reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

U Lekarza... szczepienia, choroby i wszystko o zdrowiu naszych maluszkow

amonit

Aktywna w BB
Dołączył(a)
17 Lipiec 2009
Postów
81
Miasto
Poznań
Chciałam się z Wami podzielić moimi wątpliwościami i zapytać o Wasze stanowisko.

Zamierzam udać się na poród wraz z pisemkiem, w którym nie wyrażam zgody na zaszczepienie mojego dziecka w pierwszej dobie życia przeciwko gruźlicy i wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Nie jestem pewna, czy nowelizacja z 1 stycznia 2009 jest dobrze przeze mnie interpretowana (wyczytałam min. na tym forum: http://forum.prawnikow.pl/lofiversion/index.php/t43108.html że obowiązek został zniesiony za wyjątkiem dwóch przypadków: 1.ogłoszenia epidemii przez organ do tego powołany; 2.bezpośredniej styczności z osobą chorą, np na gruźlicę), ale jeszcze bardziej interesuje mnie, czy macie podobne rozterki, jak ja.

Wiem, że szczepionka na gruźlice jest przestarzała i coraz częściej notuje się zachorowania u osób zaszczepionych. Kiedyś uważano, że szczepionka choć nie chroni w 100% przed zachorowaniem, jednak chroni przed powikłaniem (tzw guzami gruźliczymi) dziś już wiemy, że nie chroni także przed tym. Jest natomiast dużym obciążeniem dla jeszcze nie w pełni rozwiniętego układu immunologicznego noworodka (w szczególności wcześniaka, nawet o nieznacznym wcześniactwie).

Natomiast szczepionka WZW B nie jest niezbędna (oczywiście to moje zdanie i nie wypowiadam się tutaj jako immunolog, tylko jako rodzic, który jednak ma trochę większą, niż przeciętnie, styczność z tymi zagadnieniami), gdyż ryzyko zachorowania u zdrowego dziecka, które nie jest poddawane zabiegom, przetoczeniom itd jest niewielkie. A jeśli nawet taki zabieg jest konieczny i tak odporności nie zyskuje się po pierwszym szczepieniu i w razie lęku o dziecko zawsze można podać immunoglobuliny, które wspomogą odporność tymczasowo. A obciążenie szczepionką jednak istnieje realnie i nieodwołalnie jeśli ją podamy (szukam artykułu na necie o działaniach ubocznych szczepionek, w których zawarte są pochodne rtęci - jak znajdę zamieszczę linka).

Bardzo jestem ciekawa, jakie jest Wasze stanowisko w tej kwestii. Może któraś z Was przy starszym dziecku przechodziła już przez upokarzające wezwania ze strony ośrodka zdrowia (teraz już nie moją do tego podstaw).


Pozdrawiam serdecznie :-) i trochę przepraszam za tak ciężki temat od samego początku tygodnia;-) ale nosiłam się z tym zamiarem już jakiś czas.
 
reklama
Wiesz, ja tez mam takie dylematy. Szczerze mówiąc to sami nie wiemy co robić. Zwłaszcza, że w mojej najbliższej rodzinie jest jeden przypadek maluszka (no, teraz to już nie maluszek) i wiemy jak szczepionki mogą wpłuwać na organizm dziecka :-(
A dokładnie nie same szczepionki, tylko właśnie rtęć.
 
Ja jestem przekonana, że nie będę szczepić, a na pewno nie będę szczepić w zgodzie z kalendarzem szczepień. Wolę, żeby mój maluszek się wzmocnił nim ewentualnie zaaplikuję mu szczepionki.
Dla mnie inną kwestią jak to zrobić, by oszczędzając własne nerwy odmówić szczepienia. Jak znajdę gotowe rozwiązanie i pewną interpretację tych nowych przepisów, to na pewno się podzielę.

Ale może jakaś mama-prawniczka będzie tu skuteczniejsza ;-)
 
Ja też mam mieszane uczucia względem tematu. Z jednej strony informacje o skutkach ubocznych, przestarzałych szczepionkach itp a z drugiej- świadomość, że decydując się na nie zaszczepienie dziecka można mu zrobić krzywdę- bo przecież nie mamy gwarancji, że nie zetknie się z chorobą.
Akurat szczepienie na WZW B uważam za przydatne. Oczywiście są potrzebne 3 dawki ale kto powiedział, że na tym 1 mamy poprzestać? Choroba bardzo niebezpieczna, łatwo się zarazić- i nie zgodzę się, że tylko przy przetaczaniu i innych zabiegach. Czasami zwykłe zadrapanie wystarczy a przecież o takie nietrudno.
Tylko pytanie czy te wszystkie szczepienia są konieczne?- wątpię...
 
ja tez uważam, że WZWb jest potrzebne

co do reszty nie wiem, będę myśleć o tym później, mam ten komfort, że mama jest pielęgniarką rodzinną i środowiskową:tak::tak::tak: (biedny fasol- babcia będzie mu się kojarzyć, ze szczepieniami:-D:-D:-D)

najpierw z nią porozmawiam, a potem zdecydujemy razem;-)
 
WZW B jest właśnie obciążone rtęciowym pochodzeniem, stąd głownie moje zastanowienie. Żeby zarazić się przez zadrapanie musiałoby dojść do kilku pechowych zbiegów okoliczności (podstawowy: osłabiona bariera immunologiczna dziecka) a przecież z maluszkiem nie chodzimy do salonów kosmetycznych nie karmimy cudzą piersią (ew zranioną)itd. Rozumiem, że można je uznawać za przydatne i że macie racje bojąc się tego popularnego wirusa, ale czy naprawdę należy robić to w pierwszej dobie życia, może choć 6 tygodni później?

Pozdrawiam :-)
 
Ja nie myslalam nawet o szczepieniach,ale obydwoje moich dzieci mialo wszystkie szczepienia,zadnych platnych i zadnych powiklan.Nigdzie tez wsrod moich znajomych a mam sporo z dziecmi nie syszalam o powiklaniach.
Moze dlatego tez nie biore sobie tego jako problem.
Moze jestem po prostu przestazala mama:-D:-D:-D
 
reklama
A ja się boję ponieważ mój sistrzeniec zachorował na autyzm. I pomimo swoich skończonych 9 lat nie jest w stanie normalnie funkcjonowac w społeczeństwie :-(
 
Do góry