Lenuszka
Mamusia Gajusi
- Dołączył(a)
- 2 Grudzień 2009
- Postów
- 19 036
lena trzymamy kciuki za wizytę
Oj trzymajcie i nie puszczajcie
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
lena trzymamy kciuki za wizytę
Milka- sałata jest bezpiecznaJa jadłam juz w szpitalu, tak samo jak zielonego ogorka i pomidora
Nic małej po tym sie nie dzieje. Za to truskawek nie odwaze sie sprobować..
Dziękuję za miłe słowa. Marcelina urodziła się 1.06.2010 roku jako śliczny zdrowy noworodek. Dostała 10/10pkt.Opuściłyśmy szpital i byliśmy najszczęśliwszą rodziną pod słońcem.1 tydzień życia marcysi przebiegał bez żadnych problemów, mała jadła i rosła jak na drożdżach. później jak widziałyście nie było mnie na forum, w drugim tygodniu nasz Aniołek dostał temperatury i kaszlu, co w jej wypadku kończyło sie długotrwałym opukiwaniem plecków. Następnego dnia dołączył katar, wybraliśmy sie z nią do pani doktor, która przeprowadziła wywiad i stwierdziła żesato objawy grypy, lecz zaleciła pobranie krwi. Następnego dnia szpital i laboratorium, mała wyglądała na zadowoloną gdy spała, a my z mężem nerwowo czekaliśmy na wyniki badań. Laborantka niosąc wyniki zaprosiła nas do gabinetu lekarza. Ten, miał niezadowoloną i przygaszoną twarz. Zaczął wypisywać skierowanie na oddział, w pierwszej chwili nie wiedziałam czy z grypą kieruje się na oddział, przeciez mała nie wuglądała źle, dostawała leki. Trafiłyśmy na oddział kiedy mała miała 2 tyg i 3 dni. Później seria badań. w nocy mała straciła przytomność, w szpitalu na oddziale dziecięcym podniósł się alarm. Małą przewiezionio na OIOM, zawinięta w sterty kabelków, rurek, kroplówek niknęła w oczach. Nie odstępowałam jej na krok. Nie miałam czasu się z nią pożegnać.
Nie wybudziła się ze śpiączki, walczyła 4 dni, a to były najcięższe 4 dni dla mnie i męża. Dziś Nasz Aniołek śpi. A ja nie mogę się z tym pogodzić.;( Boże dlaczego ona ?:--
-
-
-
-
-
-(
[*]