reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

SZUKAM POMOCY!! Sposób na zwiększenie laktacji

Dołączył(a)
4 Marzec 2011
Postów
7
Miasto
Wrocław
Mam bardzo duży problem z karmieniem dziecka. 3.09 urodziłam córke przez CC, jej waga to 3650g, spędziłyśmy prawie tydzien w szpitalu, ze względu na lekko nasiloną żółtaczke. W 6 dobie wróciłyśmy do domu. W trakcie pobytu w szpitalu karmiłam córke wyłącznie piersią i to bardzo często żeby pobudzić laktacje. Mała najpierw spadała z wagi, ale każdego dnia coraz mniej (w 3 dobie ważyła najmniej - 3308g). Na 4 dobe jak była ważona, zaczęła już przybierać (3370g). Wypisano nas z wagą 3430g i myślałam ze wszystko będzie się dobrze układać z tym karmieniem. Każde karmienie było tylko z jednej piersi, ponieważ mała po kilku-kilkunastu minutach się najadała i zasypiała. Czas karmienia nie był jednorazowo dłuższy niż 30min, a odstępy miedzy karmieniami były bardzo różne (czasem 10min, 30min, 1h czy 2h - kiedy tylko mała "żądała"). Karmien na dobe wychodziło zatem bardzo duzo ( średnio 16). Dodam jeszcze że technika przystawiania do piersi była kontrolowana przez połozne i nie mialy one żadnych uwag. Coś jednak poszło w którymś momencie nie tak, choć w domu, przez pierwsze 2 dni mała jadła niemal ksiażkowo co 2h i tylko spała (normalnie dziecka nie było;) ), to w trakcie kolejnych dni zaczelam sie niepokoić. Córka coraz czesciej domagała sie piersi i odłożona spać wybudzała sie bardzo szybko domagając sie kolejnego posiłku. W srode 12.09 zważyłam ją na wadze kuchennej i choć nie byłam pewna wyniku (3320g), wiedziałam już że mleka mam za mało. W czwartek powtórzyłam ważenie i było jeszcze troche mniej. Kolejnego dnia wybrałam się po pomoc do poradni laktacyjnej. Mała zostałą zważona i wyniki sie pokrywały. Dostałam zalecenie ostrego dokarmienia dziecka zeby odzyskało siły żeby ssać. I tak miałam oto karmić: najpierw przystawiac do obu piersi po 10min kazda, potem karmić strzykawką z palca, potem odciągać laktatorem w systemie 775533minuty. Teoretycznie proste tylko... Karmienie mialo byc co 2-3h, a ja ledwo wyrabiałam się z tym wszystkim w 2h!! Musze tu dodać że mąż pracuje a mam jeszcze dwulatka w domu a i czasem trzeba coś zjeść czy posprzatać... wiec starałam sie karmić co 3h, zwłaszcza ze córke trzeba było każdorazowo wybudzać do karmienia. Po 1,5 dnia walki z laktacją i potwornym zmęczeniem, jakby tego było mało doszło do tego zatrucie pokarmowe (biegunka wymioty odwodnienie) i tak przez prwie 3 dni dogorywałam i niestety dziecko było karmione butlą. od zeszłej środy czuje sie już dobrze ale pobudzanie lektacji nadal jest w lesie... Zmieniłam sposob dokarmiania dziecka z palca na metode sns, bo dziecko zaczelo krzyczec i wić sie przy piersi i jest troche lepiej bo przynajmniej coś tam ssie, a wczesniej nie chciała. Ale pobudzanie laktecji laktatorem idzie mi marnie. Dość tego że nic nie leci - kilka kropel - to żeby wogóle coś odciągnąć musze w trakcie pracy laktatora mocno naciskać pierś, niemalże wyciskać z niej soki. I tak jednorazowo udaje mi sie ściągnąć tylko 10-15ml a moja córka dodatkowo pije około 70 z butelki!! Sytuacja jest dla mnie patowa, bo jestem już i tak mocno odciążona z domowych obowiązkow, babcie tutaj mocno pomagaja, prawie nie widuje sie z synkiem, a i tak dziennie tylko 3 razy odciągam, bo po prostu nie mama czasu badz jestem tak padnieta ze zasypiam na stojąco.. I jestem juz totalnie załamana. Moje pierwsze dziecko niestety tez wylądowało na butli, tez mleka było za mało, ale wtedy bylam bardziej zielona i miałam straszny nawał, zastoje i zapalenie piersi a w konsekwencji antybiotyk i zanik mleka:( Nie wiem co robić. Czy jest szansa że przy tak rzadkim odciąganiu laktacja się zwiększy? Czy mam się nawet nie łudzić? Czy ktoś był w gorszej sytuacji a jednak mu sie udało? bo ja już nie mam siły na walke.. Cała moja euforia i pozytywne nastawienie, o którym sie tyle mówi, już dawno opadło. Nie wiem co dalej. Prosze Was o pomoc ( i wybaczcie za ten długi elaborat;) !
 
