Witam.
Jestem mamą 2 letniego syna.
Mieszkamy na dosc licznym osiedlu "nowym". Większość mieszkańców to młodzi ludzie z malutkimi dziećmi. Place zabaw są oblegane jednak nigdy nie widziałam "nieprzyjemnych" sytuacji. Rodzice zwykle dbają o kulturę, gaszą konflikty. Uczą dzieci od najmłodszych lat - dzieleniem jeśli dziecko chce, nie biciem, uwazaniem że inne dziecko jest mniejsze, mniej rozumie.
Z reguły widziałam jak starsze dzieci próbują się bawić z moim 2latkiem, nigdy nie był od nich odrzucony, nawet często starsi dawali mu co chce, a sami mieli "spokój" wiadomo, jak widziałam, że nie wykazują chęci szybko zabierałam i znajdywalismy inne zabawy.
Nigdy nie byłam postawiona w sytuacji kiedy cudze dziecko zachowuje się niestosownie.
Dziś na placu byliśmy w sumie sami. Nagle przyszła mama z dwójką chłopców. Jeden z nich około 1 klasy szkoły podstawowej. Pierwsze co uważnie na mnie spojrzał.. potem na 2 letniego malucha i do niego podlecial odrazu z nastawieniem że coś będzie. Sytuacja była dość krótka i szybka - pierwsze co podchodził do dziecka i mruczał pod nosem że spadnie że schoda..2 letnie dziecko wycofalo się. I za chwilę zaczęły się hasła "że mały smród, śmieć itp. pierwsze co zrobiłam to podeszłam bliżej myśląc że chłopiec sobie odpuści lub mama zareaguje choć jego mama rzuciła coś w stylu "mów ładniej". Za chwile ten starszy chłopak zaczął mówić "tu gdzie stoisz są śmieci i jesteś śmieciem". I za chwilę zaczął machać patykiem mówiąc "choć Bobo podejdź do mnie i oberwie Ci się patykiem". Mama była zajęta drożdżówka i telefonem. A ja syna zabrałam i poszliśmy, choć temu dziecku w przypływie złości i niespodziewanej sytuacji powiedziałam kilka zdań i myślę że chyba zbyt impulsywnie zareagowałam i źle (nie chce pisac co bo chyba znizylam się do stopnia tego dziecka )
Jak zachować się w takiej sytuacji? Co robić? Jak reagować? Co powiedziec?
Jestem mamą 2 letniego syna.
Mieszkamy na dosc licznym osiedlu "nowym". Większość mieszkańców to młodzi ludzie z malutkimi dziećmi. Place zabaw są oblegane jednak nigdy nie widziałam "nieprzyjemnych" sytuacji. Rodzice zwykle dbają o kulturę, gaszą konflikty. Uczą dzieci od najmłodszych lat - dzieleniem jeśli dziecko chce, nie biciem, uwazaniem że inne dziecko jest mniejsze, mniej rozumie.
Z reguły widziałam jak starsze dzieci próbują się bawić z moim 2latkiem, nigdy nie był od nich odrzucony, nawet często starsi dawali mu co chce, a sami mieli "spokój" wiadomo, jak widziałam, że nie wykazują chęci szybko zabierałam i znajdywalismy inne zabawy.
Nigdy nie byłam postawiona w sytuacji kiedy cudze dziecko zachowuje się niestosownie.
Dziś na placu byliśmy w sumie sami. Nagle przyszła mama z dwójką chłopców. Jeden z nich około 1 klasy szkoły podstawowej. Pierwsze co uważnie na mnie spojrzał.. potem na 2 letniego malucha i do niego podlecial odrazu z nastawieniem że coś będzie. Sytuacja była dość krótka i szybka - pierwsze co podchodził do dziecka i mruczał pod nosem że spadnie że schoda..2 letnie dziecko wycofalo się. I za chwilę zaczęły się hasła "że mały smród, śmieć itp. pierwsze co zrobiłam to podeszłam bliżej myśląc że chłopiec sobie odpuści lub mama zareaguje choć jego mama rzuciła coś w stylu "mów ładniej". Za chwile ten starszy chłopak zaczął mówić "tu gdzie stoisz są śmieci i jesteś śmieciem". I za chwilę zaczął machać patykiem mówiąc "choć Bobo podejdź do mnie i oberwie Ci się patykiem". Mama była zajęta drożdżówka i telefonem. A ja syna zabrałam i poszliśmy, choć temu dziecku w przypływie złości i niespodziewanej sytuacji powiedziałam kilka zdań i myślę że chyba zbyt impulsywnie zareagowałam i źle (nie chce pisac co bo chyba znizylam się do stopnia tego dziecka )
Jak zachować się w takiej sytuacji? Co robić? Jak reagować? Co powiedziec?