Ja mam dzisiaj jakis spadek formy...psychiczny...Jestem "rozwalona" totalnie.
Najpierw kolejna nieprzespana nocka Alana z pobudkami co godzina, dopiero przed 4rano zasnal na dluzej, do 6.30. Potem byl mega maruddny, spiacy i usypialam go od 10 do 12.20, bo ani jesc nie chcial, ani sie bawic, ani lezec, echhh. Patrzylam na niego i mialam zmienne nastroje-raz-dosc ze w kolko musze sie nim zajmowac(choc go kocham tak ze ciezko to opisac), a dwa-ze taki bedulek maly a ja do pracy za miesiac wracam.
Potem moja mama zadzwonila i oznajmila, ze jednak od 15sierpnia nie zajmie sie chlopakami(miala do 1.09, zanim Macius pojdzie do przedszkola) bo jej powrot do Pl sie przeciagnie,
na koniec moj kiero mi odpisal na maila, ze bardzo czeka na moj powrot, ze ma nadzieje, ze wniose duzo dobrego do zespolu(powinnam sie cieszyc), ale ze wroce na stanowisko konsultanta handdlowego, a w przyszlym roku jak otoworza nowe sklepy i bedzie potrzebyny nowy Kierownik Handlowy, to on wybierze najlepsza zaiteresowana osobe. I tu sie wkurzylam, bo przez kilka lat pracowalam z nadzieja na KH, udalo sie, a teraz od nowa musze sie starac...myslalam, ze bede miec pierszenstwo...Oj naiwna.
Od rana oczy mam pelne lez i tak jak pisalam wyzej nie moge sie pozbierac.
Na dodatek dzis moj M po pracy przywiezie mi Macia z przedszkola(ok 19tej) i zmyka na impreze firmowa "aby sie najesc". Napic sie nie moze bo chce jechac autem...
Kurcze, mylalam, ze pobyt nad morzem dobrze mi zrobil, naladowal akumulatory, a tu co, piaty dzien w szczecinie i juz padaja???