Elvie- wiesz, że ja wychodzę z założenia, że każdy z kasą robi, co chce ;-) jak Ci się podobają i masz środki to bierz.
Ja w kaloszach do miasta za skarby świata bym nie poszła ;-) dla mnie kalosz był jest i będzie obuwiem na błocko i inne takie, a to, że jakiś producent dorobił teorię do tego i laski się na to łapią, to ich problem

Dobre botki/ kozaki, z dobrze wyprawionej skóry, sobie z miejskim deszczem świetnie radzą. No... może jak moja kumpela architekt, woziłabym w aucie, celem przyodziania przed wejściem na budowę czy inne pole.
Osobiście kupiłabym normalne kalosze (są dostępne w normalnych cenach) i porządne buty na lata (nawet i za kupę kasy). Ale to ja :-)
A i zgadzam się z
Mamusią, w pierwszych to logo dla odbiorcy (patrz, co mam i ile na to wydałam) jest okropne. Dla mnie ludzie, co chcą być eleganccy i z klasą, niezależnie od okoliczności przyrody, nie obnoszą się z metkami. Wiadomo czasem logo nie wydłubiesz, ale lubię te subtelne, a nie takie toporne i umieszczone w wiadomym celu.
Kalosze
Moni były cud miód i malina :-)