reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotność

Uczucia to jedno, nie da się z dnia na dzień odkochać, ale pozostając w związku z kimś, kto nawet nie pomoże pchać tego wózka razem, to zaprzepaszczenie dorobku rzeszy kobiet, które walczyły o równouprawnienie i o to, żebyśmy były nie tylko stopień wyżej od zwierząt gospodarskich, ale tyle samo warte i tak samo godne jak mężczyzna. Może to wielkie słowa, ale przepraszam bardzo, jeśli kolejne pokolenia będą patrzeć jak mama lata z wywieszonym jęzorem, a tata nie robi nic, to myślicie, że one same w związkach będą stawiały na równość? Jak mali chłopcy mają uważać, że dziewczynki są tak samo fajne jak oni, skoro w domu mamusia robi wszystko, a tatuś jest tylko od gapienia się w TV, jedzenia i spania? To nie jest system, w którym widzę swoje córki i nie chciałabym, żeby zakochały się w synu matki, która daje sobą orać pole.
Oczywiście masz rację i pewnie gro kobiet zdaje sobie sprawę, że ich córki (synowie zresztą też) patrzą na układ, który jest niewłaściwy, niesprawiedliwy i mimowolnie go powiela. Nie ma na to lekarstwa, może lata terapii, żeby zrozumiały, że mogą się z tego uwolnić. Niestety osobiście znam ludzi, których zdaniem chodzenie do psychologa to wstyd i w życiu nie pójdą, zamknięte koło.
 
reklama
Oczywiście masz rację i pewnie gro kobiet zdaje sobie sprawę, że ich córki (synowie zresztą też) patrzą na układ, który jest niewłaściwy, niesprawiedliwy i mimowolnie go powiela. Nie ma na to lekarstwa, może lata terapii, żeby zrozumiały, że mogą się z tego uwolnić. Niestety osobiście znam ludzi, których zdaniem chodzenie do psychologa to wstyd i w życiu nie pójdą, zamknięte koło.
Wiem, że nie ma lekarstwa, nie ma na to rady, ja osobiście znam dwie kobiety, łącznie z moją matką, które wyrwały się z toksycznych związków. Obie nie miały przykładu silnych samotnych matek, same przerwały krąg podłego traktowania. Podziwiam takie kobiety i biję im brawo. Większość, o których słyszałam albo znam osobiście biadolą i nic poza tym. No do tego nie mam cierpliwości i nie będę za to przepraszać. Sama miewam chwile, kiedy myślę sobie "hola, hola, a ty komu chciałeś pyskować, mi?" i wracam do punktu wyjścia. Uważam, że poziom trzeba trzymać całe życie, bo faceci próbują czy z nami mogą. A jak raz się uda, to powoli będą drążyć, aż zostanie z nas zombie.
 
Wiem, że nie ma lekarstwa, nie ma na to rady, ja osobiście znam dwie kobiety, łącznie z moją matką, które wyrwały się z toksycznych związków. Obie nie miały przykładu silnych samotnych matek, same przerwały krąg podłego traktowania. Podziwiam takie kobiety i biję im brawo. Większość, o których słyszałam albo znam osobiście biadolą i nic poza tym. No do tego nie mam cierpliwości i nie będę za to przepraszać. Sama miewam chwile, kiedy myślę sobie "hola, hola, a ty komu chciałeś pyskować, mi?" i wracam do punktu wyjścia. Uważam, że poziom trzeba trzymać całe życie, bo faceci próbują czy z nami mogą. A jak raz się uda, to powoli będą drążyć, aż zostanie z nas zombie.
Trochę krzywdzące jest stwierdzenie, że faceci nas próbują. Są po prostu tacy ludzie, którzy próbują innych. Ja jak widziałam kobiety uciemiężone w związkach, widziałam też facetów. Jasne był patriarchat, w pewnych osobach dalej siedzi głęboko zakorzeniony. Tylko mówienie, że tylko faceci są odpowiedzialni za takie zachowania jest w moim odczuciu skrajnym przekonaniem, które nie jest prawdziwie. Za takie zachowania odpowiedzialni są ludzie. Ja naprawdę widziałam w swoim zyciu facetów, którzy nic nie robią w rodzinie poza pracą, ale widziałam też kobiety, które LATAMI siedzą w domu z dziećmi (a dzieci np. są w przedszkolu i szkole) a w domu jest brud, kiła i mogiła. Dziwisz się, że taki facet nie chce brać się za obowiązki domowe? Ja wcale. I tak, ta kobieta też mówiła, że mąż jej nie pomaga w niczym.
 
