Klaudia - zdrówka życzymy Koledze :-)
mam nadzieję, że syropki zadziałały i antybiotyku brać nie musicie.
aga_q - a jak tam u Bartoszka? kupka pojawiła się w końcu sama? czy trzeba było działać inaczej?
ech....
nawet Wam już nie pisałam co wtedy mieliśmy w nocy.
ja ten czopek włożyłam Skrzatowi po 13-ej i z racji tej, że nie bardzo miał z czego zrobić tą bombę to czopek się elegancko rozpuścił w jelitach i czekał.
a potem co biedny zjadł, to go czyściło. bardzo piękna kupa - jajecznica jak u noworodka.
co weszło jedną stroną układu pokarmowego to wychodziło drugą.
czyli oprócz tego, że się biedak męczył to w zasadzie był cały czas głodny.
nockę mieliśmy masakryczną, a co za tym idzie - Skrzat był średnio wypoczęty tym piłowaniem po brzuchu i brakiem snu - więc sobota też nie była przyjemna.
teraz wrzucam na luz po Waszych postach. nie zamierzam się przejmować do 10 dni.
ale tak wrzuciłam na luz, że teraz usiłuję sobie przypomnieć kiedy to ja widziałam kupę .... chyba w środę ;-)
wróciłam do starego nawyku z początków karmienia i postanowiłam pić koper włoski.
a jak nie zobaczę kupy przez 10 dni to się nażrę jabłek ;-)
i kurna - najbardziej jestem zła na siebie, że zamiast najpierw naklikać na forum o tej kupie - czyli jej braku - to polazłam do lekarzyny i wykupiłam czopki
