reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Skąd się bierze dziecięca nieśmiałość?

DobryTata.waw.pl

Fanka BB :)
Dołączył(a)
18 Kwiecień 2011
Postów
179
Miasto
Milanówek
Dziś rano przyszła mi do głowy taka myśl i nie daje mi spokoju: Skąd bierze się dziecieca nieśmiałość?

Pamiętam, że jako dziecko (6-7 lat) nie miałem problemów z nawiazywaniem nowych znajomości. A potem z niewiadomych mi przyczyn, z każdym rokiem moja śmiałość do innych ludzi (w tym do ruwieśników, a zwłaszcza do płci przeciwnej) malała. Jako osoba dorosła dołożylem wiele wysiłku, aby tę nieśmiałość przezwyciężyć.

Wczoraj na placu zabaw obserwowałem mojego siedmioletniego syna i podziwaiłem jego umiejętność nawiazywania kontaktów z innymi dziećmi. Wolałbym aby ta umiejętność pozostała mu do końca życia.

Czy macie jakieś pomysły skąd bierze się ta cała nieśmiałość? Jak można uchronic przed nią dziecko? Jakie są wasze doświadczenia w tym wzgledzie?

Pozdrawiam
Sławek
 
reklama
DobryTato witaj, poruszyłeś bardzo ważny temat.
Czytałam ostatnio w "Zwierciadle" lub "Sensie" art. o nieśmiałych dzieciach. Czytałam ze szczególną uwagą, bo takie właśnie dziecko mam. Polecam, po przeczytaniu przestałam już chcieć chronić dziecko przed nieśmiałością. Ono takie jest i już, i takim je trzeba zaakceptować.

Nie wolno podkreślać jego nieśmiałości przez tłumaczenie wszystkim, że ONO JEST NIEŚMIAŁE zanim cokolwiek zrobi lub częściej ...... nie zrobi. Dziecko uczy się obserwując zachowanie rodziców, wystarczy jeśli swoją postawą pokazujemy mu jak dobrze żyć. Wzorce się kodują, a to, że w danym momencie nieśmiałość dziecka może mu uniemożliwiać np powiedzenie komuś "dzień dobry" to nic złego. Nie należy dzieci piętnować za nieśmiałość, kiedy np nie potrafiły zawalczyć i nagroda przepadła. Krytyczne uwagi rodziców w takiej chwili są jak podwójna kara dla dziecka. Lepiej dać mu nadzieję, że może następnym razem się uda.

We wspomnianym artykule wśród wielu zalet dzieci nieśmiałych wymienione są m.inn: mniejsze narażanie na agresję w miejscach publicznych oraz więcej czasu dla siebie w tym na naukę i poznawanie siebie, co jest świetną bazą do pełnej samorealizacji w życiu.

Z własnego doświadczenia mogę potwierdzić, że pozbycie się słowa NIEŚMIAŁE potrafi zdziałać cuda. Nawet jeśli dzieco faktycznie jest wstydliwe, to powtarzanie tego przy nim powoduje "wdrukowanie" tej etykiety w myślenie o sobie samym. Jak się komuś zdarzyło określić tak mojego syna to poprawiałam, że KIEDYŚ tak było i nie roztrząsałam dalej tematu. Bardzo ważne jest też, żeby nieśmiałe dziecko nie miało poczucia, że zawiodło rodziców. Akceptacja i subtelne wsparcie najbliższych to najlepsze co może otrzymać nieśmiałe dziecko.
 
Ostatnia edycja:
Mam prawie 4 letnią córkę i zdarza jej się w nowym dla niej otoczeniu być nieśmiałą, nieco wycofaną, co wynika z nieznajomości "terenu ";-)ale dość szybko się przełamuje i jest OK. Pomagam jej się oswoić z nowym.Opisuję jej całe nowe otoczenie, ludzi. Próbuję odwrócić jej uwagę od tego, że jest to nowe i np że się kogoś wstydzi i oswajamy to.Szukam wtedy czegoś ciekawego. Czasem jest to coś, co zna, ale jest inne, bo np ma inny kolor, a czasem coś ciekawe jest nieznane.
U mnie ta metoda działa bardzo szybko.

