reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

💘 Lutowe kreski 💘

reklama
Moja endokrynolog powtarza, że dla kobiet w ciąży górna granica to 2,5, jeśli tą granicę poziom tsh przekroczy trzeba się skonsultować i najpewniej brać euthyrox. Ciąża obciąża tarczycę, żeby dzidziuś zdrowo rósł, trzeba kontrolować poziom tsh - tak mi powtarza moja lekarka. Jeśli ktoś miał wcześniej problemy z tarczycą to już w ogóle zaraz po pozytywnym teście powinien lecieć zbadać poziomy. W moim przypadku (mam można powiedzieć początkowe stadium hashimoto, ale opanowane dietą, póki co bez leków), po pozytywnym teście kazali badać tsh co 4 tygodnie.

Czy któraś z Was ma doświadczenie z biochemiczną/ poronieniem? udało się Wam niedługo po kolejny raz zajść w ciążę?
Ja mam niedoczynność. W grudniu poronienie w 9 tygodniu, staramy się nadal.
W styczniu wizyta u mojej endokrynolog, zwiększona dawka leków, dodatkowe suplementy. Jeśli zajde w ciążę to jeszcze większą dawkę euthyroxu mam brać, zrobić badania i na cito wizyta. Jeśli ciąży nie będzie to wizyta dopiero za 3 miesiące.
 
Hej, przycupnę na wątku z myślą o przejściu na kolejny miesiąc testowania...
Testowałam 7 lutego, II kreski, pobiegłam na betę, wyszła 47, po 2 dniach 86, następnie słaby przyrost - 123, szybka wizyta u lekarza i dwa słowa, które sprawiły, że wcisnęło mnie w fotel - "może pm". Powtórzyłam badania, beta spadła do 112, wczoraj skontrolowałam i jest 46. Gin twierdzi, że przynajmniej można wykluczyć tą pm :(
Ale trochę o mnie. Na forum jestem już jakiś czas, trochę podglądam, coś tam piszę, ale chyba teraz czuję, że potrzebuję wątku dla siebie. Z mężem staramy się 7 lat. Moja historia jest zawiła, nie będę się tu rozwodzić nad nią. Finalne w tamtym roku w maju po wielu perypetiach trafiłam do Barskiej Clinic, u nas w Rzeszowie z diagnostyką kiepsko, latami szprycowali mnie aromkiem, dawali zastrzyki, a tak na poważnie kompleksowo zajęli się mną dopiero w Nowym Sączu. Po leczeniu, histeroskopii zielone światło dostaliśmy w listopadzie/ grudniu 2024. Niestety jestem w trakcie poronienia :( jutro mam wizytę w Barskiej, liczę na jakiś plan, mam nadzieję, że jakiś jednak będzie...
Trzymam kciuki na kolejne testujące w lutym 🤞 (i pewnie czekam na kolejne wątki kreskowe)
Pisząc pm masz na myśli pozamaciczna? Jesli tak to żeby ją wykluczyć powinno być czysto w usg + beta ujemna
 
Moja endokrynolog powtarza, że dla kobiet w ciąży górna granica to 2,5, jeśli tą granicę poziom tsh przekroczy trzeba się skonsultować i najpewniej brać euthyrox. Ciąża obciąża tarczycę, żeby dzidziuś zdrowo rósł, trzeba kontrolować poziom tsh - tak mi powtarza moja lekarka. Jeśli ktoś miał wcześniej problemy z tarczycą to już w ogóle zaraz po pozytywnym teście powinien lecieć zbadać poziomy. W moim przypadku (mam można powiedzieć początkowe stadium hashimoto, ale opanowane dietą, póki co bez leków), po pozytywnym teście kazali badać tsh co 4 tygodnie.

Czy któraś z Was ma doświadczenie z biochemiczną/ poronieniem? udało się Wam niedługo po kolejny raz zajść w ciążę?
Ja raz że mam niedoczynność dwa że w listopadzie miałam Biochem, 2 kreski w styczniu
 
Hej, przycupnę na wątku z myślą o przejściu na kolejny miesiąc testowania...
Testowałam 7 lutego, II kreski, pobiegłam na betę, wyszła 47, po 2 dniach 86, następnie słaby przyrost - 123, szybka wizyta u lekarza i dwa słowa, które sprawiły, że wcisnęło mnie w fotel - "może pm". Powtórzyłam badania, beta spadła do 112, wczoraj skontrolowałam i jest 46. Gin twierdzi, że przynajmniej można wykluczyć tą pm :(
Ale trochę o mnie. Na forum jestem już jakiś czas, trochę podglądam, coś tam piszę, ale chyba teraz czuję, że potrzebuję wątku dla siebie. Z mężem staramy się 7 lat. Moja historia jest zawiła, nie będę się tu rozwodzić nad nią. Finalne w tamtym roku w maju po wielu perypetiach trafiłam do Barskiej Clinic, u nas w Rzeszowie z diagnostyką kiepsko, latami szprycowali mnie aromkiem, dawali zastrzyki, a tak na poważnie kompleksowo zajęli się mną dopiero w Nowym Sączu. Po leczeniu, histeroskopii zielone światło dostaliśmy w listopadzie/ grudniu 2024. Niestety jestem w trakcie poronienia :( jutro mam wizytę w Barskiej, liczę na jakiś plan, mam nadzieję, że jakiś jednak będzie...
Trzymam kciuki na kolejne testujące w lutym 🤞 (i pewnie czekam na kolejne wątki kreskowe)

