Chciałam zapytać Was jakie były powody strat waszych dzieciątek???
Moja historia zaczyna sie w 2003 roku przezyłam ogromny stres straciłam nagle moja najukochańsza osobę babcie która mnie wychowywała poniewaz rodzxice pracowali. Odeszła nagle, później moje wesele to przyjemne ale takze stresujace chwile, w miedzyczasie moja mama złapała cholerna chorobe nowotwor na weselu pomimo operacji serii chemii i radioterapii wygladala świetnie po weselu zaczal sie przerzut na płuca, w mioedzyczasie straciłam fasolinkę w 2006 roku mamacia byla wtedy ze mna zaczelam remontowac mieszkanie pozniej stan mamy pogarszal sie z dnia na dzien za dużo do opisywania przeszliśmy wiele Mama umarła 1 marca 2008 po ciężkiej chorobie miala 45 lat cios dla jedynaczki straszny. W listopadzie dowiedzialam sie w 2007 roku ze znowu nosze fasolinke po kilku dniach od tej wiadomosci dostala m krwawienia.
Oczywiście dophaston i szpital 3 tyg.
W 8 tyg. wróciłam do domu oczywiscie oszczedny tryb życia zero pracy L_4 .
Cieszyłam sie ogromnie kazdym dobrze zakonczonym dniem.
W styczniu zaczyna sie skracac szyjka zalozony pesser za dwa tyg. wynik z wymazu bakterie gronkowiec b w 21 tyg. pelne rozwarcie.szpital leżenie plackiem fenotyrol o ile nie przekrecilam nazwy i niestety w 23 tyg. poród krwawienie mocne oksytocyna. Napiszcie mi czy mialyscie takie doświadczenia jak ja ??? co później a najlepiej niech napisze mi osoba która po takich przezyciach zakonczyla ciaze kolejna pozytywnie.
Moja historia zaczyna sie w 2003 roku przezyłam ogromny stres straciłam nagle moja najukochańsza osobę babcie która mnie wychowywała poniewaz rodzxice pracowali. Odeszła nagle, później moje wesele to przyjemne ale takze stresujace chwile, w miedzyczasie moja mama złapała cholerna chorobe nowotwor na weselu pomimo operacji serii chemii i radioterapii wygladala świetnie po weselu zaczal sie przerzut na płuca, w mioedzyczasie straciłam fasolinkę w 2006 roku mamacia byla wtedy ze mna zaczelam remontowac mieszkanie pozniej stan mamy pogarszal sie z dnia na dzien za dużo do opisywania przeszliśmy wiele Mama umarła 1 marca 2008 po ciężkiej chorobie miala 45 lat cios dla jedynaczki straszny. W listopadzie dowiedzialam sie w 2007 roku ze znowu nosze fasolinke po kilku dniach od tej wiadomosci dostala m krwawienia.
Oczywiście dophaston i szpital 3 tyg.
W 8 tyg. wróciłam do domu oczywiscie oszczedny tryb życia zero pracy L_4 .
Cieszyłam sie ogromnie kazdym dobrze zakonczonym dniem.
W styczniu zaczyna sie skracac szyjka zalozony pesser za dwa tyg. wynik z wymazu bakterie gronkowiec b w 21 tyg. pelne rozwarcie.szpital leżenie plackiem fenotyrol o ile nie przekrecilam nazwy i niestety w 23 tyg. poród krwawienie mocne oksytocyna. Napiszcie mi czy mialyscie takie doświadczenia jak ja ??? co później a najlepiej niech napisze mi osoba która po takich przezyciach zakonczyla ciaze kolejna pozytywnie.