reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

wychowywanie przez stawianie na swoim ,nawet jak dziecko sie zanosi

Pysia29d

Fanka BB :)
Dołączył(a)
7 Grudzień 2009
Postów
1 081
z góry przepraszam z kolejny temat ale nie wiem gdzie to napisać. co myslicie o takim wychowaniu że zawsze stawiacie na swoim? Ze to jest dziecko i to ono ma robić co Wy chcecie a nie odwrotnie.Nawet jak ma byc kara za karą?Antos jak skończył rok strasznie bił,potem ryczał jak głupi, i mówił bleeee bleee bleee bleee co nieciekawie wygladało na placu zabaw albo przy ludziach.zaczełam stosowac jezyki ale przestałam bo jak posadziłam na jezyku to sama prosiłam zeby zszedł z niego bo wychodzimy albo coś(potrafil nie schodzić ponad 1 godzinę a siedział w miejscu gdzie nie mial czym się bawic,robil to specjlanie) potem zaczełam stosować naklejki za dobre zachowanie ale tez nie działało. Teraz stosuje jak mnie zbijesz to czegos tam nie dostaniesz, jak nie chce mnie słuchac i czymś sie bawi to zabieram zabawkę,jak jezdzi na rowerze i nie chce słuchać zabieram rower, jak gdzies jestesmy to wychodzimy za z,e zachowanie,dzisiaj nie chciał spać i pyskował to powiedziałam ze wporzadu niech nie spi ale to jego problem jak bedzie smeczony-odrazuu klapna do łózka i przykrył sie kądrą itp.Nie wiem czy to nie jest przesada?Moi rodzice mówia ze przesadzam bo on jest tylko dzieckiem ,a zabieram mu zabawki bo mnie nie słycha,ze 2 latek moze jeszcze nie sluchac mamy"
Dodam że antos przestał robić ble i bić,ale teraz przerzucił się "oj mamo ,nie marudz!"
myslicie ze takie robienie przezmnie na przekór czemus słuzy?czy on sie uczy ze robienie na złość jest ok?
 
reklama
Pysia Ty chyba zakładasz najwięcej wątków na forum BB :-D:-D:-D:-D

A tak serio. U nas nie zawsze jest tak, że ja stawiam na swoim, bo chcę żeby Julka też czasem miała swoje zdanie i mogła o czymś decydować. Ale jeśli chodzi o złe zachowanie to jest kara. Jak nie chce zbierać klocków to ok ja pozbieram ale schowam je na jakiś czas, jeśli nie chce iść spać spoko no problem ale potem jak marudzi to jej tłumaczę że takie są skutki niewyspania, jak nie chce zjeść ok, ale potem zero słodyczy. Dzięki takiemu zachowaniu z mojej strony Julka sama sprząta ładnie po sobie zabawki, bo wie że inaczej pójdą do czarnego wora i do szafy, ładnie je, bo zależy jej na tym żeby móc oglądać za godzinę jakąś bajkę czy dostać parę żelków. Może to takie troche przekupstwo, ale działa i dziecko szczęśliwe i matka zadowolona. Natomiast mój mąż i jego mama, która czasem jeszcze opiekuje się Julką dają sobie równo wejść na głowę i przeważnie jej ustępują. U mnie nie ma czegoś takiego że dziecko w sklepie wymusza coś, u tatusia tak. Na placu zabaw jak się źle zachowuje to ma ostrzeżenie jak nie słucha idziemy do domu, a babcia uspokaja, zagaduje zęby i dalej sie bawią. Ja chcę żeby dziecko wiedziało co wolno a co nie.
 
Mój Aleksander, który we wrześniu skończył 2 latka wszedł właśnie w etap bicia, teatralnych histerii i "uogólnionego bycia na nie" :/
Mimo, że jest mały to ma jasno wyznaczone granice - jak nabałagani to musi posprzątać, pomagam mu w tym, ale nie wyręczam. Dopóki nie jest uprzątnięte nie pozwalam na kolejną aktywność. Owszem popłacze sobie wtedy, ale zazwyczaj po jakimś czasie ustępuje.
Ja w ogóle jestem zwolenniczką jasnego komunikatu i stawiania granic. Do furii doprowadza mnie teściowa, która jak ją wnusio trzepnął w twarz to się rozczulała jaki z niego słodki łobuziak:wściekła/y:
Synu jest sprytny i każde ustępstwo z naszej strony traktuje jako swoją wielką wygraną. Dlatego ja ze stoickim spokojem tłumaczę co mu wolno a co nie i nie daję się histerii. Zero klapsów, krzyków (choć czasem bym sobie pokrzyczała). Ciekawa jestem czy na dłuższą metę to zadziała?
 