Nie chciałam pisać tego na październikowych mamach - bo nie będę mamą październikową, ale na Twoim miejscu zmieniłabym też lekarza.
Lekarz, który sugeruje Ci ciąże pozamaciczną, ciąże która często jest "zdrowa" tylko rozwija się w miejscu do tego nieprzystosowanym i grozi nie będę tu owijać w bawełnę śmiercią pacjentki i lekarz na to daje Ci lek podtrzymujący ciąże, wspomagający jej rozwój to sory - ale dla mnie powinien stracić nawet prawo do wykonywania zawodu.

Dodam, że jestem po ciąży pozamacicznej więc doskonale wiem z czym to się wiąże
 
Hej, przycupnę na wątku z myślą o przejściu na kolejny miesiąc testowania...
Testowałam 7 lutego, II kreski, pobiegłam na betę, wyszła 47, po 2 dniach 86, następnie słaby przyrost - 123, szybka wizyta u lekarza i dwa słowa, które sprawiły, że wcisnęło mnie w fotel - "może pm". Powtórzyłam badania, beta spadła do 112, wczoraj skontrolowałam i jest 46. Gin twierdzi, że przynajmniej można wykluczyć tą pm :(
Ale trochę o mnie. Na forum jestem już jakiś czas, trochę podglądam, coś tam piszę, ale chyba teraz czuję, że potrzebuję wątku dla siebie. Z mężem staramy się 7 lat. Moja historia jest zawiła, nie będę się tu rozwodzić nad nią. Finalne w tamtym roku w maju po wielu perypetiach trafiłam do Barskiej Clinic, u nas w Rzeszowie z diagnostyką kiepsko, latami szprycowali mnie aromkiem, dawali zastrzyki, a tak na poważnie kompleksowo zajęli się mną dopiero w Nowym Sączu. Po leczeniu, histeroskopii zielone światło dostaliśmy w listopadzie/ grudniu 2024. Niestety jestem w trakcie poronienia :( jutro mam wizytę w Barskiej, liczę na jakiś plan, mam nadzieję, że jakiś jednak będzie...
Trzymam kciuki na kolejne testujące w lutym 🤞 (i pewnie czekam na kolejne wątki kreskowe)
Cześć! To strasznie przykre, co Cię spotkało 😔 Nie musisz czekać na marcowy wątek, mogę Cię zapisać tutaj na tzw. ławeczkę, żebyś mogła się udzielać 🙂
 

Załączniki

  • IMG_3700.jpeg
    IMG_3700.jpeg
    105,3 KB · Wyświetleń: 111
Moja endokrynolog powtarza, że dla kobiet w ciąży górna granica to 2,5, jeśli tą granicę poziom tsh przekroczy trzeba się skonsultować i najpewniej brać euthyrox. Ciąża obciąża tarczycę, żeby dzidziuś zdrowo rósł, trzeba kontrolować poziom tsh - tak mi powtarza moja lekarka. Jeśli ktoś miał wcześniej problemy z tarczycą to już w ogóle zaraz po pozytywnym teście powinien lecieć zbadać poziomy. W moim przypadku (mam można powiedzieć początkowe stadium hashimoto, ale opanowane dietą, póki co bez leków), po pozytywnym teście kazali badać tsh co 4 tygodnie.

Czy któraś z Was ma doświadczenie z biochemiczną/ poronieniem? udało się Wam niedługo po kolejny raz zajść w ciążę?
Ja mam dwójkę dzieci, w styczniu ciąża biochemiczna, w lutym nie udało się, zobaczymy w marcu 🍀
 
reklama
Ja miałam w kwietniu 2022 biochemiczną.w następnym cyklu po niej wykonałam badania hormonalne i trafiłam do mojej przecudownej pani endokrynolog.skierowala mnie do szpitala i tam zrobili mi całe mnóstwo badań.wyszlo że mam policystyczne jajniki,hiperprolaktynemie,hipoglikemię,anemię,niedobory witamin.kazala na jakiś czas wstrzymać się ze staraniami i podnieść to wszystko.w zeszłym roku w maju dała zielone światło,ale chciałam odczekać jakiś czas po przyjmowaniu leków SSRI od psychiatry.w zasadzie od lipca nie pilnowaliśmy się już jakoś bardzo ale ciąży z tego nie było.od grudnia już zaczęłam bardziej pilnować dni płodnych,monitoring itd.poki co czekam na testowanie i zobaczymy co z tego wyjdzie 😊
Przy PCOS robisz testy owulacyjne mimo wszystko? Ja po 3 cyklach przestałam, bo u mnie nie były w ogóle miarodajne 🙄
A czemu chciałaś odczekać po SSRI? Wiem, że to bardzo szeroka grupa leków, ale one są coraz bardziej bezpieczne i nie ma potrzeby nawet ich odstawiać na czas ciąży.
 
Do góry