moj P. prcuje z pewnym chlopakiem, po 40stce. w tamtym roku urodzilo mu sie 3 dziecko, synek. i mowi ostatnio do P. ze bierze urlop od 15 lipca na 2 tygodnie bo zabiera zone i 3 dzieci na wakacje na Mazury odpoczac... P. mowi ze super, ze ja mam termin na 15lipca, no i tak zaczeli gadac i on mowi, ze zona jego urodzila majac 42 lata, o dzidzie starali sie 20 lat, od dnia slubu... dwojke dzieci maja adoptowanych ale ze kocha je jak swoje wlasne... i jak mi to opowiedzial to sie poplakalam... historia, ktora pokazuje, ze marzenia sie spelniaja

nawet jesli trzeba na nie troche poczekac.