reklama
marcheff, podziwiam że próbowałas jakoś to ogarnąć - brzmi strasznie i nie dziwię się, ze jesteś wykończona. Powiem Ci może coś kontrowersyjnego - sama karmiłam 2 lata, ale nie potwierdzam, ze mleko kobiece ma takie wspaniałe właściwości jeśli chodzi o odpornosc diecka. Moja córka od 6-tego miesiaca miała co miesiąc katar, a mając 13 miesiecy poszła do żłobka i chorowała 2 tygodnie w miesiacu przez pół roku. Mimo, ze cały czas karmiłam.
Wydaje mi się, ze ja na Twoim miejscu bym odpuściła, moze zrobiłą sobie liste plusów i mnusów wcześniej ale samo to ,że nie masz czasu dla starszaka to już wielki minus i na pewno ci z tym ciężko.
Chyba nastawiłabym się na karmienie butlą MM, a dopóki się da przystwiałabym do piersi. Może spróbuj jakąś taką butelkę, która nie zniechęci małej całkiem do piersi - np. tę medelę ?

Kurcze trzymam kciuki, naprawde jesteś dzielna babka, ja bym się chyba poddała mimo, ze bardzo byłam na pierś nastawiona ze wzgledu na wygodę.
 
Ostatnia edycja:
marcheff, my też wyszłyśmy w 6 dobie, mała też miała żółtaczkę i w szpitalu była dokarmiana butelką (zalecenie konsultantki laktacyjnej), żeby zbić bilirubinę, a jak wyszłyśmy to myślałam, że nie mam mleka, chciałam pobudzić laktację odciąganiem, ale nie było za bardzo kiedy, więc podobnie jak u ciebie, od razu mówię, że to że niewiele odciągasz o niczym nie świadczy, ja wciąż karmię piersią a odciągam 10-15 ml, przystawiałam małą bardzo często, czasami nie było nawet 20 min. przerwy, i w poradni kobieta kazała mi tą małą "dopychać" tzn. pilnować, żeby ssała do oporu, karmić z obu piersi zawsze, zmieniać pozycję, jak zaśnie wybudzać, i tak zaczęły się karmienia trwające ok godziny...życzę powodzenia, ale to jest twoja decyzja, butelkowe dzieci też się świetnie rozwijają przecież...
 
kryzysy laktacyjne sie zdarzają ,ale nie wolno się poddawać i dawać dziecku butle! strzykawka i palec to tak...
Ja dodatkowo piłam herbatkę na pobudzenie laktacji ... chociaż ostrzegam nie za dużo bo ja ja piłam litrami ,a w końcu przeżyłam nawał mleko lało sie litrami niemal dziecko mi się nie udusiło w czasie karmienia,a już nie wspomną o zapaleniu które miałam przez zastój 40stopni gorączki i obijanie się o meble..tak wiec ostrożnie bo można przesadzić i w drugą stone ..
druga sprawa to laktator - powinnaś kupić(jeśli nie masz) porządny laktator(bardzo polecam laktator tommee tippee ) karm tak jak ci położna radziłą czyli pierw pierś ( mi położna mówiła ,ze z jednej i drugieł po 15min) następnie dokarmić dzieciątko strzykawką ,a potem walczyć lakrymatorem jak najdłużej się da plus herbatki u mnie zdziałały cuda a w efekcie córę karmiłam do 8 miesięcy i skończyłam bo chciałam ,a nie musiałam z powodu braku mleka czy czymś takim -Pamiętaj początki są najtrudniejsze.....Powodzenia :)
 
Podepne sie pod kamii :-)

Pij herbatki laktacyjne (mi bardzo pomogly bo przez pierwsze 2 dni po porodzie drugiego dziecka nie mialam pokarmu i corka byla karmiona butelka - nawal pokarmu po herbatkach gwarantowany ;-)) i kup sobie dobry laktator elektroniczny (potrafi zdzialac cuda- ja uzywalam tommee tippee)
Rozumiem pragnienie karmienia piersia;-) gdy moja mlodsza corka miala 6 miesiecy,ja musialam brac silne leki przez ktore musialam odstawic piers,ale po kuracji wrocilam do karmienia piersia (w tym czasie odciagalam pokarm laktatorem)
Obie corki karmilam piersia dwa lata i przerwalam dlatego
,ze juz chcialam,a nie,ze nie mialam pokarmu;-)
Zycze powodzenia i wytrwalosci w postanowieniu :-)
 
a ja poddałam się po 6 tygodniach gehenny. Miałam mało pokarmu od początku, córka była płaczliwa, tłumaczyłam to sobie kolkami, ale odkąd dostałam laktator medeli i ściągałam po 5ml mleka pomimo herbatek itp doszliśmy z mężem do wniosku że nie będziemy męczyć ani dziecka ani siebie. Ja wpadłam w depresję że co ze mnie za matka, skoro nie mogę wykarmić swojego dziecka. Dobrze, że miałam wielkie oparcie w mężu i rodzinie. Dziecko butelkowe wcale nie jest gorsze od karmionego mlekiem mamy. Córka w końcu zaczęła przybierać na wadze, być radosna i spokojniejsza. Zaczęła też spać dłużej niż 15 min, a ja miałam czas na ogarnięcie mieszkania i wielu innych rzeczy. Nie żałuję decyzji, że nie walczyłam dłużej, moje piersi był miękkie jak flaki, puste i w sumie to ja raczej głodziłam dziecko. Przy drugim na pewno będę się starać robić co się da żeby był pokarm, ale jeśli nie będę mieć to na pewno nie załamię się i podam mm. Wolę to niż nerwicę swoją i dziecka niedokarmionego.
 
