wczoraj koszmarny dzień - byłam na umówionym usgi ktg w szpitalu i zatrzymali mnie

ale w końcu wieczorem puścili, zresztą i tak byłam gptowa wyjść na własne żądanie
na usg wszystko ok - tylko Juluś jak zawsze od początku większy - wymiary miał na 40 i 41 tydzień

lekarz 5 razy pytał kiedy była ostatnia miesiączka i czy nic nie mylę, tozwarcie na opuszek
a na ktg, oczywiście (jak przy Maksie) niespodzianki - Juluś szalał i tętno miał równe ale generalnie za wysokie! 160-180 więc decyzja, że mam zostać na obserwacji

natępne ktg wieczorem było zupełnie normalne - Juluś raczej drzemał

tylko mi znowu skurcze wyszły takie do 80

a lekarz uznał, że na tym etapie mogę sobie te skurcze mieć:-)
brrrrrrrrrrr niecierpię szpitali, jaknic dostałabym w nim na głowę, a na myśl o Maksie w domu depresja i schiza murowana!
acha - Juluś waży niby 3300!