reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Podejrzenia i czekanie

tyu

Dołączył(a)
15 Sierpień 2015
Postów
4
Cześć Wam

Od paru dni anonimowo przeglądałam forum - dziś postanowiłam się zarejestrować. I tak oto piszę tego posta, choć idzie mi to ciężko. Mam potworny mętlik i nie potrafię przelać wszystkich tych myśli na klawiaturę...
Mam 16lat, od 3lat (już prawie 4) jestem w związku z moim rówieśnikiem. Tylko, że mieszkamy paręset km od siebie. Posta piszę z przyczyn wiadomych - nie byłoby mnie tutaj, gdybym chciała porozmawiać co jadłam dziś na obiad, czy jaką mamy piękną (i ciepłą!) pogodę.
Szanse na to, że mam w sobie pokemona, są naprawdę bardzo małe. Niemniej jednak - są.
Za tydzień czeka mnie jazda xxx km, mojego chłopaka połowy z tego, żeby zrobić test. Niby mogłabym zrobić to teraz sama, ale naprawdę nie potrafię. Potwornie się boję zobaczyć dwie kreseczki, tego zdenerwowania wszystkich i zawiedzenia nami, tego że coś pójdzie nie tak. Tylko im dłużej o tym myślę, tym bardziej się boję zobaczyć jedną kreskę. Oboje siedzimy od dobrego tygodnia i nie myślimy praktycznie o niczym innym. Cały czas spędzamy na gdybaniu o II i tym, co będzie później. I nigdy w życiu nie myślałam lepiej o przyszłości. To wydaje się totalną abstrakcją, a jednocześnie jest takie realne... i piękne.

Tak w sumie nie wiem co chcę uzyskać tym postem - w końcu nie stawiam żadnego konkretnego pytania ani nie potrzebuję rady jak na chwilę obecną, wiem co dalej. Po prostu już głupieję od myślenia o tym bez przerwy i niepewności na czym stoję. Jeśli to nie to, to cóż - będziemy żyć nadal jak zwyczajni nastolatkowie, zniknę z forum i pewnie wrócę do niego za parę lat. Ale kto wie, może zostanę tu na dłużej już teraz. Może to dziwne, ale naprawdę bym chciała. Wiem, że to niełatwa robota i "ciężka praca na pełen etat". Ale warto, ot co.

Zerkając po różnych wątkach zauważyłam już, że niejedna moja rówieśniczka też się tu znalazła i potraktowaliście ją raczej dobrze. I generalnie w tym dziale nie ma osób o wiele starszych... nie chciałabym być zwyzywana i potraktowana źle. Każdy ma prawo tak mnie odebrać, ale niekoniecznie musi to tutaj pokazywać. Taka moja mała prośba :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Tak czytam Twojego posta, śmiało mogę napisać że jesteś bardzo mądrą dziewczyną. Nie stresuj się aż tak będziesz miała II trudno zdarza się i warto się z tego cieszyć :) a jeśli nie to będziesz żyła tak jak napisałaś :) a wszystko przyjdzie w swoim czasie. Głowa do góry i trzymam kciuki. Pozdrawiam
 
Nikt Cię tu nie będzie wyzywał :-).
Dobrze trafiłaś :tak:.
Mimo wszystko....zyczę Wam jednak, by tym razem okazało się , że nadal możecie życ jak zwyczajni nastolatkowie.
Dac sobie i dziecku szansę na przyszłość bez totalnych wyrzeczeń, bo z tym wiąże się rodzicielstwo w tym wieku- trzeba kończyć szkołę, zdobyć pracę, gdzieś mieszkać...cięzkie to z małą istotka, za którą jesteś tak totalnie odpowiedzialna...
Życze Wam, by to scementowało Wasz związek, zbliżyło Was jeszcze bardziej. I w przyszłości pozwolilo podjąć świadomą decyzję o dziecku.
Poza tym, jak piszesz- to jest kilkaset kilometrów. To oznacza całkowitą rewolucję w Waszych życiach- jedno chyba musiałoby zmienić szkołę, dom...to nie takie proste w tym wieku, gdy nie jesteście pełnoletni i nadal Rodzice decydują za Was...Tyle niewiadomych....nic dziwnego, że masz mętlik w głowie i ciężko Ci to ogarnąć...
Ale pisz- może przelanie na klawisze swoich myśli pomoże w ich "poukładaniu sobie" .
Od komentarza - ironicznego- na temat "związku" dwunastoletnich dzieci się powstrzymam ;-):-D.
Naprawdę nie życzę Wam źle i nie osądzam - różnie w życiu bywa. Sama mam małą córeczkę- kto wie, co bedzie za 10 lat, gdy ona będzie nastolatką ... zwłaszcza, że w Danii, gdzie mieszkamy, te "normy obyczajowe" są ...hm...inne niż w Polsce i np sypianie razem nastolatków , w domu, za wiedzą rodziców, jest ogólnie praktykowane i przyjęte...No, ale to nie na temat .
Daj znać, jak coś już będziesz wiedziała.
 