Musisz małą przystawiać jak najczesciej (albo laktatorem sciagac), pic duzo plynów, mi również pomogła herbatka pobudzajaca laktacje z HIPP, ja piłam ta rozpuszczalna na zimno ale wiem ze jest tez taka ekspresowa do zaparzania. Piłam dawke dwa razy wieksza niz na opakowaniu przez kilka pierwszych dni a pózniej juz tak jak jest napisane. Mialo to dodatkowy plus bo dzięki temu mala nie miala kolek bo ta herbatka u niej poprawiala trawienie. Co do laktatora ja urzywałam tommy tippie i medela (elektroniczne) i medela jest 100 razy lepsza, mocniej ssa i bardziej pobudza laktacje.

Ps. kolki pojawiają się po 6 tyg. życia u maluszków.
 
Ostatnia edycja:
Hej,
Bardzo dobrze rozumiem Twoje rozterki. U mnie akurat z synkiem nie miałam problemu z ilością mleka, tylko synek po dłuższym pobycie w szpitalu i karmieniach butelką, nie chciał piersi. Rozleniwił się i urządzał mi takie histerie przy cycku, że płakałam z nim. Walczyłam 1,5 miesiąca. W końcu odkryłam laktator elektryczny Medela (polecam - mi służył ponad rok). Zaczęłam ściągać i podawać synkowi moje mleko w butelce. I tak pociągnęliśmy ponad rok.
Powiem, że jesteś dzielną mamą, bo ciągle próbujesz i walczysz. Podziwiam, bo pamiętam jakie spustoszenie to siało w mojej psychice, jak nam to karmienie nie wychodziło. Tylko, że u mnie laktator pięknie mi rozbujał laktację. No i problem zniknął. Już nie próbowałam przystawiać. No może z raz, ale synek tylko dziwnie się na mnie popatrzył, co ja mu do ust przystawiam :)
Z córcią to już w ogóle była bajka, bo ssała pięknie od początku. Dopiero miesiąc temu ją definitywnie odstawiłam.
Życzę siły i wytrwałości. I pamiętaj to, co ja odkryłam. Nie jest najważniejsze, czy karmisz piersią. Najważniejsze jest to, że masz dla dziecka czas, kochasz je i dbasz o nie. Co do zalet karmienia piersią, to moje dzieci chorują (no może córka mniej, ale to zasługa faktu, że ona wszystko je, synek zrobił się małym niejadkiem), a synek sąsiadki, który od początku jest na mm, prawie wcale.
Nie ma na to zasady.
Traci się odrobinę bliskość, bo karmiąc piersią spędzasz godziny dziennie z dzidziusiem blisko, butlą może nakarmić każdy. Minus taki, że karmiąc piersią jest się uwiązanym (choć akurat ja wspominam ten czas jako jeden z najlepszych), a tak zawsze można wyjść z domu bez wyrzutów sumienia.
Oby Wam udało się zostać przy piersi, bo widać, że bardzo Tobie zależy. Życzę Wam tego.
 
reklama
Zgadzam się z opinią, iż mleko kobiece jest mocno przereklamowane, pierwszego synka karmiłam butelką, ponieważ urodził się malutki i słabiutki, nie miał siły ssac piersi a ja jako swiezo upieczona mama nie wyrabiałam sie z odciaganiem i po krotkim czasie poddałam się i mlody dostał butle. Staś choruje bardzo niewiele, nie ma alergii, noce zaczal przesypiac w calosci w 6 tygodniu zycia. Po poltora roku urodziłam drugiego syna, Kaziu skonczył wczoraj 5 miesięcy, jest karmiony piersią, własnie walczymy z drugim juz przeziebieniem, jest alergikiem i potrafi do dzis budzic sie trzy razy w ciagu nocy. Właśnie wczoraj podjelam decyzje o przestawieniu go na butelkę. Jedyna zaleta karmienia piersią to dla mnie wygoda, ale poniewaz synek je juz w coraz wiekszych odstepach czasu to nie ma to juz dla mnie wiekszego znaczenia. Lubie karmienie piersią, wymiane spojrzeń i ten czas kiedy jestesmy tylko dla siebie ale nie kosztem ciagłych uczulen, pomimo mojej mocno eliminacyjnej diety i nie za cene zapalenia piersi ktore jakis czas temu mi sie przytrafiło.
Nie martw sie, jesli nie dasz rady karmic piersia to Twojemu dziecku nie zrobi to róznicy. Pamietaj o tym, ze masz drugie dziecko ktore Ciebie potrzebuje, jesli poczuje sie odrzucone za sprawa mlodszego rodzenstwa to ciezko bedzie prawidlowo zbudowac ich relacje a i Twój odpoczynek jest bezcenny.
 
reklama
Do góry