reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Dziewczyny, właśnie wylądowałam w szpitalu. Szyjka wczoraj miała 30 mm a dzisiaj ma 12 mm. Jestem załamana, to dopiero 16 tydzień i rokowania są zle. Czy któraś z Was zna taki przypadek ze udało się uratować taka ciąże ?
Hej! Ja miałam podobnie – w krótkim czasie bardzo mi poleciała i miałam zakładany szew jakoś na 13-15mm w 17 tygodniu. Przez długi czas nic się nie działo, potem szyjka znowu się skróciła i w 24 założyli mi drugi dodatkowy szew nad tym pierwszym (wcześniej jeszcze pessar ale ten się kompletnie nie sprawdził). Dzisiaj 28+3 i idę po południu sprawdzić u lekarza jak tam trzyma konstrukcja. Oby wytrzymała jeszcze te 6 tygodni.

Trzymam kciuki za Was ❤️
 
reklama
Hej! Ja miałam podobnie – w krótkim czasie bardzo mi poleciała i miałam zakładany szew jakoś na 13-15mm w 17 tygodniu. Przez długi czas nic się nie działo, potem szyjka znowu się skróciła i w 24 założyli mi drugi dodatkowy szew nad tym pierwszym (wcześniej jeszcze pessar ale ten się kompletnie nie sprawdził). Dzisiaj 28+3 i idę po południu sprawdzić u lekarza jak tam trzyma konstrukcja. Oby wytrzymała jeszcze te 6 tygodni.

Trzymam kciuki za Was ❤️
Mi już brakuje słów do tego wszystkiego 🥺tak bardzo się starałam żeby wszystko było ok a tu takoe coś. Jeszcze przedwczoraj szyjka była ok a wczoraj o więcej niż polowe się skróciła ? Jak to w ogóle możliwe jest ????Caly czas lezalas w szpitalu? Czy mogłaś chociaż na chwile wstać itp?Ja nawet nie wiem jak mam się iść umyć itp🥺boje się pojsc nawet siku🥺wczoraj calutki dzień leżałam , w życiu bym się nie spodziewała ze tak to się skończy 🥺
 
Mi już brakuje słów do tego wszystkiego 🥺tak bardzo się starałam żeby wszystko było ok a tu takoe coś. Jeszcze przedwczoraj szyjka była ok a wczoraj o więcej niż polowe się skróciła ? Jak to w ogóle możliwe jest ????Caly czas lezalas w szpitalu? Czy mogłaś chociaż na chwile wstać itp?Ja nawet nie wiem jak mam się iść umyć itp🥺boje się pojsc nawet siku🥺wczoraj calutki dzień leżałam , w życiu bym się nie spodziewała ze tak to się skończy 🥺
Kochana, to nie jest Twoja wina (znam niestety te myśli...), ale jeśli to niewydolność szyjki to trudno nawet jednoznacznie określić przyczynę. U mnie też tak się zdarzało, że leciała w ciągu dnia czy dwóch o ponad połowę 😢 Czy zrobili Ci posiew? Często infekcje to przyczyna (u mnie za każdym razem jednak były ok).

Przy tych kilkunastu milimetrach i pierwszym szwie zabieg był planowy i byłam w szpitalu 2 doby - przyszłam rano, o 13 zabieg i na drugi dzień popołudniu do domu. Starałam się w szpitalu przed zabiegiem nie wstawać zbyt często, ale nikt mi wtedy nie mówił, że mam tego nie robić. U mnie pęcherz już wtedy zaczął się uwypuklać do szyjki, więc jak mnie przyjmowali to mówili tylko, że szanse są małe.

Za drugim razem szyjka też nagle poleciała (mimo dodatkowego pessara) i wtedy miała już dosłownie kilka mm. Po zwykłej wizycie wylądowałam w szpitalu i tam mówili, że jestem jak bomba zegarowa, która w każdej chwili może wybuchnąć i tym razem powiedzieli, że mam ograniczyć wstawanie tylko do chodzenia do łazienki. Podali mi sterydy w dwóch dawkach, zrobili posiew i po 3 dniach miałam to założenie drugiego szwu. I po kolejnych 2 poszłam do domu też z informacją, że wszystko się może stać. Miałam jedną wizytę kontrolną do tej pory, a dziś drugą i zobaczymy. Co jakiś czas coś tam mnie kłuje i pobolewa, więc mam duży stres, że szew puszcza.

