reklama
Witam 
Współczuje wszystkim chorowitkom, a widziałam, że ich sporo
Ja wczoraj miałam tragiczny dzień - Krystian po prostu jakby mu odbilo. Łaził po meblach, robił to, czego mu nie wolno. Reagował na mnie, jakby mnie nie było, nie sluchał mnie w ogóle. Jak go ściągałam z łóżka, to piszczał, płakał, wściekał się i od razu próbował z powrotem wejść (a z łóżka ma dostep do kabli i elektroniki). Żadna kara nie działała, proszenia, tłumaczenie, działanie siłą...nic. Zwalił mi laptopa na podłoge (na szczeście zamkniętego), uderzył Michałka w twarz z całej siły. Nie mogłam ani na chwile wyjść z pokoju i pół dnia przeryczałam z bezsilności.
W końcu zadzwoniłam do męża żeby przyjechał wcześniej z pracy. Nie jesteśmy dumni z tego, ale dopiero mocny klaps i zaniesienie do łóżka podziałało (po długiej wcześniejszej walce z nim). W miedzy czasie zabezpieczyliśmy całą elektronike (choc nie bylo łatwo) i już sobie może chodzić gdzie chce - jest zawsze możliwość, że spadnie na głowe (bo chodzi tez po szafkach nocnych), ale nie da się mu nijak zabronić
Masakryczny dzień - jeszcze nigdy tak nie było...
Na szczeście dzisiaj od rana lepiej...
Współczuje wszystkim chorowitkom, a widziałam, że ich sporo
Ja wczoraj miałam tragiczny dzień - Krystian po prostu jakby mu odbilo. Łaził po meblach, robił to, czego mu nie wolno. Reagował na mnie, jakby mnie nie było, nie sluchał mnie w ogóle. Jak go ściągałam z łóżka, to piszczał, płakał, wściekał się i od razu próbował z powrotem wejść (a z łóżka ma dostep do kabli i elektroniki). Żadna kara nie działała, proszenia, tłumaczenie, działanie siłą...nic. Zwalił mi laptopa na podłoge (na szczeście zamkniętego), uderzył Michałka w twarz z całej siły. Nie mogłam ani na chwile wyjść z pokoju i pół dnia przeryczałam z bezsilności.
W końcu zadzwoniłam do męża żeby przyjechał wcześniej z pracy. Nie jesteśmy dumni z tego, ale dopiero mocny klaps i zaniesienie do łóżka podziałało (po długiej wcześniejszej walce z nim). W miedzy czasie zabezpieczyliśmy całą elektronike (choc nie bylo łatwo) i już sobie może chodzić gdzie chce - jest zawsze możliwość, że spadnie na głowe (bo chodzi tez po szafkach nocnych), ale nie da się mu nijak zabronić
Masakryczny dzień - jeszcze nigdy tak nie było...
Na szczeście dzisiaj od rana lepiej...
milusia21
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Maj 2011
- Postów
- 2 055
ja tez mam czasem ochote z bezsilnosci płakac bo ile mozna...moje dzieci mnie tez nie słuchają:/ ja tez nie jestem dumna z tego ze czasami dostana klapsa, ale u mnie nawet i to rzadko zadziala, bo minie chwila i jest to samo....a ręce i nogi maja całe sine bo tak się gryzą....w dodatku Szymon ostatnio podłapal ze Kubus ma fajne włoski za które mozna ciągaćWitam
Współczuje wszystkim chorowitkom, a widziałam, że ich sporo
Ja wczoraj miałam tragiczny dzień - Krystian po prostu jakby mu odbilo. Łaził po meblach, robił to, czego mu nie wolno. Reagował na mnie, jakby mnie nie było, nie sluchał mnie w ogóle. Jak go ściągałam z łóżka, to piszczał, płakał, wściekał się i od razu próbował z powrotem wejść (a z łóżka ma dostep do kabli i elektroniki). Żadna kara nie działała, proszenia, tłumaczenie, działanie siłą...nic. Zwalił mi laptopa na podłoge (na szczeście zamkniętego), uderzył Michałka w twarz z całej siły. Nie mogłam ani na chwile wyjść z pokoju i pół dnia przeryczałam z bezsilności.
W końcu zadzwoniłam do męża żeby przyjechał wcześniej z pracy. Nie jesteśmy dumni z tego, ale dopiero mocny klaps i zaniesienie do łóżka podziałało (po długiej wcześniejszej walce z nim). W miedzy czasie zabezpieczyliśmy całą elektronike (choc nie bylo łatwo) i już sobie może chodzić gdzie chce - jest zawsze możliwość, że spadnie na głowe (bo chodzi tez po szafkach nocnych), ale nie da się mu nijak zabronić
Masakryczny dzień - jeszcze nigdy tak nie było...
Na szczeście dzisiaj od rana lepiej...

