reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problem z niejedzącym 17 mc chłopcem

Dołączył(a)
4 Maj 2019
Postów
4
Dzień dobry drogie mamy,

Piszę ponieważ jestem w dużej kropce, przeszukałam internet nie znalazłam podobnego problemu, tak samo lekarz pediatra rozkłada ręce, specjalista (neurologopeda) uważa, że problemu nie ma. Jednak zacznę od początku.

Mój maluch jest moim pierwszym dzieckiem.
Mój synek ma 17 miesięcy, przez pierwszy rok życia nie chorował, nie było problemów z jedzeniem, karmiłam go moimi gotowanymi obiadkami. Jedynym problemem było, że nie chciał jeść biszkopcików bo zwykle po nich zwracał, tak samo było po owocach. Pediatra uznała, że problem zniknie sam. Kiedy synek miał 11 miesięcy poszedł do żłobka, od razu w żłobku zasygnalizowali problem, że synek zwraca po każdym stałym posiłku. Niestety tym samym zaczął często chorować. Trzy tygodnie w domu, tydzień w żłobku i tak było nagminnie. Jak miał 13 miesięcy udało się, że dostaliśmy się do neurologopedy, która stwierdziła że synek ma lekką nadwrażliwość oralną (i na postawieniu diagnozy się skończyło ot co). W między czasie badania wykazały astmę oskrzelową u synka i niedobór odporności, więc zrezygnowałam z pracy zawodowej i zostałam z synkiem w domu (niestety nie mamy pomocy rodzin bo teściowie pracują za granicę a moi rodzice pracują zawodowo) bo oraz niedobór żelaza, na chwilę obecną (do czasu rozpoczęcia leczenia) ma zakaz kontaktów z grupami dziećmi, podróżowania komunikacją miejską, jednym słowem zakaz na wszystko gdzie są duże grupy ludzi.
I tu zaczyna się problem, synek przez często chorowanie praktycznie nic nie jadł, był na mleku oraz kaszce co i to często odrzucał. Neurologopeda kazała (!) odstawić moje gotowane obiady, i kazała dawać dziecku przez 2 tygodnie kupowane obiadki by unormować jego jedzenie (?), i znaleźć sedno problemu wymiotów.
Od tego momentu, synek nie je moich gotowanych obiadów, nawet ich nie chce spróbować. (a neurologopeda stwierdziła, że problemu nie widzi bo dziecko je i tyle było z pani doktor)
- próbowałam dawać mu mój obiadek w słoiczku - nie pomogło
- próbowałam gotować obiady z takim samym składem co w słoiczku - nie pomogło
- próbowałam karmić ulubionego misia i potem synka - nie pomogło
- próbowałam odwrócić jego uwagę piosenką lub bają - nie pomogło.
- zachęcam za każdym razem - nie pomaga
- kolorowy talerz - kończy się wywaleniem poza krzesełko.

Jestem załamana, mój synek ma 17 mc, i nie je owoców, nie je warzyw, nie je chrupek kukurydzianych czy biszkoptów, chlebek, chałka. One go nie interesują. Zawsze codziennie ma miseczkę w dostępnym miejscu, zachęcam go, lub po prostu nic nie mówię by sam się zainteresował, nic. On nie chce w żaden sposób spróbować ani moich obiadków ani pokarmu stałego, Jeżeli jakimś cudem uda mi się go przekonać to otwiera usta i jak tylko poczuje na wargach to się krzywi i odtrąca. Jeżeli jakimś cudem uda mi się zachęcić go do spróbowania mojego obiadku, to wypluwa. Zaznaczę, że synek też nie gryzie (przynajmniej tak mi się wydaje, a neurologopeda po prostu uznała że nie może nic sprawdzić bo synek przy niej nie chce jeść, a jak kazała nagrywać sobie filmy z karmienia synka to pozostawało to bez echa)

Byłam głupia wierząc lekarce, ale nie mając też żadnej pomocy/wsparcia ze strony bliskich bym mogła się doradzić, porozmawiać to zaufałam.
Nie wiem jak nadrobić stracony czas i jak naprawić mój błąd. Bo jest w tym moja wina. Synek poza sferą jedzenia jest bardzo pogodnym i szybko uczącym się maluchem.
Bardzo was proszę drogie mamy, pomóżcie.
Szukałam pomocy, ale większość osób życzy sobie po 200-300 zł za konsultacje, nie stać mnie. Jedzenie synka zjada cały budżet. Codziennie staram się mu dostarczać owoce, warzywa, pieczywo, gotuję obiadki a kończy się i tak na kupnych. Nie wiem jak go przekonać do gryzienia, do nauki, jak go zachęcić do jedzenia ...
Przepraszam za tak chaotyczny i długi post, jednak naprawdę nie wiem już co zrobić. Do jakiego lekarza się udać może? (zaznaczę, że w grę wchodzi tylko nfz niestety)
A może psycholog dziecięcy ?
 
reklama
Po pierwsze dokonczylabym diagnostykę. Ale na pewno zmieniła lekarza.... Inny neurologopeda, może terapeuta si skoro nadwrażliwość. Piszesz że wcześniej jadł tylko po biszkoptach zwracał. Może jakaś nietolerancja? Alergia?