Przez cały czas jestem w domu i od tego 17 tygodnia w 90% czasu leżę z miednicą wyżej, biorę progesteron – chodzę tylko do toalety, wziąć szybki prysznic, po coś do picia no i do lekarza/na badania. Mój lekarz prowadzący mówił mi, że niestety tak to jest w szpitalach, że muszą nam mówić te najgorsze rzeczy i nikt nigdy nie da gwarancji, ale trzeba być dobrej myśli. Ja w tym 17 tygodniu czytałam to forum i naprawdę większość podobnych historii kończyła się dobrze.
 
Kochana, to nie jest Twoja wina (znam niestety te myśli...), ale jeśli to niewydolność szyjki to trudno nawet jednoznacznie określić przyczynę. U mnie też tak się zdarzało, że leciała w ciągu dnia czy dwóch o ponad połowę 😢 Czy zrobili Ci posiew? Często infekcje to przyczyna (u mnie za każdym razem jednak były ok).

Przy tych kilkunastu milimetrach i pierwszym szwie zabieg był planowy i byłam w szpitalu 2 doby - przyszłam rano, o 13 zabieg i na drugi dzień popołudniu do domu. Starałam się w szpitalu przed zabiegiem nie wstawać zbyt często, ale nikt mi wtedy nie mówił, że mam tego nie robić. U mnie pęcherz już wtedy zaczął się uwypuklać do szyjki, więc jak mnie przyjmowali to mówili tylko, że szanse są małe.

Za drugim razem szyjka też nagle poleciała (mimo dodatkowego pessara) i wtedy miała już dosłownie kilka mm. Po zwykłej wizycie wylądowałam w szpitalu i tam mówili, że jestem jak bomba zegarowa, która w każdej chwili może wybuchnąć i tym razem powiedzieli, że mam ograniczyć wstawanie tylko do chodzenia do łazienki. Podali mi sterydy w dwóch dawkach, zrobili posiew i po 3 dniach miałam to założenie drugiego szwu. I po kolejnych 2 poszłam do domu też z informacją, że wszystko się może stać. Miałam jedną wizytę kontrolną do tej pory, a dziś drugą i zobaczymy. Co jakiś czas coś tam mnie kłuje i pobolewa, więc mam duży stres, że szew puszcza.

Przez cały czas jestem w domu i od tego 17 tygodnia w 90% czasu leżę z miednicą wyżej, biorę progesteron – chodzę tylko do toalety, wziąć szybki prysznic, po coś do picia no i do lekarza/na badania. Mój lekarz prowadzący mówił mi, że niestety tak to jest w szpitalach, że muszą nam mówić te najgorsze rzeczy i nikt nigdy nie da gwarancji, ale trzeba być dobrej myśli. Ja w tym 17 tygodniu czytałam to forum i naprawdę większość podobnych historii kończyła się dobrze.
Zobaczymy co powiedzą dzisiaj po badaniu , o ile mnie zbadają 🥺w nocy pobrali mi krew i mocz. Dzisiaj powinni pobrać wymaz z szyjki. Lekarka powiedziała ze przyczyna może być infekcja i ze wtedy nie założą szwu. Sama już nie wiem czy samo leżenie pomoże czy nie 🥺nie wiem jak fizycznie wytrzymać to leżenie, mnie już wszystko boli 🥺nie wiem jak jeść w takiej pozycji itp
 
Właśnie to jest naj gorsze ze niestety nikt nie może dać nam tej gwarancji. Ale musimy być dobrej myśli. Chodź wiem jak jest ciężko. Pocieszam się tym, ze dzisiaj zaczęłam 28 tydzień (27+0) i mam nadzieje, ze we wtorek lekarka mi powie, ze jest bez zmian i mała ma już około kg.
Pociesza mnie to, ze teraz z dnia na dzień dziecko ma co raz większe szanse na przeżycie.
 
