Klavell - bardzo się cieszę, że już jesteście z Hanife w domku. Sama pamiętam, jak strasznie się bałam, kiedy wylądowaliśmy z Kubą na oddziale pediatrycznym z zapaleniem krtani. Byłam przerażona, bo synek miał atak duszącego kaszlu w nocy, bałam się, że się udusi. Jednak w szpitalu choróbsko szybko ustąpiło dzięki inhalacjom i antybiotykowi. Trzy dni przed atakiem krtani byliśmy u pediatry, bo Kubuś miał katar i kaszlał, no i pani doktor stwierdziła, że to zwykłe przeziębienie... Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło. Mam nadzieję, że twoja królewna w domku szybciutko odzyska pełnię zdrowia.
Mała-gorzatko - jak już pisałam, używamy środków chemicznych dostępnych w Polsce do zwalczania grzyba. Niestety, nie można ich stosować za często, bo są one na bazie chloru i po użyciu musielibyśmy się wynieść wszyscy na dwa dni z domu, żeby cały smród wywietrzał. A nie zawsze mamy taką możliwość. Oczywiście, myślimy o zmianie mieszkania, ale w naszej sytuacji finansowej nie będzie to łatwe. Póki co grzyba nie ma. Przed nadejściem mrozów mąż raz jeszcze potraktuje ściany środkiem przeciwgrzybicznym, być może w tym roku zima nie będzie taka ostra i uda się przetrwać bez hodowli pod sufitem.
LizabetA - ostatecznie nie poszłam do lekarza, no bo dzisiaj katar już biały. Gorączki nie ma, apetyt ok, kaszle już tylko sporadycznie. Zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie. Boję się iść niepotrzebnie do pediatry, bo jeśli Tymek ma zwykły nieżyt nosa, to w przychodni dla dzieci chorych mógłby załapać coś poważniejszego, tyle tam zarazków i chorych maluchów. Lekarka poleciłaby zakrapiać nosek solą fizjologiczną i Euporibum oraz oczyszczać go z wydzieliny, a to wszystko stosuję już od piątku. Jakby co to wybiorę się jutro.