lusesita3 Przykro mi,że tak mnie oceniłaś.Dlaczego założyłaś, że nie próbowałam? Pierwszy raz jak poszłam zapytać przełożonej i powedziałam co się stało to odpowiedziała mi " Jest bardzo dużo pracy i czekamy na wizytacje dyrektora... no niewiem.... słuchaj, a może ty poprostu źle oceniłaś sytuacjie.... wiesz jesteśmy tylko ludzmi, każdy czasem krzyknie na dziecko, może ma (niania) gorszy dzień...".Człowiek w takiej chwili jest skołowany. Ta kobieta zajmowała się moimi dziećmi pół roku i nigdy wcześniej (pomijając ostatnie 2-3 tyg) mie miałam do niej żadnego ale. Drugi raz gdy poszłam ją poprosić to rzuciła mi w przelocie " a mąż nie może podjechać?" Taka była rozmowa. Ugadałam się nawet ze współpracownikami, że jak będzie luźniejsza chwila to się wyrwę, ale tej chwili nie było. Mam taką a nie inną prace, że nie mogę sobie od tak wyjść i trzasnąć drzwiami, odpowiadam za życie i zdrowie ludzi. Pracę kończe normalnie o 19.30. Wyszłam o 17.30, a o 18.00 przyjechała koleżanka żeby mnie zmienić. Co mogłam jeszcze zrobić?