaczęła chętniej bawić się z innymi dziećmi, ale gdy te proponują jakąś zabawę, córa chwilę pobawi się, po czym za moment odchodzi i już nie chcę się bawić woli bawić się po swojemu. Chciałaby, by wszyscy robili to co ona chcę.
Czy takie zachowanie powinno nas niepokoić? Jak reagować? Staramy się tłumaczyć, ale bez efektów.
3. Córka jest jedynaczką, zawsze dawałam jej wybór, byłam wyrozumiały i cierpliwa. Jest też indywidualistką, silnie informuje czego chce i kombinuje by to dostać. Z wykonywaniem poleceń jest tak, że czasem nie chcę ich od razu wykonać, kombinuje by nie zrobić albo robi coś po swojemu, w swoim tempie. Tata twierdzi, że dziecko jest dzieckiem i ma bezwzględnie wykonywać wszystkie polecenia. Jeśli coś każe jej zrobic ma to zrobić szybko, nie uznaje żadnych kompromisow, ale też mówi do niej tak jakby był to rozkaz, twierdzi że "nie ma co się z nią pykać bo będzie jeszcze gorzej", jest konsekwentny ale też w swojej formie mowienia do niej i wydawania poleceń w moim odczuciu oschły, zaborczy... Ciężko mi to opisać, może odbieram to tak dlatego ze staram się być dla małej łagodna i nie traktuje córeczki jak robota czy psa, który ma się bezwzględnie słuchać.
Pytanie- w jaki sposób należy wymagać od dziecka wykonania danej czynności np. posprzątania czy umycia zębów, żeby było to efektywne? Jak budować komunikat, żeby dziecko nie czuło się przymuszone, a raczej żeby bardziej samo chciało je wykonać?
Będę bardzo wdzięczna za każdy komentarz, radę i pomoc. Za uszypliwe komentarze dziękuję.
Poproszę o podpowiedź w kilku dręczących mnie kwestiach:
1. Moja córeczka kończy 4 lata. Od jakiegoś czasu ma dramatyczne napady..nie wiem jak to nazwać... nakręca się - w jednej chwili jest dobrze i fajnie, a za chwilę wystarczy mikro impuls albo nawet nic i wybucha - główne sytuacje to "kocyk krzywo, nie nie bo kreski trzeba poprawić" albo "kocyk krzywo pościel krzywo kreski, nie można siadać i wchodzić do łóżka bo będą kreski, bo będzie krzywo, ja chcę kocyk, bez kocyka nie zasnę..." albo "jak będzie złożone łóżko to się nie uspokoję" i krzyk ze musi być rozłożone i tak potrafi płakać przez kilka godzin, powtarzając jedno i to samo zdanie w kółko jak w transie oczekując zapewnienia, że tak będzie i zrobienia.
Jej Tata od razu kocyk zabiera, łóżko składa twierdząc, że niech się drze, a trzeba zlikwidować źródła problemu. Często też, wyśmiewa dziecko mówiąc że zachowuje się jak dzidzia, to małą dodatkowo nakręca i zaczyna się przekrzykiwać, że dzidzie nie mówią itd.
Co robić? Jak prawidłowo reagować?
2. Od jakiegoś czasu córa zaczęła chętniej bawić się z innymi dziećmi, ale gdy te proponują jakąś zabawę, córa chwilę pobawi się, po czym za moment odchodzi i już nie chcę się bawić woli bawić się po swojemu. Chciałaby, by wszyscy robili to co ona chcę.
Czy takie zachowanie powinno nas niepokoić? Jak reagować? Staramy się tłumaczyć, ale bez efektów.
3. Córka jest jedynaczką, zawsze dawałam jej wybór, byłam wyrozumiały i cierpliwa. Jest też indywidualistką, silnie informuje czego chce i kombinuje by to dostać. Z wykonywaniem poleceń jest tak, że czasem nie chcę ich od razu wykonać, kombinuje by nie zrobić albo robi coś po swojemu, w swoim tempie. Tata twierdzi, że dziecko jest dzieckiem i ma bezwzględnie wykonywać wszystkie polecenia. Jeśli coś każe jej zrobic ma to zrobić szybko, nie uznaje żadnych kompromisow, ale też mówi do niej tak jakby był to rozkaz, twierdzi że "nie ma co się z nią pykać bo będzie jeszcze gorzej", jest konsekwentny ale też w swojej formie mowienia do niej i wydawania poleceń w moim odczuciu oschły, zaborczy... Ciężko mi to opisać, może odbieram to tak dlatego ze staram się być dla małej łagodna i nie traktuje córeczki jak robota czy psa, który ma się bezwzględnie słuchać.
Pytanie- w jaki sposób należy wymagać od dziecka wykonania danej czynności np. posprzątania czy umycia zębów, żeby było to efektywne? Jak budować komunikat, żeby dziecko nie czuło się przymuszone, a raczej żeby bardziej samo chciało je wykonać?
Będę bardzo wdzięczna za każdy komentarz, radę i pomoc. Za uszypliwe komentarze dziękuję.