Zobaczymy co powiedzą dzisiaj po badaniu , o ile mnie zbadają 🥺w nocy pobrali mi krew i mocz. Dzisiaj powinni pobrać wymaz z szyjki. Lekarka powiedziała ze przyczyna może być infekcja i ze wtedy nie założą szwu. Sama już nie wiem czy samo leżenie pomoże czy nie 🥺nie wiem jak fizycznie wytrzymać to leżenie, mnie już wszystko boli 🥺nie wiem jak jeść w takiej pozycji itp
Jeśli mają plan, by zakładać szew i będzie infekcja to Ci ją najpierw wyleczą i wtedy założą 😀 Dobrze, że jesteś w szpitalu i w porę tam trafiłaś.

Co do leżenia to naprawdę da się przyzwyczaić, jeśli trzeba. Ja mam też teorię, że organizm wie, co robi – wcześniej po kilku godzinach leżenia przed tv bolały mnie plecy, a teraz leżę w dość nietypowej pozycji od 11-12 tygodni i nic 😀 Z tej perspektywy kolejne 6 tygodni mnie już nawet nie przeraża. Odliczam sobie powoli dni, tygodnie, ustalam z lekarzem kolejne małe cele.

Poza tym zobaczysz, co powiedzą lekarze – może po założeniu szwu będziesz musiała po prostu odpoczywać, polegiwać, a nie bezwzględnie leżeć 😀
 
Kochana, to nie jest Twoja wina (znam niestety te myśli...), ale jeśli to niewydolność szyjki to trudno nawet jednoznacznie określić przyczynę. U mnie też tak się zdarzało, że leciała w ciągu dnia czy dwóch o ponad połowę 😢 Czy zrobili Ci posiew? Często infekcje to przyczyna (u mnie za każdym razem jednak były ok).

Przy tych kilkunastu milimetrach i pierwszym szwie zabieg był planowy i byłam w szpitalu 2 doby - przyszłam rano, o 13 zabieg i na drugi dzień popołudniu do domu. Starałam się w szpitalu przed zabiegiem nie wstawać zbyt często, ale nikt mi wtedy nie mówił, że mam tego nie robić. U mnie pęcherz już wtedy zaczął się uwypuklać do szyjki, więc jak mnie przyjmowali to mówili tylko, że szanse są małe.

Za drugim razem szyjka też nagle poleciała (mimo dodatkowego pessara) i wtedy miała już dosłownie kilka mm. Po zwykłej wizycie wylądowałam w szpitalu i tam mówili, że jestem jak bomba zegarowa, która w każdej chwili może wybuchnąć i tym razem powiedzieli, że mam ograniczyć wstawanie tylko do chodzenia do łazienki. Podali mi sterydy w dwóch dawkach, zrobili posiew i po 3 dniach miałam to założenie drugiego szwu. I po kolejnych 2 poszłam do domu też z informacją, że wszystko się może stać. Miałam jedną wizytę kontrolną do tej pory, a dziś drugą i zobaczymy. Co jakiś czas coś tam mnie kłuje i pobolewa, więc mam duży stres, że szew puszcza.

Przez cały czas jestem w domu i od tego 17 tygodnia w 90% czasu leżę z miednicą wyżej, biorę progesteron – chodzę tylko do toalety, wziąć szybki prysznic, po coś do picia no i do lekarza/na badania. Mój lekarz prowadzący mówił mi, że niestety tak to jest w szpitalach, że muszą nam mówić te najgorsze rzeczy i nikt nigdy nie da gwarancji, ale trzeba być dobrej myśli. Ja w tym 17 tygodniu czytałam to forum i naprawdę większość podobnych historii kończyła się dobrze.
Powiedz ni
Jeśli mają plan, by zakładać szew i będzie infekcja to Ci ją najpierw wyleczą i wtedy założą 😀 Dobrze, że jesteś w szpitalu i w porę tam trafiłaś.

Co do leżenia to naprawdę da się przyzwyczaić, jeśli trzeba. Ja mam też teorię, że organizm wie, co robi – wcześniej po kilku godzinach leżenia przed tv bolały mnie plecy, a teraz leżę w dość nietypowej pozycji od 11-12 tygodni i nic 😀 Z tej perspektywy kolejne 6 tygodni mnie już nawet nie przeraża. Odliczam sobie powoli dni, tygodnie, ustalam z lekarzem kolejne małe cele.

