vici
mama Victor´a & Raphael`a
O Buba to muszę spróbować ja myślałam,że wędlinki to muszą się wędzić.O gotowanych nie pomyślałam a niby po gastronomiku jestem
i po co technikum kończyć jak i tak się nie pomyśli nieraz
i po co technikum kończyć jak i tak się nie pomyśli nieraz
ale bedzie rozpusta
Normalnie juz mnie szlag trafia przy karmieniu bo wszystko jest bleeee a jak juz zobaczy ze sloiczek mam w reku to po ptakach. Kuba zjada tylko to co ma moj maz w reku i wyrywa sie do jorurtow danonkow itp. czyli to czego jeszcze nie chce mu dawac. Zaczelam juz nawet w puste opakowania po deserkach przekladac jego jedzenie...maly jeszcze sie na to nabiera
Juz mi pomyslow brakuje, losos blee, marchewka z groszkiem blee kurczak blee ziemniaki bleee i tak moglabym dlugo. Kanapka z dzemem jest cacy ale ja to traktuje jako deserek a nie posilek pelnowartosciowy. Ten omlet i nalesniki jeszcze spoko bo mozna modyfikowac dodatki......Juz mi sie normalnie odechcialo kombinowania bo ile mozna stac nad kuchnia wymyslac gotowac zeby pozniej maly plul dalej niz widzial albo wyciagal sobie jedzenie z buzi i rzucal na podloge ( juz wiem co moja matka ze mna miala ..tylko ze jak taka wybredna do tej pory jestem ;-) oczywiscie nie wygrzebuje sobie jedzenia z buzi) Czytalam gdzies ze podobno dzieci okolo roczku zaczynaja byc niejadkami, Kubusiowi jeszcze zeby ida a on zawsze wtedy nie chce jesc. W sumie przybiera na wadze wiec nie powinnam sie martwic ale nie powiem co czlowieka strzela gdy sie stara zeby cos smacznego zrobic a pozniej dziecko nie chce jesc. A ja codziennie robie cos innego, kombinuje jak kon pod gore zeby bylo smaczne a pozniej Wolf zjada bo maly albo rzuci na podloge albo gdy ja sie odwroce to daje psu (szybko sie obydwaj nauczyli - maly ze hau hau mozna karmic a Wolf ze Kuba daje jesc )...hmmm chyba sie wyzalilam ale wlasnie zbliza sie pora obiadowa i juz mi sie wlosy jeza na sama mysl co sie pewnie bedzie dzialo.