sugarcane
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Styczeń 2018
- Postów
- 373
A może jednak początki,.. plus te roze i brazy w terminie @, to by sie jednak układało w calosc. Trzymam kciukiU mnie temperatura wogóle nie chce spadać więcdalej ma mnie w d...
Nie wiem czy to serio od tego ucha czy dalej gniję w fazie lutealnej tylko o tym nie wiem.
Ostatnio marzłam w nocy trochę to rano miałam niskie temperatury, a dzisiaj po otworzeniu oczu miałam już 36.8 i tak od 5 dni w sumie, bo z dnia na dzień wybiło mi temperature o 0.5 stopniaOd godziny 9 siedzę już ze stanem podgorączkowym, a niby ucho mnie już nie boli.
I oczywiście, że musiało się to stać jak w końcu wyszło słońce i jest cieplej, no przecież.![]()

Dokladnie tak, moja Babcia z cukrzycą często pije wodę z cytryna aby cukier spadł..Tylko, że to niepoprawnie wykonane badanie - cytrynę (sok) pije się na zbicie cukru.
Ostatnio niestety musiałam tak robić i cukier spadł szybciej niż po sztucznej insulinie więc działa.
Edit. I to nie tak, że o 1-2 punkty.
Cukier z prawie 500, spadł na 350 w ciągu 30 minut więc ogromna różnica - właściwie to badanie po wypiciu soku z cytryny dla mnie staje się totalnie nieważne
tez mialam tak ze cieszyłam sie ze mam wszystko pod kontrolą, zaplanowame, żadnej wpadki, do momentu w którym zaczelam żałować ze nie bylo wpadki..Wiecie co jeszcze, podejrzewam, że nie tylko ja tak mam, ale do jutra powiedzmy to jeszcze jestem w trybie zadaniowym. Jutro stres żeby gin potwierdził, że ta owu faktycznie nastąpiła. Najgorsze, że ja jej nigdy nie czuję, jedynie po samych brodawkach jestem w stanie zaobserwować, że jest potencjalnie blisko. Ale potem ten czas oczekiwania to znowu będzie jakiś zasrany dramat. Doszukiwanie się objawów i płacz, że nie mam żadnych. Analizowanie wszystkiego. Strach przed rozczarowaniem.
Bzdura totalna, ale mam wyrzuty do siebie samej, że zawsze muszę mieć wszystko pod kontrolą i tyle lat jechałam na antykoncepcji, bo uważałam, że na dziecko musi być nas stać. Dopiero w wieku trzydziestu lat do mnie dotarło, że raczej nie mam perspektyw na stanie się milionerką. Żałuję z perspektywy czasu, bo może jakbym była bardziej spontaniczna to już dawno byśmy wpadli i wszystko by się jakoś ogarnęło, bo to zawsze tak jest.
A teraz to ja po prostu nie potrafię wrzucić na luz i mieć podejścia na zasadzie "będzie co będzie". Jak też wrzucić na luz skoro wiesz, że musisz ten cykl monitorować, pamiętać o lekach itd. No nie da się na spontanie.
Dziękuję tylko losowi za mojego męża, że dźwiga to moje zjebanie i tak jak wczoraj, mimo że usnął nad talerzem z kolacją to i tak wiedział, że trzeba działać. Pozostaje mi tylko wierzyć - w nawiązaniu do wczorajszego tematu - że moje komórki jajowe mają mniej nasrane w głowie ode mnie i nie mają mojego charakteru.Mąż to złoty chłop, w życiu nie pił, nie palił, chłop jak dąb ogólnie, więc niech te france nie wybrzydzają w tych plemnikach!

A moze pojechać z nim? Dzięki mojemu wyjazdowi na delegacje meza mamy synkaMasz rację - zawsze można poplotkować przy kawie i kibicować naszym zawodniczkom.
Chociaż szczerze mam nadzieję że jednak nigdzie nie pojedzie. Na dniach się rozjaśni do końca, ale potrzebny mi ogólnie w domu jest, już tak poza robieniem dzieci.Mamy dużo roboty, której nie ogarnę sama.
A moze implantacja.. ja mialam w terminie okresu taki różowy sluz wlasnie, robisz test?Od kilku dni czułam się trochę źle i choć trochę liczyłam (choć to oczywiście niemożliwe), że może coś się zaczyna dziać, to dzisiaj czuję się już świetnie. Pojawił się różowy śluz, więc chyba zbliża się okres. Nawet nie zdążyłam zatestować!![]()
Tez tak oglądałam testy w 7 8 9 dpo, dopiero w 10 zaczęło prześwitywać cos różowego. Ale juz od wczesniej cos tam sie tak jakby zaczynało dziac w miejscu drugiej kreski..Doszlam do szczytu moich umiejetnosci fotograficznychTzn na zywo jakis chujek jest ale dla mnie samej wyglada dziwnie. Mysle, ze to miejsce na kreske. Bo jest jak by „zapadniete”
Ostatnia edycja: