reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Tu znajdziesz dzisiejszy LIVE dotyczący uwazności w relacji z dzieckiem. Jak sue przyda - zapraszam :) Do zobaczenia na Instagramie Dołącz, obejrzyj LIVE
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

witam macoszki:) po przywitaniu już dłuższy czas temu,nie udzielałam się ale zaglądałam od czasu do czasu żeby zobaczyć co u was słychać. i chyba trochę tak było że zapomniałam na czas jakiś o problemach więc i nie miałam treści specjalnych by się wam tu wyżalać ;)
bo się wam pochwalę że póki co (odpukać!) idzie dobrze. wzięliśmy z moim ślub,w jego kraju. bardzo mały, tylko parę najbliższych przyjaciół, czyli tak jak zawsze chciałam, on zresztą podobnie myśli o weselach. bez rodziców i co najważniejsze bez jego córki :D więc był luz;) w gronie cudownych osób, żadnego zapraszania 'bo wypada'. prawdę mówiąc to każdemu bym tak polecała:) a potem wyprowadzka stamtąd i luz jeszcze większy i spokój duchowy bo z daleka od tamtych problemów i stresów dnia codziennego tamże ;)
 
reklama
a swoją drogą to ciekawi mnie jedna rzecz,może była omawiana na forum wcześniej,ale mi jakoś umknęła ;)
czy wy drogie moje widzicie duże różnice w tym jak się wasi partnerzy zachowują kiedy ich dzieci są z wami a kiedy nie? bo to mnie denerwuje. kiedy małej (12 l.) nie ma, to jest super, nawet przy kumplach może stary chłop się zachowywać jak nastolatek i nie jest mu głupio,
ale jak jest ona w pobliżu, to między nami unosi się jakiś dystans,chociaż nic złego nikt nie robi i nie zachowuje się inaczej niż zwykle to się to wyczuwa... nie mówię żeby się obłapiać, całować i za rączki trzymać,bo przecież się tak nikt nie zachowuje stale w związku idąc razem po bułki czy do pracy;)) ale da się wyczuć kiedy w powietrzu wisi choć trochę czułości a kiedy się zaczyna dystansować i doope spinać ;) choć jeśli by ktoś spytał o konkrety i konkretne zachowania to nie mogę wymienić, ale czuję to ;)
jak jest z wami? czy może ja przesadzam i mam jakieś syndromy niedopieszczonej córeczki? ;)
 
tak, to częste zachowanie mężczyzny

dzieci - zwłaszcza córki !!! - a już szczególnie w tym wieku
są zazdrosne o dotyk, przytulenie, całus
jeśli tego nie usłyszałaś wprost to nie znaczy ze on nie usłyszał stosownych aluzji na stronie
mój mąż usłyszał
facet wtedy głupieje lekko bo chcialby i uszczęśliwic córkę i być szczęśliwy ze swoją kobietą
dlatego te zachowania, jak piszesz, wydają się nienaturalne, sztuczne, wymuszone..
często jest też tak, ze wówczas pannica ładuje się tacie na kolana, obłapia i ściska
-co wygląda wręcz groteskowo
ona chce przez to pokazać, że tata jest "jej" a nie "Twój"
 
Ostatnia edycja:
,,syndromy niedopieszcznej coreczki,, to moga miec raczej nasze pasierbice:happy2::happy2::happy2:
80 kilowe dooopsko ladujace na kolana tatusia

swoja droga nosz nie wyobrazalne bylo dla mnie jak mialam 16 ,17 czy jeszcze wiecej lat siadanie na kolanach ojcu,fuuuuuuuuu
mam na to tylko jedno slowo fujjjjj
:happy2::happy2::happy2:
czulam sie wtedy ,,dorosla kobieta,,a to siadanie na kolanach takie jakies podseksualne mi sie wydawalo jakies takie oslizle,obrzydliwe,zreszta do dzisiaj mi sie takie wydaje NIEZDROWE delikatnie mowiac
WIECIE NAWET PODPYTYWALAM KOLEZANKI MEGO SYNA,O TEN TEMAT i kazda to tak odbierala,jako jakies takie oslizle....
czyli nie ejstem jakas nienormalna..........:-p
 
no to będę cierpliwie czekać jak się sytuacja będzie rozwijać, póki co młoda ma 12 lat więc jeszcze to normalne przytulańce ale już za rok-dwa to inna bajka się zacznie ;)

a swoją drogą, jeszcze a propos rozpieszczania, to opowiem wam dwa zdarzenia z teściową w roli głównej :-)
byłam z młodą w jakimś rossmanie,jakieś duperele kupowała kiedy zadzwoniła do niej moja teściowa,a młoda mówi że właśnie ze mną na zakupach jest. potem teściowa była tak szczęśliwa naszą integracją że jakby mogła to by mnie przez resztę dnia na rękach nosiła, choć wprost nic nie powiedziała, ale widać było jak na dłoni :-D bo jeśli ojciec ją puścił TYLKO ze mną, to jest to taaakie wielkie coś, co najmniej jakbyśmy tylko we dwie na księżyc poleciały;)

po naszym ślubie dostałam od teściowej prezent, nic wielkiego i bardzo drogiego ale naprawdę śliczne :) i co potem mówi, żeby młodej nie mówić że to od niej bo będzie zazdrosna :nerd: mój mąż się z tego całego zachowania śmiał razem ze mną, a nie widzi tego, że jego model zachowania jest IDENTYCZNY jak jego matki i reszty tamtej rodziny. młoda wcale nie jest taka zła, a wszyscy ciężko pracują żeby sobie pod dachem wyhodować prawdziwego egoistycznego potwora :baffled: da się jeszcze z dziewczyny uformować fajną osobę, to każdy niewidocznymi kroczkami utwierdza ją w przekonaniu że jest pępkiem świata. co innego miłość i uwaga, a co innego to, co całe otoczenie robi z dzieciakami po rozwodzie rodziców...
 
Ostatnia edycja:
Dodam coś od siebie. W przypadku syna mojego męża tak właśnie zrobiła matka z babką. Młody nie był złym dzieckiem jak miał 4 latka. Posłuszny i grzeczny ale wszyscy go tak rozpieszczali żeby tylko nie była ani mama zła ani tata zły. Mógł wszystko i dostawał wszystko a jak ja z mężem kupiliśmy sobie oryginalne buty to oczywiście dzieciątko też chciała bo jak to on mówił:"wy znowu macie coś nowego". I dlatego, że mamusia kupowała wszystko żeby tylko dzieciak jej nie przeszkadzał w jej lajtowym życiu dostawał cuda na kiju i mógł robić co chciał a najlepiej jak był na komputerze to wtedy cudownie było. Wszyscy mogli go "kupić" a teraz jak mieszkał z nami to niestety ukróciło mu się i niestety był wredny: bo inne dzieci piją red bule, bo inne dzieci mogą mówić do rodziców "spadaj" i nic nie mówili..... Jeju jak sobie to przypominam to robi mi się niedobrze......

Dziś w nocy ma młody jechać do matki. Powiedział głośno do męża, że niech jedzie i niech ta niby matka zrobi z nim porządek..... Ale wiecie, po takim rozstaniu ona znów go porozpieszcza, ponagradza za to że pyskuje i oddeleguje do Polski.... Tylko co dalej? Co ja mam zrobić? Pozwolić, żeby on znów z nami zamieszkał? Nie chcę tego... Tak bardzo, że codziennie się tym dołuję....

Nie wiem czy powinnam powiedzieć mężowi, że nie chcę aby młody zamieszkał z nami po wakacjach....... Jak ja mam to samo znosić co wcześniej to ja się wole wyprowadzić....
 
Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że mój mąż się mnie wcale nie pyta czy nie przeszkadza mi to, że młody zamieszka z nami..... Tylko on twierdził zawsze, że jak dla niego to jego syn jak najbardziej może mieszkać u nas..... A ja głupia się na to godziłam.... Jak znowu zamieszka z nami to ja przestane gotować. Resztę mogę robić. Zobaczymy wtedy jak to będzie tylko szkoda, że nasze małżeństwo może na tym ucierpieć......
 
No tak sendii- tylko gdzie ma mieszkać, to 11letnie dziecko? Gdzieś musi. Zakładając ze ty masz dziecko, ojciec dziecka nie chce by z nim mieszkało- a twój mąż mówi Ci: ja nie chcę by twój syn mieszkał z Nami! To co robisz- oddajesz do domu dziecka i mieszkacie razem czy gonisz faceta i wybierasz dziecko. Ja bym pogoniła faceta. U Was wydaje mi sie problemem jest że na Ciebie za dużo obowiazków wzgledem poasierba spływa- martw się o jego obiadki, o nauke, o komputer- a odpuść sobie - niech tata sie martwi- tylko ustalcie żeby nie miał do Ciebie mąż pretensji- chce wychowywać dziecko- to naprawdę się chwali- ale niech w takim razie wychowuje: On nie Ty.
 
reklama
Niech mieszka z matką... dlaczego ona go ciągle oddaje nam? W końcu młody pokazał, że nie chce z nami mieszkać. Może by wzięła doope przywiozła z wychowywała dziecko ona... Mój mąż chce żeby dzieciak mieszkał z nami ale on go nie umie wychowywać a za jego wybryki ja płacę swoim zdrowiem.... Jeśli ja nie powiem, że mi się coś nie podoba (np. z tym 12- godz. siedzeniem przy kompie) to on się nie domyśli, że coś jest nie tak. A jak do tej pory większość rachunków płacę ja bo on raz ma robotę raz nie... A ja chcę odłożyć kasę na przyszłość na długi a nie pakować w jego synka bo wszystkim tak wygodniej. Dlatego nie umie i nie mogę odpuścić. A ciężko to znosić jak jesteś razem z nim w jednym pokoju...... Gdyby było odwrotnie i to ja bym miała dziecko i mąż by się ze mną związał to gdyby on mi mówił co jest nie tak to bym próbowała prostować dziecko, uczyć czegoś i scalać rodzinę a nie, że jego dzieciak traktuje nas jak powietrze i mąż tego nie widzi..... Nawet jemu nie przeszkadza że się dzień przed wyjazdem dowiedział, że jego dziecko wyjeżdża. No ale trzeba zawieźć na autobus synka to niech tata zawiezie. Mi by było przykro gdybym tylko do tego służyła dziecku- podaj , przynieś, pozamiataj a hrabia sobie z domu ucieknie bo nie pozwala się mu pyskować.....
 
Do góry