Hejka!
Wreszcie znalazłam chwilę, żeby Was doczytać i coś skrobnąć. Bo od wczoraj co włączałam kompa i wchodziłam na bb kiedy Ania zasnęła, natychmiast z sypialni dochodził płacz.
Wogóle od chrzcin chyba mi dziecko podmienili - nic tylko by jadło i płakało, a najlepiej jej jest przy mamusinym cycu. Nie chę jej tego uczyć, bo jak się przyzwyczai, to będe uwiazana i nic nie zrobię (chociaż to przyjemny i rozczulający widok ;-)), ale czasem się poddaję, kiedy nic nie pomaga, a ona dalej biedna płacze.
Wczoraj byliśmy na kontroli wagi - bo w 3tygodniu lekarka stwierdziła ze za mało przybrała i kazała dokarmiać. Teraz okazało się, że przez 2 tygodnie przybrała 600g!!! i teraz mam w domu równe 4kg szczęścia:-)
Witajcie!
My walczymy o pokarm, byliśmy u Pani laktatorki, pijemy bocianka i karmi, ściągamy, przystawiamy z sondą, płaczemy przy cycu i tak dalej...
Więc karmiące nie pozwólcie się stresować i dobrze się odżywiajcie! Znajdę chwilkę to opiszę co i jak.
a cyce puste...

Tylko nie piszcie, ze butla nie jest zła i ja nie jestem zła, bo to wiem, ale tak bardzo chciałam karmić długo...
Kamile - doskonale Cię rozumiem! Ja też bardzo chciałąbym jak najdłuzej karmić Anię piersią. Staram się jak najrzadziej podawać butlę, tylko kiedy po piersi jest nienajedzona i domaga się jeszcze, a za bardzo nie chce jej już nic lecieć.
Ja z kolei walczę o uruchomienie laktacji w drugiej piersi, której Ania na początku nie potrafiłą ssać. Teraz jest większa i lepiej już chwyta brodawkę, jednak szybko się zniechęca brakiem mleka. Codziennie odciągam laktatorem ok.5ml jednorazowo - to tyle co nic, i pomimo picia herbatek laktacyjnych z herbapolu i hippa mleka nie przybywa. W drugiej piersi też nie powiem, zeby jakieś ogromne ilości były. Ale jeszcze próbuję, może się w końcu coś ruszy?
Żeby tylko jeszcze stresów tyle nie było... Ale na to już nie mamy wpływu.
Co to ten
bocianek??
A moze nasz problem leży w zbyt dużych chęciach, które nas stresują?
Kawałek doczytałam.
Kamile,jak przerabialiśmy cała tą historię z podejrzeniem choroby wrodzonej u Ani,to ja mało nie zwariowałam.Pokarm prawie całkiem zanikł.Jak wcześniej samo ciekło,tak wtedy trzeba było się mocno wysilić,żeby kropelkę wycisnąć.Nie dałam butli.Przystawiałam mała do cyca co chwilę.Jadła po ciężko wypracowanym łyczku,ale często.Non stop piłam hektolitry herbatki na laktację,kilkanaście kubków dziennie.Dużo wody.Tabletki Lactinatal z koperku i anyżu(bez recepty).Cały czas powtarzalam sobie,że muszę (chcę) karmić,że sie uda i takie tam.I przetrwałyśmy.Jak stres minął mleka znow jest więcej.Naprawdę karmi się głową.Jak się troche uspokajalam to od razu było lepiej.Trzymaj się.Pamietaj,że Ty ani ręką,ani laktatorem nie wyciśniesz tyle co dziecko.I może sie wydawać,ze nic nie ma,a mleczko jest (ja nie moglł za chiny wycisnąć kropelki,ale slyszalam jak mała łyka,no i kupy z czegoś robiła).Pić,przystawiać jak najczęściej i sie uspokoić.Dasz radę
Gabi! Cieszę się, ze Tobie udało się przywrócić laktację! To co piszesz wzbudza we mnie nadzieję, ze moze też się uda...
hejo!
Melduję się, nadal żyjemy, chociaż nadal czasu brak... Ślub i chrzciny już w sobotę

Generalnie u nas ok, trochę zabiegane jesteśmy, no i pojawiły się kolki, jakoś radę dajemy, oby tylko gorzej nie było!
Wybaczcie, że nie czytam, nie mam siły i czasu, po ślubie nadrobie
pozdrawiam
Domyślam się jaka musisz być teraz zabiegana... Mnie przygotowania do chrzcin i sama impreza wykończyły. Chociaż nie miałam jeszcze na głowie ślubu. To już musi być mega-masakra! Mi dodatkowe prace na uczelni do napisania wystarczają, bym nie wiedziałą, w co ręce włozyć...
Z moją Mamą już na szczęście dobrze. Modlę się, by jak najdłuzej nie wystąpił kolejny atak i inne powikłania. Jest wspaniałą babcią dla mojej Ani i oby mała jak najdłużej mogła się nią cieszyć...
Idę się zdrzemnać, póki Ania jeszcze na dworze z dziadkiem. Trzeba nabrać sił przed wieczorem i nocą, bo do jutra do 15-ej same jesteśmy. A potem znów całe 2 doby w sobotę i niedzielę...