Głowa do góry!!!!!!!!!!
Mój dzien tez zakonczył sie tak ze jestem roztrzesiona do tej pory.
Otóż mały bawił sie w lozeczku z dziadkiem, nie wiem co on zrobil, stracil rownowage, polecial do tylu-ale sie nie uderzyl. Skutek tego taki ze zaczol plakac bezglosnie. Tata moj go chwycil ale Marcel sie zacioł i oddechu w ogóle nie brał! Wiec ja go chwyciłam a on mi leeeeeeeeci na rekach taki bezwładny.........jak go potrzepalam i na full wrzasnelam MARCELLLL to zaskoczyl i bylo ok. Jakos go uspokoilismy, dalam jesc i spi na kolanach. Alez to byl taki moj ryk ze z pietra brat z bratowa zlecieli w sekundzie. Gardlo mam zdarte. Niewazne......grunt ze jest ok. Teraz tylko ja .......my wszyscy musimy sie uspokoic bo narazie jestesmy rozklekotani, tata co chwile tu zaglada a ja z tego wszystkiego miarki z mleka utrzymac nie umialam. Chyba go dzisiaj do lozeczka nie dam. Boooooooze jakie to beznadziejne ze w tak prosty i bezsensowny sposób mogło nie byc juz dziecka. Mam nadzieje ze takich numerow juz nam nie zrobi nigdy.