Wiesz co byłabym zadowolona jakby się udało ja mam nadzieje ze kiedyś napewno się udaJest opcja że do sierpnia wam się udaja chciałabym być na wrześniowym slubie kuzyni w ciąży ale nie mogę wywierać na siebie takiej presji

Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Wiesz co byłabym zadowolona jakby się udało ja mam nadzieje ze kiedyś napewno się udaJest opcja że do sierpnia wam się udaja chciałabym być na wrześniowym slubie kuzyni w ciąży ale nie mogę wywierać na siebie takiej presji
Oczywiscie, że się uda!Wiesz co byłabym zadowolona jakby się udało ja mam nadzieje ze kiedyś napewno się uda![]()
W czerwcu mamy chrzciny kuzyna ja niestety nie ide bo to rodzina narzeczonego i często od nich słyszę pasuje wam musicie się postarać i znów mogłabym wybuchnąć wyjść po co mi nerwyOczywiscie, że się uda!
Ostatnio miałam tak silny kryzys, ze się zastanawiałam czy isc na roczek do chrześnicy …W czerwcu mamy chrzciny kuzyna ja niestety nie ide bo to rodzina narzeczonego i często od nich słyszę pasuje wam musicie się postarać i znów mogłabym wybuchnąć wyjść po co mi nerwyodpuszczam tą imprezę
![]()
to ja bym miała mocne parcie, bo wesele kuzyna mamy 1.07 - raczej się nie wyrobięJest opcja że do sierpnia wam się udaja chciałabym być na wrześniowym slubie kuzyni w ciąży ale nie mogę wywierać na siebie takiej presji
Objazdowka po Europie brzmi przecudnieto ja bym miała mocne parcie, bo wesele kuzyna mamy 1.07 - raczej się nie wyrobię. Poza tym po tym weselu mamy swoją objazdówkę po Europie
![]()
no właśnie każdy ma jakąś swoją historię. No u mnie po roku też się lampka zapaliła ze nic nie wychodzi a tez liczyłam można powiedzieć na wpadkę bo to był po prostu regularny seks w miarę bez liczenia który dzień, bez obserwacji śluzu, bez czekania czy @ przyjdzie czy nie, bez obsesyjnego testowania. No i jak ten rok minął to znowu kolejna lampka się zaświeciła i zaczęłam prowadzić obserwacje, robic badania, testu owu ale jeszcze wszystko ze spokojem, lekka głowa że skoro tyle czasu nic nie wychodzi to tak łatwo nie pójdzie. No i tak mi czas i nic. Mój poszedł na badania. No kiepskie. Wiec dostal suple na poprawę i znowu luz bo przecież musi poprawic wyniki nasienia. A tu za miesiąc @ okresu brak. No ale dalej spokoj, pewnie się spozni i za tydzień przyjdzie. No ale cisza, cycki jakoś dziwnie bolą. Nawet testu w domu nie miałam. Dzwonilam di mojego bo był w pracy żeby zatrzymał się w aptece i kupił test. No i zrobiłam po prostu może byla godzina 14 i dwie krechy. Szal. Radość. Dwa tygodnie. Później wizyta 6+6 serduszko piękne, ale jest krwiak. Lekarz uspokaja ze proszę się oszczędzać to sie zdarza. Pyta czy chce l4 ale ja mowie że nie potrzebuje. Dal luteine. Po dwóch dniach jakieś dziwne plamienia. Wiec telefon i wizyta. Serduszko bije. Gin kaze lezec i l4. Mowi że plamienie bo krwiak sie iczyszcza. Później te plamienia ustąpiły. Raz sie jeszcze coś pojawiło ale myslalam że nadal z krwiaka. Pozniej jakoś mnie trochę brzuch pobolewał, mdłości ustały. Cieszyłam sie że zaczynam 11 tc. Wizyta kontrolna. Gin spr tydzień i mówi ze dzisiaj już przez brzuch. No ja się położyłam a on jezdzi i nic nie widać. Mówi taka pani szczupla nie powinno byc problemu na tym etapie. No ale nic zrobimy dopochwowo. Nie wiedziałam o co chodzi. Zrobil i serduszko nie bije. Ciaza zatrzymała sie na 8/9 tc. No i dalej to już wiecie jaka jestem zeswirowana na punkcie zachodzenia i całej tej otoczkiZostały 174 dni ...
No ja poznałam mojego partnera 2 lata temu. I tak zaczęliśmy szybko się starać bo w zasadzie po niespełna roku przestaliśmy się zabezpieczać (z nadzieją na wpadkę... o ja głupia...) wiec wcześniej nie miałam okazji ale jakbym miała wybór to wiadomo ze wolałabym urodzić przed 30![]()
Tulę mocno…no właśnie każdy ma jakąś swoją historię. No u mnie po roku też się lampka zapaliła ze nic nie wychodzi a tez liczyłam można powiedzieć na wpadkę bo to był po prostu regularny seks w miarę bez liczenia który dzień, bez obserwacji śluzu, bez czekania czy @ przyjdzie czy nie, bez obsesyjnego testowania. No i jak ten rok minął to znowu kolejna lampka się zaświeciła i zaczęłam prowadzić obserwacje, robic badania, testu owu ale jeszcze wszystko ze spokojem, lekka głowa że skoro tyle czasu nic nie wychodzi to tak łatwo nie pójdzie. No i tak mi czas i nic. Mój poszedł na badania. No kiepskie. Wiec dostal suple na poprawę i znowu luz bo przecież musi poprawic wyniki nasienia. A tu za miesiąc @ okresu brak. No ale dalej spokoj, pewnie się spozni i za tydzień przyjdzie. No ale cisza, cycki jakoś dziwnie bolą. Nawet testu w domu nie miałam. Dzwonilam di mojego bo był w pracy żeby zatrzymał się w aptece i kupił test. No i zrobiłam po prostu może byla godzina 14 i dwie krechy. Szal. Radość. Dwa tygodnie. Później wizyta 6+6 serduszko piękne, ale jest krwiak. Lekarz uspokaja ze proszę się oszczędzać to sie zdarza. Pyta czy chce l4 ale ja mowie że nie potrzebuje. Dal luteine. Po dwóch dniach jakieś dziwne plamienia. Wiec telefon i wizyta. Serduszko bije. Gin kaze lezec i l4. Mowi że plamienie bo krwiak sie iczyszcza. Później te plamienia ustąpiły. Raz sie jeszcze coś pojawiło ale myslalam że nadal z krwiaka. Pozniej jakoś mnie trochę brzuch pobolewał, mdłości ustały. Cieszyłam sie że zaczynam 11 tc. Wizyta kontrolna. Gin spr tydzień i mówi ze dzisiaj już przez brzuch. No ja się położyłam a on jezdzi i nic nie widać. Mówi taka pani szczupla nie powinno byc problemu na tym etapie. No ale nic zrobimy dopochwowo. Nie wiedziałam o co chodzi. Zrobil i serduszko nie bije. Ciaza zatrzymała sie na 8/9 tc. No i dalej to już wiecie jaka jestem zeswirowana na punkcie zachodzenia i całej tej otoczki.
ja kilka imprez chcinowych i ogólnie spotkań z noworodkami już mam na swoim koncie opuszczonych...Ostatnio miałam tak silny kryzys, ze się zastanawiałam czy isc na roczek do chrześnicy …
Tylko wiesz… mimo wszystko to chrześnica.ja kilka imprez chcinowych i ogólnie spotkań z noworodkami już mam na swoim koncie opuszczonych...