Hej, dziewczyny
to znowu ja...
Dzwoniłam dziś do swojego gin, i mówię, że jestem w trakcie starania się i mnie swędzi strasznie i coś złapałam pewnie i że może jakieś badania a on mi na to, żebym clotrimazolem smarowała i kupiła sobie Nystatynę, jeśli mi ktoś sprzeda bo jest na receptę. No i nikt mi tego nie chce sprzedać

co to za lekarz?! nawet mnie nie zaprosił na wizytę czy po odbiór recepty..

mam sobie sama tą receptę wypisać czy co?
No i wzięłam sprawy w swoje ręce i poszłam na wymaz z pochwy i z cewki (bo jeśli bym była w ciąży to z szyjki nie można pobierać).na wszystkie bakterie i grzyby jakie tylko można. no i czekam do piątku na wyniki. jak coś wyjdzie to pójdę do gin z pięściami

najgorzej, że swędzi i piecze jak diabli i nie wiem czy dożyję do piątku

te bakterie co kiedyś mi wyszły są niebezpieczne. w pierwszej fazie ciąży powodują poronienie a jeśli dziecko przeżyje to przy porodzie może dojść do zakażenia i zapalenia opon mózgowych u dziecka a nawet śmierć dziecka w kilka dni. dlaczego on to lekceważy?
taki dobry lekarz niby... specjalista. ufałam mu... ech. mam nadzieję, że to ja się mylę w ostateczności i że nic złego się nie dzieje, ze to zwykły grzybek.
Przepraszam, że tu o tym piszę ale jakoś się zadomowiłam w tym wątku i jest mi z wami dobrze. Postaram się już nie pisać tu tak negatywnie nasyconych postów.