Ja też się witam po weekendzie.
Justyś witaj z powrotem, mam nadzieję, że teraz dopiero na porodówkę do szpitala trafisz.
Sara współczuję złych snów, ja też dzisiaj jakieś majaki miałam

a dotyczyły mojego pierworodnego, koszmar jakiś, aż nie będę opowiadać, ale był tak realiztyczny, że strach:-(
Mój dziś na delegację do Warszawy jechał i trochę miałam stresa, bo rano mgliście było, a on służbowym autkiem,którego tak dobrze nie zna- u niego jest tak,że jak ktoś musi gdzieś jechać to zapisuje się na auto i bierze w danym dniu, więc samochody przez różne ręce przechodzą i tak często z nich się nie korzysta..ale dojechał, teraz jeszcze powrót.
Ja mam zalecenie dalszej obserwacji ciśnienia, więc mierzę, a poza tym co raz mniej sił, coraz bardziej mnie to irytuje, a w piątek mój M. sam sobie prasował koszule i poszedł do pracy bez śniadania, lekcja wychowawcza pt."ty mi nie pomagasz, to ja Tobie teź nie."przyszedł popołudniu z kwiatkami, więc trochę podziałało, zobaczymy na jak długo...
Za chwile połowa sierpnia, coś czuję, że zaczniemy się sypać...;-)