Podobnie jak dziewczyny sądzę, że czas na bycie nastolatkiem jest Wam jeszcze potrzebny. I oby był Wam dany. Dobrze, że jesteś pozytywnie nastawiona do ewentualnej ciąży. Choć w jej przypadku kompletna rewolucję życiową macie zapewnioną.
Trzymam za Was kciuki.
 
Dziękuję Wam bardzo. Jest mi trochę lepiej... chociaż w sumie nie bardzo wiem co odpisać.

Poza tym, jak piszesz- to jest kilkaset kilometrów. To oznacza całkowitą rewolucję w Waszych życiach- jedno chyba musiałoby zmienić szkołę, dom...to nie takie proste w tym wieku, gdy nie jesteście pełnoletni i nadal Rodzice decydują za Was...
Ale nawet taka rewolucja ma swój urok. Ja wiem, że byłoby bardzo ciężko. Ale na pewien sposób lepiej.

Jeśli chodzi o beztroskie lata młodości, to nie wszyscy mieli ich po równo. Niektórzy musieli już dawno dorosnąć, chociaż może średnio im to wyszło. ;)

Oh, te związki 12latków to tam... powiedzmy, że patrzę na nie tak samo z biegiem czasu:-D

Na pewno dam znać jak już cokolwiek będę wiedzieć. Miło tu u Was.
 
Bardzo dojrzale i skladnie napisalas :) - to dla mnie jest istotne. Fajnie, ze masz takie podejscie do sprawy, aczkolwiek nad jednym dluzej sie zastanowilam - 16 lat i seks? Moze jestem staroswiecka - nie chce oceniac ;). Skupiamy sie nad tym co jest, czyli seks juz byl, a teraz zostala obawa. Jednak nawet jak bedziesz mama to robisz wrazenie, ze jednak sobie poradzisz - choc moze to sie tylko tak wydawac, ze to takie proste i przyjemne. Nie raz odezwa sie w Tobie "mlodziencze" instynkty i bedzie zbuntowana. Wiem cos o tym bo sama bylam mloda mama. Wprawdzie 21 lat, ale tez nie raz mialam dosc. Szybko mi mijalo gdy patrzylam jak usmiecha sie moj skarbek - naprawde to jest cos fantastycznego, ze wzruszam sie za kazdym razem gdy patrze oczyma wyobrazni na moja mala kruszynke (teraz to juz jest duzy okruch :). Nie martw sie - mam nadzieje, ze masz w okol siebie wspanialych ludzi i tego Ci zycze :).
 
Dziękuję. Mam nadzieję, że się nie mylę, i tacy ludzie właśnie są. :)
Już jestem mamą, co prawda czworonogów, ale jednak (tak tak, to nie to samo). I dobrze wiem, że warto odrobinę się poświęcić. Nieraz w nocy mnie budzą, bo głodne, bo muszę im tyłek podetrzeć bo się ubrudziły, bo coś tam, bo coś tam... nieraz mam ochotę je normalnie udusić, ale (jak to w wypowiedzi wyżej) - wystarczy spojrzeć na małe, niewinne oczka... i w momencie przechodzi. I mimo wielu nerwów wie się, że to właśnie to nadaje życiu sens. :)

Może to głupie, ale naprawdę nie boję się "co by było gdyby". Jedyne co mnie teraz przeraża to pójście do apteki i kupienie testu - muszę sobie radzić sama, bo nie uda mi się spotkać z chłopakiem... już widzę wzrok i słyszę hasła wrednej pani z apteki ;)
 
Zaraz tam apteka i "hasła". ;-)
W każdym "Rossmanie" kupisz, (nie pamiętam, jak to jest z większymi marketami- może też są ?) komentarzy ze strony pracujących tam dziewczyn raczej nie będzie :).
 
reklama
Wiecie co, przyznaję się - olałam sprawę uznając, że nie ma takiej możliwości. Bo naprawdę, możecie mi wierzyć, to jak jeden do miliona. Niemniej jednak myślimy nad tym dość długo, zdążyłam się oswoić ze wszystkim. Ale dopiero teraz dostałam tym w twarz i biorę jak rzeczywistość, a nie kompletną abstrakcję. Moje poprzednie objawy to w sumie nie objawy, niby niejedne były, ale równie dobrze można je tłumaczyć sensownie pierdyliardem innych przyczyn (mam problemy zdrowotne dodatkowo na tle nerwowym, więc tym bardziej się mogły dać we znaki - własnie dlatego sprawę trochę zlałam, bo wykańczało mnie to nie tyle psychicznie, co i fizycznie). Dopiero od może 3 dni bolą mnie piersi. Byłabym w 7tygodniu (7 i pół). Tego nijak nie usprawiedliwię. W sobotę mój chłopak idzie po testy (może i to jest idiotyczne, ale mnie przerasta. A tym bardziej nie chcę się denerwować, bo w końcu być może szkodzę już nie tylko sobie). Jakoś w poniedziałek bym miała odpowiedź. Chociaż szczerze mówiąc, czuję się tak, jakbym już znała wyniki...
 
reklama
Do góry