Trochę krzywdzące jest stwierdzenie, że faceci nas próbują. Są po prostu tacy ludzie, którzy próbują innych. Ja jak widziałam kobiety uciemiężone w związkach, widziałam też facetów. Jasne był patriarchat, w pewnych osobach dalej siedzi głęboko zakorzeniony. Tylko mówienie, że tylko faceci są odpowiedzialni za takie zachowania jest w moim odczuciu skrajnym przekonaniem, które nie jest prawdziwie. Za takie zachowania odpowiedzialni są ludzie. Ja naprawdę widziałam w swoim zyciu facetów, którzy nic nie robią w rodzinie poza pracą, ale widziałam też kobiety, które LATAMI siedzą w domu z dziećmi (a dzieci np. są w przedszkolu i szkole) a w domu jest brud, kiła i mogiła. Dziwisz się, że taki facet nie chce brać się za obowiązki domowe? Ja wcale. I tak, ta kobieta też mówiła, że mąż jej nie pomaga w niczym.
Może to od okresu (pierwszy dzień) i po spięciu ze starym :D Zresztą dobrze wiesz, że hiperbola to mój ulubiony środek stylistyczny wypowiedzi ;) Tym niemniej z mojej obserwacji najczęściej to facet wykorzystuje kobietę w związku, tak się pięknie ustawi, że nie wie kiedy, a ona robi wszystko za niego. Znam też związki, gdzie typ orze jak może, a ona od kosmetyczki do fryzjerki, od wakacji po spa i coraz bardziej błyszczy, a on jak zajechany dziad. No ale mniej jednak takich znam. Tak naprawdę nikt nie wie, jak to jest w związku o ile nie pójdą do terapeuty i przy nim oboje będą mówić szczerze. Bo co? Ja bym mojego chłopa dzisiaj rozjechała traktorem, a on na pewno myśli, że na cholerę mu był taki babsztyl. Prawda jest pośrodku. Ale wiesz, moim zdaniem od początku, a może od pierwszej kłótni, można stwierdzić czy to jest sens bycia z kimś. Nasze kłótnie biorą się z tego samego o co walczyliśmy na początku. Zaakceptowałam ten stan rzeczy, jego zalety są większe niż wady, ale widziały gały co brały. Dlatego myślę, że nawet przyjaciół nie ma co się radzić, tylko ze związkiem, jeśli jest naprawdę źle, szorować do terapeuty. Forum? Dobre na sprawdzone metody na kolki, problemy z laktacją, wspólne oczekiwanie na ciążę albo poród. Od życiowych i medycznych porad to nie miejsce.
 
Może to od okresu (pierwszy dzień) i po spięciu ze starym :D Zresztą dobrze wiesz, że hiperbola to mój ulubiony środek stylistyczny wypowiedzi ;) Tym niemniej z mojej obserwacji najczęściej to facet wykorzystuje kobietę w związku, tak się pięknie ustawi, że nie wie kiedy, a ona robi wszystko za niego. Znam też związki, gdzie typ orze jak może, a ona od kosmetyczki do fryzjerki, od wakacji po spa i coraz bardziej błyszczy, a on jak zajechany dziad. No ale mniej jednak takich znam. Tak naprawdę nikt nie wie, jak to jest w związku o ile nie pójdą do terapeuty i przy nim oboje będą mówić szczerze. Bo co? Ja bym mojego chłopa dzisiaj rozjechała traktorem, a on na pewno myśli, że na cholerę mu był taki babsztyl. Prawda jest pośrodku. Ale wiesz, moim zdaniem od początku, a może od pierwszej kłótni, można stwierdzić czy to jest sens bycia z kimś. Nasze kłótnie biorą się z tego samego o co walczyliśmy na początku. Zaakceptowałam ten stan rzeczy, jego zalety są większe niż wady, ale widziały gały co brały. Dlatego myślę, że nawet przyjaciół nie ma co się radzić, tylko ze związkiem, jeśli jest naprawdę źle, szorować do terapeuty. Forum? Dobre na sprawdzone metody na kolki, problemy z laktacją, wspólne oczekiwanie na ciążę albo poród. Od życiowych i medycznych porad to nie miejsce.
Wiem, wiem. Już się trochę przyzwyczaiłam 😅 ja jak byłam młodsza też byłam o wiele bardziej... kategoryczna? Łagodnieję na starość 😄

Akurat coś w tym jest. Moja mama nawet mówi, że czasy się zmieniły i kobiety już nie mają takiego kieratu jak kiedyś. Teraz jest trochę inaczej i tylko się cieszyć, ale coś zostało.

Co do tego, że na tematy medyczne i życiowe nie ma się co radzić na forum, to się zgodzę w 100%, jak pisałam wcześniej. Za dużo zmiennych, za mało danych. Tyle rady można dać, że jak coś długo gryzie to coś z tym trzeba robić, bo to nie tak powinno być w związku i tyle. Więcej się nie da pomóc.
 
reklama
reklama
Do góry