fakt...tak probowalam 3 lata i nie dalo nic...cuda wianki nogi w gorze, pupa w gorze, swieca

, wieczne lezenie 30 min po i serduszkowanie przed owu 3, 2 dni, dzien przed i w owu i po owu i jedno wielkie g....i kalendarzyk, temki, sluz, szyjka bole okoloowulacyjne i bez kalendarzyka tzw 6 mc na luz ze nic nie licze i NIC a do tego cholerna praca i mobbing ale nei chcialam zlozyc wypowiedzenia by ew jak bedzie fasolka to miec prace, macierzynski itp wiadomo, ale w koncu po 3 latach stwierdzilam ze choc jak nie moge byc w ciazy to zmienie ta pieprzona prace, zlozylam wypowiedzenie i sie zaczela jazda bez trzymanki wiec zylam tylko do konca okresu wypowiedzenia bo to byl horror no i w grudniu jeszcze nie bylo M to byl najgorszy mc nei umialam przestac myslec o tej pracy i kazdy dzien byl okropny i w tym mc zaszlam...."zapomnalam o fasolce" nie mialam glowy poprostu, jak codzien wracalam zaryczana z pracy, M w delegacji, wrocil wiec sie mu rzucilam na ramiona steskniona i wogole zniechecona i akurat wyszla fasolka w grudniu a od stycznia bylam umowiona juz na monitoring kolejny komplet badan i pelna para mialam ruszyc, poszlam do gina w styczniu a ten czy zaczynamy a ja ze test pozytywny a gin "slucham???"

)))