to, co napisała Góralka jest bardzo trafne.Ja byłam bardzo nieśmiała i właściwie nadal jestem, tylko teraz dobrze sobie z tym radzę i przełamuję tą przypadłość dzięki swojej córce i dla niej.
U mnie ma to związek z tym, że do 16 r.ż przeprowadzałam się 8 razy- do zupełnie innego miasta, więc zmieniałam szkoły, znajomych i miejsca, które lubiłam.
Wtedy jeszcze nie było gg," fejsa" i tego typu rzeczy, które pomagają podtrzymywać znajomości.
A do tego zawsze byłam właśnie określana w domu i w najbliższym otoczeniu: "a bo ona jest nieśmiała" i to wystarczyło, żeby zabić resztki mojej odwagi.
Skończyło się na tym, że omijałam sklepy, w których obsługuje człowiek, a załatwienie sprawy na poczcie czy w jakimkolwiek innym urzędzie było torturą.
Uciekłam w książki, co teraz procentuje :happy:, a pojawienie się dziecka skutecznie mnie leczy :-)

Moja rada: Nigdy nie mów dziecku, że jest nieśmiałe, nie śmiej się, że się czegoś wstydzi, albo boi i oswajaj wszystkie lęki opisując mu świat

np: Zobacz ta dziewczynka też ma czerwona bluzeczkę, tak jak Ty. Pewnie też lubi ten kolor. Może sie razem pobawicie.Podejdź do niej.Powiedz jak masz na imię i zapytaj jak ona ma na imię.Spróbuj.Dasz radę. Ja trzymam kciuki.

Czasem wystarczy raz tak dziecku powiedzieć i ono zapamięta taki schemat, i będzie go stosować zanim my o tym pomyślimy.
 
goralka i ullana - dziękuję za wasze wypowiedzi. Wywnioskowałem z nich, że bardzo istotne jest, aby nie krytykować dziecka, za nieśmialość. Też uważam, że jest to bardzo ważne.
W przypadku mojego syna, narazie nie stwierdziłem, żeby był dzieckiem nieśmiałym. Potrafi bez skrępowania nawiazywać znajomości na placu zabaw i w innych miejscach. Chetnie rozmawia zaowno z dziećmi w swoim wieku jak i ze starszymi, a także z osobami dorosłymi. W jego wieku byłem taki sam jak on. Jednak później z wiekiem stawalem się coraz bardziej nieśmiały (aż do sytuacji bliskiej temu co opisała ullana). Teraz nad tym pracuję i robię postępy. Jednak mam pewne obawy, czy i z mim synem nie bedzie podobnie. Chciałbym mu pomóc, aby jego zdolność nawiązywania kontaktów pozostała na tym poziomie co teraz, a nawet, aby ją jeszcze rozwinął.
Być może macie podobne obserwacje i doświadczenia życiowe. Podzielcie się ze mną swoimi przemysleniami i sprawdzonymi metodami.
Pozdrawiam
Sławek.
 
Ostatnia edycja:
myślę, że trzeba pozwolić dziecku na samodzielność w tej sprawie i być cichym obserwatorem
1. nie krytykować
2. nie wyśmiewać
3. nie zmuszać do zawierania znajomości

nie śmiać się kiedy dziecko jest nieśmiałe, ciche i wycofane, ale pomagać mu oswajać otoczenie
nie zachęcać na siłę i nie oczekiwać od dziecka natychmiastowej zmiany
u dzieci ten proces jest taki sam jak u dorosłych
czasem dziecko w jakimś miejscu i wśród przypadkowych ludzi czuje się od razu naturalnie i swobodnie, a czasem nie, i my mamy tak samo, więc pozwólmy naszym dzieciom samodzielnie oceniać sytuację
obserwujmy je i pomagajmy tylko wtedy, kiedy to konieczne lub kiedy dziecko poprosi
czasem tak jest, że dziecko chce podejść do kogoś, ale się wstydzi
wtedy wystarczy podejść z dzieckiem trzymając je za rękę i nic nie mówiąc
dziecko samo sobie poradzi z resztą i my możemy się po cichu wycofać

taka sama zła sytuacja jest wtedy, gdy śmiejemy się z dziecka " że ciebie wszędzie pełno" albo " a Ty zawsze musisz iść do obcych, wstydź się"
jest to naprawdę bardzo częste
sama jestem świadkiem takich sytuacji np na placu zabaw, gdy obce dziecko podchodzi i o coś pyta, a rodzic karci je za to, że jest ciekawe
to też może wywołać potem nieśmiałość

cóż, umiar potrzeby jest we wszystkim ;-)
 