też uważam, że jasny komunikat to podstawa. Ja nie biję swojego dziecka, stram się nie krzyczeć, choć nieraz doprowadza mnie do szału. Widzę, że moja Ania zaczeła wyrastać z histerii, wymuszania i bicia. U nas było tak, że trzeba sprzątaż zabawki, jeść obiad, myć ręce po dworze, myć zęby itp. Za dobre zachowanie jest pochwała (staram się ją chwalić na każdym kroku, jak tlko zrobi nawet najmniejszą dobrą rzecz), a za złe zachowanie jest kara ( zakaz oglądania bajek, zakaz słodyczy, czy brak zabawy z mamą). U nas to działa.

Pozwalam dziecku również na swoje zdanie, jeżeli nie chce założyć spodni które jej naszykowałam niech poszuka innych, jeżeli nie chce kaszy na sniadanie może zjeść np. jajecznicę, jeżeli woli iść na spacer do parku niż na plac zabaw to idziemy.
W sklepie pozwalam jej wybrać jogurt który chce zjeść, czy sok.

U nas zawsze przy każdym konflikcie są dyskusje, Ania mówi wszystko i nie przyjmuje naszych odpowiedzi że tak ma być i koniec, zawsze musimy jej wytłumaczyć dlaczego tak chcemy, dlaczego to jest dobre, a to złe.
 
Hej,
No właśnie tak sobie Was czytam i przyznam rację dziewczyny: prosty, jasny komunikat i konsekwencja jest najważniejsza. Często widzę jak mamy podchodzą do tego tematu, moim zdaniem błędnie. Dajmy przykład : maluch jest z mamą na placyku i chce wejść do piachu, mama mówi NIE- bo dziecko się ubrudzi, a dziecko pragnie wejść do piaskownicy, bo pachnie to fajną zabawą. Mama stawia na NIE z powodu własnej wygody. I ja niestety takiego stawiania na swoim przez mamy dla swojego komfortu widzę pełno. I przykładów również pełno: dziecko chce iść za rączkę nie w wózku, i w pobliżu nie ma aut, ulic ani psa bez kagańca. Jest wózek i tyle, bo mamie nie chcę się stawać co kroku, czy tłumaczyć dziecku, że tu leży kamyk a tam idzie biedronka. Posłuchajmy czasem malucha :-) Dajmy mu dojść do słowa, konsekwentnie i mądrze stawiajmy granice. Bo stawiać je po to tylko, żeby POSTAWIĆ NA SWOIM to głupota. Bądźmy mądrymi mamami, tłumaczącymi i pokazującymi wszystkie piękne aspekty tego świata :-)
 
Masz racje ,niektóre mamy tak robią. Mam taką kolezankę co czasami przchodzi z dzieckiem 2 letnim do Antosia. Cokolwiek wezmie chłopczyk do reki to ona wrzeszczy nie wolno! nie ruszaj.Wkońcu mówie "ale czemu nie pozawalasz ,przeciez może się autkami bawić" dziecko sie rozpłakało bo na kazda zabawkę mówiła "NIE".A jak się mały rozpłakał to zaczeła go szarpac bo pokazuje fochy i zabrała do domu.Mam 2 takie kolezanki co na kazdym kroku szarpia dziecko,bez przyczyny,tzw moze i jest przyczyna ale dla mnie błacha np ( dziecko sie chce podac reke antosiowi na przywitanie a matka jego chce go brac do domu) i juz sie szarpanie zaczyna ale ciagniecie za uszy.Kiedys zwrocilam jej uwagę że wkoncu ja ktoś poda do opieki społecznej
MI w temacie chodziło o stawianiu na swoim jak dziecko nie chce isc do domu a jest ciemno,jak wyjezdza na ulica rowerek ,jak cos do buzi wkłada itp.jak jest zimno i nie chce sie ubrac albo biega pol dnia w pizamie ,
A co do ubrudzenia to Antoś przebiera sie co chwile bo albo maluje farbami i ciapie raczkami i nogami ,albo cos tam robimy ze ciagle jest brudny,albo tak je zupe.