Po drugie nie ma sensu gotować oddzielnie. Proponowałbym to co sami jecie. Póki co po prostu by się oswoić z jedzeniem, nie tyle by jadł co poznał. Posadzić przy stole gdy Wy jecie i pozwolić wziąć pomacać, ponasladowac rodziców.
 
Mój drugi synek zaczął jeść dopiero w okolicach 16-18 miesiąca i też jadł tyle co nic.
Wszystko zwracał.Cwiczylam z nim buzię, język, aby przyzwyczaić receptory do dotyku łyżeczki i z czasem zaczął jeść.
Musiał 'dojrzec'.
I musieliśmy zacząć od papek (wcześniej próbowałam BLW) ale starczyła byle grudka i zwracał, dlatego zaczęłam od kupnych.
Jak zobaczyłam moje dziecko jedzące chleb (zwykły suchy) to płakałam że szczęścia.
Zamieniłabym neurolohopede i zaczęła ćwiczyć jamę ustna, jeśli winna jest tylko niedojrzałość oralna dziecka.
Ale tak naprawdę ciężko to określić, zwłaszcza na odległość bo być może problem taki gdzie indziej np w przewodzie pokarmowym? Trzeba byłoby pewnie porobić badania w tym kierunku.

A to, że nie je biszkoptów to akurat tylko mu na zdrowie wyjdzie.
 
A jak z piciem? Jak wypada w siatkach centylowych? Jeśli pije dobrze to na Twoim miejscu (trochę doświadczenia prywatnego w tym mam, bo mój starszy syn był rok tylko na piersi bo wszystkim pluł, potem 3 słoiczki bo nic innego nie chciał, więc też miałam „przestawianie” go na nasze jak miał 16-17 miesięcy) bym po prostu odstawiła słoiczki i przeszła na Twoje obiadki. Bez opcji nie je = podać słoiczek. Wymaga to silnego zaparcia, ale jak zgłodnieje to zje to co będzie, czyli Twój obiadek... Nie jeść dziecko może długo- warunkiem jest żeby dobrze piło.
Strasznie współczuję całej sytuacji, wiem że wiele nerwów Cię kosztuje :( Z własnego doświadczenia powiem Ci, że moment kiedy Ty przestaniesz przejmować się, że nie je („wśród jedzenia nikt z głodu nie umarł”, to tylko nam się wydaje, że jak dziecko np. przez dobę NIC nie zje to będzie armageddon, ale tak nie jest) będzie punktem zwrotnym- to nie tak, że dziecko od razu zacznie super jeść, ale wszystkim będzie łatwiej. I w końcu zaskoczy. Przy synu zamartwiałam się, że nie je, kombinowałam żeby zjadł cokolwiek, bez efektu... a że w siatkach centylowych był koło 50 percentyla to odpuściłam. I po jakimś czasie sam z siebie zaczął jeść, powoli, powoli, ale zaczął. Teraz przy córce co ma prawie 12 miesięcy i też praktycznie nic nie je poza piersią mam większy luz.
 
Dziękuję bardzo za odpowiedzi.

Neurologopedę mieliśmy na projekt unijny więc udało się ze było bezpłatnie. Jednak jestem bardzo niezadowolona z "pomocy" pani doktor.

Co do siatki nasza doktor nie zawsze to zapisuje w książeczce. Pije normalnie a wagowo ma 11,5 kg. Miał robione podstawowe badania na razie i wszystko było dobrze. Chodzimy do alergologa który zrobił badania i nie wykazaly zadnych alergii. Możliwe że muszę się zagłębić bardziej.
Bałam się właśnie go przegłodzić.

Synek zawsze z nami je. Kiedy robię kanapeczki tez dostaje jednak one zwykle lądują na ziemi lub rozbiera je po kawałku i też wyrzuca. Jednak nie poddaję się i zawsze mu coś podam na tacke. Łyżeczkę zawsze jak ma to od razu ja do buzi wklada (niestety Kiedy ma na niej jedzenie już niezbyt chętnie to robi) ćwiczy z widelcem też.

