Hej ;-)
Doris, myślę, że jednak dobrze że ten zabieg nic nie wykazał - lepiej być jednak zdrowym :-) &&&&& za kolejne staranka!
Misia - super, że nie musisz jeździć tylko załatwiasz telefonicznie... zawsze to oszczędność czasu i pieniążków na podróż... :-)
angelstw - torba spakowana?
nie pisałam wczoraj, bo jak wróciłam to byłam padnięta a dziś od rana też jakieś rzeczy do robienia/jeżdżenia...
Mój Dzidzol ma 53 mm i na razie wszystko z Nim okej słyszałam bicie serduszko...wg lekarza to 11t 6d...wg om 11t 2 d...czyli nadrobił :-) ak naprawdę dopiero teraz zaczyna pomału docierać do mnie ta radosna prawda, nadal jest strach i póki co nie zapeszam i nikomu nie mówię... barierą do przekroczenia dla mnie i do powiedzenia znajomym i rodzinie jest wizyta 8.01.2015 na genetycznym... potem jeśli wszystko nadal będzie w porządku, to się przełamię i powiem :-)
nie wspominałam Wam, ale wróciłam do pracy. Szczerze mówiąc, jest mi łatwiej. Ja w domu za bardzo się stresuje z różnych względów :-) ale w pracy kto ma wiedzieć ten wie, więc nie dźwigam, czasem zdarza się że i odpoczywam i "poleżę" :-) jakoś powiem Wam, że czas mi szybciej leci i jestem wśród ludzi... A lekarz sam powiedział żeby wracać, a jak tylko coś będzie nie tak to przyjść i od razu da zwolnienie... tak więc nie wiem co sobie o mnie pomyślicie, ale pracuję :-)
Mama w sobotę pomyła mi okna, a dziś prasowałam firanki... i jakoś plecy mnie bolą :/ generalnie nie mogę za długo stać lub siedzieć w jednej pozycji... ale co tam :-)
Doris, myślę, że jednak dobrze że ten zabieg nic nie wykazał - lepiej być jednak zdrowym :-) &&&&& za kolejne staranka!
Misia - super, że nie musisz jeździć tylko załatwiasz telefonicznie... zawsze to oszczędność czasu i pieniążków na podróż... :-)
angelstw - torba spakowana?
nie pisałam wczoraj, bo jak wróciłam to byłam padnięta a dziś od rana też jakieś rzeczy do robienia/jeżdżenia...
Mój Dzidzol ma 53 mm i na razie wszystko z Nim okej słyszałam bicie serduszko...wg lekarza to 11t 6d...wg om 11t 2 d...czyli nadrobił :-) ak naprawdę dopiero teraz zaczyna pomału docierać do mnie ta radosna prawda, nadal jest strach i póki co nie zapeszam i nikomu nie mówię... barierą do przekroczenia dla mnie i do powiedzenia znajomym i rodzinie jest wizyta 8.01.2015 na genetycznym... potem jeśli wszystko nadal będzie w porządku, to się przełamię i powiem :-)
nie wspominałam Wam, ale wróciłam do pracy. Szczerze mówiąc, jest mi łatwiej. Ja w domu za bardzo się stresuje z różnych względów :-) ale w pracy kto ma wiedzieć ten wie, więc nie dźwigam, czasem zdarza się że i odpoczywam i "poleżę" :-) jakoś powiem Wam, że czas mi szybciej leci i jestem wśród ludzi... A lekarz sam powiedział żeby wracać, a jak tylko coś będzie nie tak to przyjść i od razu da zwolnienie... tak więc nie wiem co sobie o mnie pomyślicie, ale pracuję :-)
Mama w sobotę pomyła mi okna, a dziś prasowałam firanki... i jakoś plecy mnie bolą :/ generalnie nie mogę za długo stać lub siedzieć w jednej pozycji... ale co tam :-)