Dużo by pisać, ale w skrócie, zapalenie macicy, zrosty, a przy tym zbierała mi się woda, na antybiotyki mój organizm nie reagował, więc w grę tylko wchodziły kroplówki. Trafiłam na stół operacyjny, ok 5 godz byłam pod narkozą i "naprawiali mnie". Żeby było śmieszniej, to musiałam być w prywatnym szpitalu, bo NFZ nie widział potrzeby przyjmowania mnie. Ale dzięki mojemu wspaniałemu lekarzowi, wszystko udało się prywatnie i za grosze. Wszystko stało się prawdopodobnie przez to, że przenosiłam ciąże, mimo, że poród sam się zaczął, to powinnam mieć od razu cesarkę, bez prób rodzenia naturalnie, choćby nawet ze względu na moją wąską budowę, ale... mojego lekarza nie było, ogólnie lekarzy nie było, bo trafiłam na przerwę "sylwestrową", a rezydenci robili sobie co chcieli. Mała zablokowała się główką po lewej stronie, przez to, uszkodzony mam też tam nerw, osłabiony lewy jajnik i takie tam. W ramach rekompensaty, drugi poród będę miała na termin w ok 38 tyg