A co do wychowania i pozwalania dzieciu ogladac swiat mi to gadaja ze za bardzo z nim czas spedzam, ze za duzo mu proponuje (basen,las, wycieczke w malutkie górki) ze dziecko rozpuszcze jak bede mu tyle czasu poswiecac i w zyciu sobie nie poradzi.A i zwracaja mi uwagę na ubrania,ze pod blokiem powinien w dresie biegac a nie w koszuli ładnej ,ze ma codziennie inna czapkę albo ze go przebieram jak sie ubrudzi (dodam ze nigdy mu ubrań nie kupiłam ,a tym bardziej czapek,dostaje je od kolezanek to przebieram)
 
Ostatnia edycja:
Pysia oczywiście,że nie dyskutuję z dzieckiem kiedy na rowerku wjeżdża na ulicę :no:
ściągam na chodnik i tłumaczę,a jak nie dociera to idziemy do domu.
Są granice kiedy dziecku coś musisz wytłumaczyć,a kiedy od razu zainterweniować.
Przecież nie będę rozmawiała z dzieckiem na środku ulicy.

Co do biegania pół dnia w piżamie to w niedzielę a i owszem.Chłopaki rano się bawią w swoich pokojach w piżamie,albo ogladają bajki.Ale do obiadu jakoś udaje się,że zmieniają na ciuchy.Twój Antek jest jeszcze mały tak więc spokojnie można mu pomóc,zaproponować w co by się chciał ubrać.
U nas dobrze działają stroje na halloween.Spiderman czy Hulk.I jest propozycja,że jeśli się przebiorą w ciuszki to na to mogą założyć strój.Warto mieć taki jeden wybranego bohatera.

Co do ubierania dziecka to tylko i wyłącznie Twój wybór.Ja jednak stawiam bardziej na wygodę na dworze czyli dres,a na swoim ogródku to mogą śmigać nawet i z dziurą w nogawce.
Moje dzieci codziennie do szkoły noszą mundurki,koszule tak więc jak tylko przychodzą do domu to przebierają się w coś wygodnego.Ale ja znając możliwości synów zaniosłabym się wymienianiem garderoby szkolnej ,tak niszczą,zwłaszcza najstarszy.;-)
 
Pysia, ja się w zupełności zgadzam z anineczka, że są kwestie bezdyskusyjne, zwłaszcza te gdy chodzi o bezpieczeństwo dziecka.
Ja tam lubię pokazywać synkowi kwiatki, krzaczki, sroki, żuczki i całe bogactwo przyrody, a jeśli komuś to przeszkadza, to sorry - moje dziecko i ja je wychowuję, wpajając ważne dla mnie wartości. Jak się ubrudzi, to przebieram, ale uważam, że dziecko dużo traci jak się na nie przesadnie chucha i dmucha.
 
miałam przedchwilą dziwną sytułacje.Antoś był na rowerku biegowym i przyszla taka znajoma(nie kolezanka) ze swoim 2 latkiem tez na rowerku ale pchaczu.,Ze dziecko siedzi a ona pcha je .PO jakiejs chwili jej mały chciał zmienić kierunek jazdy a ona"ku.. weź nie je.b tak kierownica bo Ci przypier.." :szok::szok::szok:(kiedys byla nerwowa bo nawet dizecko 8 miesieczne dostawalo w dupe ze mu sie czapa w wozku z ucha przekrecila ale teraz to szczyt chyba) Nastepna sytulacja była taka ze to dziecko chciało tak jak antek nogami sie odpuchac i mówi"pusc: a ona"ja Ci dam ku.. pusc,tak ci przp,, przez gebe ze sie ku.. nie pozbierasz.." no i w tym momencie uznalam że czas usiekać od niej bo jeszcze ludize sobie pomysla ze ja się zadaje z jakas wariatką.

1 raz się spotkałam że ktoś moze byc tak strasznie znerwicowany.Dodam ze ona mieszka z rodzicami i rodzeństwem .caly czas ktos jej pomaga.ona ma 21 lat.
 
reklama
Do góry