Ullana cieszę się, że uczestniczysz w tej dyskusji. Twój przykład z placu zabaw dobitnie pokazuje jak wiele pracy nad sobą potrzebują rodzice. Obserwuję jak znajomi w różnych miejscowościach wychowują swoje dzieci. Patrząc po efektach (dorosłe już latorośle) to najlepiej w moich obserwacjach wypadają malutkie wsie. Naprawdę głęboka prowincja rzadko daje małym dzieciom szansę na dobre wykształcenie, bywa, że z alfabetem spotykają sie dopiero w zerówce. Myślę jednak, że, choć to jest bardzo ważne, o wiele cenniejsza jest miłość i uwaga rodziców. A to, choć nierzadko okraszone surowością, częściej dostają w należytych porcjach właśnie dzieci na wsiach. W dużych miastach życie płynie o wiele szybciej, rodzice mają inne obowiązki, nie mogą zabierać dzieci ze sobą do pracy, są udręczeni gonitwą, dojazdami. Na wsi normalne jest, że dzieci pomagają w gospodarstwie, uważam, że w rozsądnych granicach to bardzo dobre dla całej rodziny. Starsi mają pomoc, dzieci poznają nowe czynności, uczą się szacunku do pracy, obowiązkowości i planowania czasu. Nie siedzą samotni godzinami przed monitorem komputera w nierealnym świecie gier lub, co gorsza, do bólu niekiedy realnym świecie internetu. Mówię o najmłodszych dzieciach, więc proszę nie mylić ich zaangażowania w życie rodziny z wykorzystywaniem i pracą ponad siły. Sama widzę jaką frajdę sprawia mojemu synowi karmienie ryb, wywożenie na mini taczkach chwastów z grządek, czy grabienie. Po deser trzeba iść do lasu, ale kto nie jadł nigdy poziomek garściami prosto z łaki, temu trudno będzie zrozumieć.
 
DobryTato, a gdybyś tak sięgnął głębiej pamięcią do dawnych czasów, to może przypomnisz sobie jak to było z tym narastaniem nieśmiałości. Dorośli potrafią skutecznie zakompleksić dorastające dzieci paroma kąśliwymi uwagami, nadmiernym krytycyzmem, zbyt wysoko postawioną poprzeczką albo ........ nadopiekuńczością. Często własnie w tym okresie dochodzi do dysonansu między zaszczepionymi w domu zasadami, a budzącymi się potrzebami.
Albo na odwórt: brak, któregoś z rodziców (niekoniecznie fizyczny) powoduje zagubienie, brak dobrego wzorca.
Uff, jakoś tak się zrobiło ......... hmmm
Piszesz , że jako dorosły dajesz radę, więc masz przetrenowane jak wychodzić z onieśmielających sytuacji, będziesz mógł w razie czego podzielić się z synem doświadczeniem. Póki co jest ok i nie ma się co martwić na zapas :)
 
ullano i góralko. Bardzo wam dziękuje za wasze cenne uwagi. To prawda, że nie powinienem martwic się na zapas. Być może w przypadku moich dzieci wszystko potoczy się zupełnie innym torem i wyrosną na osoby elokwentne i łatwo nawiązujące kontakt. A jeśli będzie inaczej, to świat sie nie zawali. Tak jak powiedziała goralka, zawsze będę mógł wesprzeć ich swoimi doświadczeniami i wspomóc w potrzebie.
Jeszcze raz wielkie dzięki.
 
Nieśmiałość można pokonać, ja podobnie przez większość życia staram sie w sobie pokonać niesmiałość i nie chciałabym, żeby moje dziecko takie było. Lepiej być odważnym i ciesze sie, ze mój mąż jest taki i pokazuje dziecku jak walczyć o swoje, bo mnie to przychodzi nadal z trudem... trzymam kciuki za wszystkich walczących z niesmiałoscia :)
 
reklama
Myślę, że aby nieśmiałość nie stała się problemem naszego dziecka należy pozwolić mu po prostu rozmawiać z ludźmi. Tak żeby nie bało się ono w przyszłości do kogoś podejść i o coś zapytać. Musimy tylko uważać aby nie narazić go na niebezpieczeństwo złych ludzi
 
Do góry