Tak, jak w temacie
Jeśli był już taki wątek (ja szukałam i niestety nie znalazłam) - to proszę skasujcie ten i odeslijcie mnie pod właściwy
Do sedna - ciąży nie mam.zagrożonej, wszystko przebiega wręcz książkowo, a gin zapisała mi luteine na zasadzie "jak ma pomóc to pomoże, a jak.nie, to nie zaszkodzi".
Wiem, że nie powinnam podważać kompentecnji lekarza, w końcu dobro dziecka jest najważniejsze, a lekarz wie co robi. Ae czy na pewno to "nie zaszkodzi" jest prawdziwe?
Serio, nie zastanawialabym sie nad tym, gdyby nie infekcja, którą załapałam dzięki luteinie dowcipnej. I od tak zamianie luteiny na duphaston. Od niemal zawsze jestem przeciwna brania leków, szczególnie, jeśli nie ma ku temu zasadniczych powodów.
Powiedzcie mi, jak było w Waszym przypadku? Też doraźnie? I co o tym sądzicie?
Jeśli był już taki wątek (ja szukałam i niestety nie znalazłam) - to proszę skasujcie ten i odeslijcie mnie pod właściwy
Do sedna - ciąży nie mam.zagrożonej, wszystko przebiega wręcz książkowo, a gin zapisała mi luteine na zasadzie "jak ma pomóc to pomoże, a jak.nie, to nie zaszkodzi".
Wiem, że nie powinnam podważać kompentecnji lekarza, w końcu dobro dziecka jest najważniejsze, a lekarz wie co robi. Ae czy na pewno to "nie zaszkodzi" jest prawdziwe?
Serio, nie zastanawialabym sie nad tym, gdyby nie infekcja, którą załapałam dzięki luteinie dowcipnej. I od tak zamianie luteiny na duphaston. Od niemal zawsze jestem przeciwna brania leków, szczególnie, jeśli nie ma ku temu zasadniczych powodów.
Powiedzcie mi, jak było w Waszym przypadku? Też doraźnie? I co o tym sądzicie?