Słyszałam żeby nie dawać dziecku biszkoptów i chrupek kukurydzianych tylko czułam się przyparta do muru. I nie wiedziałam co już zrobić.

Zastosuję Wasze rady.
I przyznam szczerze ze bardzo się tym przejmowałam. Bo za bardzo skupiam się na tym że inne dzieci jedzą owoce biorą je do ręki są ciekawe nowych rzeczy a mój synek nie bardzo. I muszę zmienić myślenie.

Dziękuję bardzo za rady. I przepraszam teraz za błędy ale odpisuje z telefonu.
 
Jest coś takiego jak neofobia żywieniowa. Może poczytaj czy to może być to? Tak mi to przyszło do głowy, bo kiedyś o tym słyszałam, ale nie znam dobrze tematu.
 
@catie90 a czy twój synek dostał jakikolwiek ćwiczenia, żeby go trochę odwrażliwić sensorycznie? Dziwne było dosyć zalecenie Pani doktor, ale ona w sumie widziała twojego maluszka, a ja nie. Natomiast
wielu neurologopedów uważa, że błędem jest rezygnacja z dostarczania różnorodnych bodźców smakowych i dotykowych dziecku z nadwrażliwością. Na twoim miejscu skonsultowałabym z jeszcze jakimś logopedą, który pokaże wamw jaki sposób stymulować maluszka.
 
Przede wszystkim nie kazdy neurologopeda zajmuje się neofobią żywieniową. A wlasciwie to takich specjalistow jest niewielu. Istnieją ośrodki terapeutyczne zajmujące się typowo terapią karmienia np "szkola od pestki do ogryzka". Można ich znaleźć na fb. Ale podejrzewam, ze to wszystko prywatnie. Ale moze chociaż ktoś jakąś literaturę by Ci polecił.
 
reklama
@catie90 a czy twój synek dostał jakikolwiek ćwiczenia, żeby go trochę odwrażliwić sensorycznie? Dziwne było dosyć zalecenie Pani doktor, ale ona w sumie widziała twojego maluszka, a ja nie. Natomiast
wielu neurologopedów uważa, że błędem jest rezygnacja z dostarczania różnorodnych bodźców smakowych i dotykowych dziecku z nadwrażliwością. Na twoim miejscu skonsultowałabym z jeszcze jakimś logopedą, który pokaże wamw jaki sposób stymulować maluszka.

Synek właśnie nie dostał żadnych ćwiczeń i tak samo neurologopeda nie sprawdziła buzi, w ogóle synka nie dotknęła. 21.05 idziemy do nowej neurologopedy, która na razie widziała filmiki nagrane w trakcie jedzenia. I powiedziała, że ma wstępny plan i omówimy wszystko na wizycie.
Natomiast 22.05 idziemy do lekarza pediatry po skierowanie do logopedy na nfz i do psychologa (zalecenie neurologa). Parę dni temu byliśmy u neurologa (chodzimy kontrolnie co parę miesięcy bo synek miał słabe napięcie mięśniowe) i wspomniałam mu o tym problemie to powiedział, że jeżeli nic się nie zmieni, to trzeba będzie zrobić MR głowy...

Przede wszystkim nie kazdy neurologopeda zajmuje się neofobią żywieniową. A wlasciwie to takich specjalistow jest niewielu. Istnieją ośrodki terapeutyczne zajmujące się typowo terapią karmienia np "szkola od pestki do ogryzka". Można ich znaleźć na fb. Ale podejrzewam, ze to wszystko prywatnie. Ale moze chociaż ktoś jakąś literaturę by Ci polecił.

Niestety wiem to, jest u nas centrum rehabilitacyjne caritas, gdzie podobno są bardzo dobrzy specjaliści na nfz. Ale jak napisałam wyżej dopiero 22.05 idziemy do pediatry.

Próbowałam synka przegłodzić, odstawiłam słoiczki, gotuję moje obiadki jak zawsze, dziś np. rosołek. warzywa jedynie pogniotę widelcem dodałam grysiku trochę by zagęścić. I niestety poległam na tym polu. Moje obiady lądują poza krzesełkiem...zero chęci spróbowania nadal. Ostatnio dałam mu wafla ryżowego to spojrzał na niego jakby z obrzydzeniem i wyrzucił po prostu na ziemię i tyle... owoce niestety też zero postępu. A jak nie dam mu obiadu kupnego tylko mojego to po prostu siedzi, na zachęty nie reaguje...

Nie powiem, nowa neurologopeda jest dla nas małą nadzieją, że uda się. Będę też starać się dostać do innych specjalistów ale już na nfz bo po prostu mnie nie stać... nie chciałabym iść z nim do szpitala na MR...
 
Do góry