Ja też rano powiedziałam przy śniadaniu, pokazałam zajączka. Chociaż nie planowałam.
Pisałam kiedyś, ze mój tata jest po raku żołądka i po resekcji. Mama się wczoraj żaliła, że stracił chęć do życia, nie je, schudł ponad 30 kilo i odmówił brania leków, czy jakiejkolwiek kroplówki. Więc pokazałam mu dzisiaj orzeszka i powiedziałam, że jak chce się z nim spotkać we wrześnio (jeśli oczywiście orzeszek zechce zostać) to musi brać leki i jeść.
Bardzo się cieszyli. Tata płakał. Ale powiedziałam im, że jeszcze nie ma serduszka, więc różnie jeszcze może być. Ale babcia była kiedyś pielęgniarką, pracowała między innymi na porodówce (ale krótko) i wie, że to jeszcze bardzo wcześnie.