Poza tym zobaczysz, co powiedzą lekarze – może po założeniu szwu będziesz musiała po prostu odpoczywać, polegiwać, a nie bezwzględnie leżeć 😀
a powiedz mi, co robisz leżąc ? Bo ja nie potrafię jakoś zebrać myśli i się czymś zająć 🥺
 
Powiedz ni

a powiedz mi, co robisz leżąc ? Bo ja nie potrafię jakoś zebrać myśli i się czymś zająć 🥺
Ja na początku miałam tak samo. Ciagle płakałam i nie mogłam w ogóle na niczym się skupić. Przez pierwsze dwa tygodnie po szpitalu nawet się nie przebierałam i cały dzień leżałam w piżamie i gapilam się w sufit. Mąż miał wtedy urlop, więc był koło mnie i jakoś tak czas zleciał. Teraz jest od 4 tygodni na statku, więc dodatkowo odliczam dni do jego powrotu. Na szczęście już w czwartek wraca.

W końcu po jakimś czasie zaczęłam się ubierać do leżenia i to mi chyba tez psychicznie pomogło 😬 Najpierw próbowałam jeszcze trochę pracować zdalnie, ale w tej leżącej pozycji to było trudne. W końcu poszłam już na długie L4. Żeby głowa uciekała od złych myśli zaczęłam czytać książki - takie, w których nie było ciąż czy dzieci. Wykupiłam abonament na ebooki i teraz zazwyczaj czytam jakoś jedną książkę dziennie. Telewizji czy netflixa jakoś nie mogę oglądać – wkurzają mnie.

Staram się, by od czasu do czasu ktoś do mnie wpadł (chociaż na początku obcięłam się od prawie wszystkich), np. przyjaciółka na cały dzień. Wtedy sobie gadamy, coś fajnego zjemy, obejrzymy. Dzień rozpusty 😀

Jak już będzie cieplej to mam plan leżeć na leżaku na balkonie 😬
 
Ja na początku miałam tak samo. Ciagle płakałam i nie mogłam w ogóle na niczym się skupić. Przez pierwsze dwa tygodnie po szpitalu nawet się nie przebierałam i cały dzień leżałam w piżamie i gapilam się w sufit. Mąż miał wtedy urlop, więc był koło mnie i jakoś tak czas zleciał. Teraz jest od 4 tygodni na statku, więc dodatkowo odliczam dni do jego powrotu. Na szczęście już w czwartek wraca.

W końcu po jakimś czasie zaczęłam się ubierać do leżenia i to mi chyba tez psychicznie pomogło 😬 Najpierw próbowałam jeszcze trochę pracować zdalnie, ale w tej leżącej pozycji to było trudne. W końcu poszłam już na długie L4. Żeby głowa uciekała od złych myśli zaczęłam czytać książki - takie, w których nie było ciąż czy dzieci. Wykupiłam abonament na ebooki i teraz zazwyczaj czytam jakoś jedną książkę dziennie. Telewizji czy netflixa jakoś nie mogę oglądać – wkurzają mnie.

Staram się, by od czasu do czasu ktoś do mnie wpadł (chociaż na początku obcięłam się od prawie wszystkich), np. przyjaciółka na cały dzień. Wtedy sobie gadamy, coś fajnego zjemy, obejrzymy. Dzień rozpusty 😀

Jak już będzie cieplej to mam plan leżeć na leżaku na balkonie 😬
Z tymi ebookami to dobry pomysł jest, ja już rzygam netflixem , chyba wszystko co można było obejrzeć to już obejrzałam 🤷‍♀️Najgorzej ze w szpitalu nie ma odwiedzin 😟nikt mi nie pomoże w żadnych codziennych czynnościach ☹️Nie mam pojęcia jak ja będę jeść na leżąco 😢czy pic
 
reklama
Z tymi ebookami to dobry pomysł jest, ja już rzygam netflixem , chyba wszystko co można było obejrzeć to już obejrzałam 🤷‍♀️Najgorzej ze w szpitalu nie ma odwiedzin 😟nikt mi nie pomoże w żadnych codziennych czynnościach ☹️Nie mam pojęcia jak ja będę jeść na leżąco 😢czy pic
Z piciem spokojnie dasz radę (można tez mieć słomkę), do jedzenia trzeba się będzie przyzwyczaić, ale tez ogarniasz 😬 Mokre chusteczki pomagają we wszystkim, a jedzenie na boku też takie trudne nie jest.
 
Do góry