ja tez mam czasem ochote z bezsilnosci płakac bo ile mozna...moje dzieci mnie tez nie słuchają:/ ja tez nie jestem dumna z tego ze czasami dostana klapsa, ale u mnie nawet i to rzadko zadziala, bo minie chwila i jest to samo....a ręce i nogi maja całe sine bo tak się gryzą....w dodatku Szymon ostatnio podłapal ze Kubus ma fajne włoski za które mozna ciągać![]()
Na prawde Ci współczuje. Jednak się tego dobrze nie rozumie, dopóki sie nie zobaczy na własne oczy. U mnie przynajmniej Michałek jeszcze grzeczny...
U mnie do tej pory kara w miare działała - wysłanie go na kilka min. do łóżeczka, ale teraz chyba już sie przyzwyczaił i przestało działać. Już nie wiem jakie są rozwiązania na takich rozrabiaków...mam nadzieje, ze "Język dwulatka" niedługo do mnie przyjdzie i tam cos znajde...
aisa80
Fanka BB :)
A my jak wczoraj byliśmy w Markecie to Baśka sie tak rozwydrzyła - wszędzie biegała i nie chciała nawet we wózku siedziec - że w pewnym momencie JA (bo to ja jestem ta niedobra a Mąż ten dobry
) wzięłam ją na ręce i przywołałam do porządku - nawrzeszczała 2 minuty , a potem zrobiła sie ciuchutko i zaczęła być grzeczna. O dziwo - Mąż już był bardzo zmęczony Baśką i chciał wyjść już ze sklepu, ale jak widział jaka jest poprawa to jeszcze zostalismy 
Dywaniku nie kupiliśmy, ale upatrzylismy - 300zł trzeba wydać.
Aha, jak Basia zaczyna mi piszczeć ( a tego nie lubie) to mówie do niej: Idz do Swojego pokoju! Ona ze spuszczoną głową i z rykiem idzie do siebie. Za chwile pocichutku wraca i parzy na mnie. Ja mówie: Juz dobrze? Juz sie uspokoiłaś? A ona znacząco kiwa głową że TAK
I jak nowo narodzone dziecko
Dywaniku nie kupiliśmy, ale upatrzylismy - 300zł trzeba wydać.
Aha, jak Basia zaczyna mi piszczeć ( a tego nie lubie) to mówie do niej: Idz do Swojego pokoju! Ona ze spuszczoną głową i z rykiem idzie do siebie. Za chwile pocichutku wraca i parzy na mnie. Ja mówie: Juz dobrze? Juz sie uspokoiłaś? A ona znacząco kiwa głową że TAK
I jak nowo narodzone dziecko
moj tata ma własnie operacje !-nagle...pojechali tylko na kontrole...nie wiem co się dzieje mama nie odbiera.....prosze trzymajcie kciuki....
trzymam kciuki!! oby wszystko bylo ok!! daj znac, jak juz bedzie cos wiadomo!!
To sie nazywa grzeczne dzieckoA my jak wczoraj byliśmy w Markecie to Baśka sie tak rozwydrzyła - wszędzie biegała i nie chciała nawet we wózku siedziec - że w pewnym momencie JA (bo to ja jestem ta niedobra a Mąż ten dobry) wzięłam ją na ręce i przywołałam do porządku - nawrzeszczała 2 minuty , a potem zrobiła sie ciuchutko i zaczęła być grzeczna. O dziwo - Mąż już był bardzo zmęczony Baśką i chciał wyjść już ze sklepu, ale jak widział jaka jest poprawa to jeszcze zostalismy
Dywaniku nie kupiliśmy, ale upatrzylismy - 300zł trzeba wydać.
Aha, jak Basia zaczyna mi piszczeć ( a tego nie lubie) to mówie do niej: Idz do Swojego pokoju! Ona ze spuszczoną głową i z rykiem idzie do siebie. Za chwile pocichutku wraca i parzy na mnie. Ja mówie: Juz dobrze? Juz sie uspokoiłaś? A ona znacząco kiwa głową że TAK
I jak nowo narodzone dziecko![]()
ewelinka307
Fanka BB :)
milusia-trzymam mocno kciuki!
U nas to samo ze śmietnikiem najpierw Zośke uczyłam żeby pampersy wrzucała do kosza i chwaliłam jak cudnie to teraz wszystko chce wyrzucać i jest z siebie bardzo dumna
U nas to samo ze śmietnikiem najpierw Zośke uczyłam żeby pampersy wrzucała do kosza i chwaliłam jak cudnie to teraz wszystko chce wyrzucać i jest z siebie bardzo dumna

Kasiulka_1980
Mama Hani i Mai :-)
U nas to samo ze śmietnikiem najpierw Zośke uczyłam żeby pampersy wrzucała do kosza i chwaliłam jak cudnie to teraz wszystko chce wyrzucać i jest z siebie bardzo dumna![]()
haha, u nas tak samo było. Tez nauczyłam Hanię wyrzucac pieluszki

reklama
aisa80
Fanka BB :)
Ja Basi nie uczyłam wyrzucać - sama mnie kiedys zaskoczyła. Wzięła rzuconą wczesniej na podłoge pieluche do reki i podeszła do wiaderka na tarasie (było ciepło) otworzyła pokrywe, wyrzuciła i zamknęła 
Teraz jest troche gorzej, bo mamy wiadro z pieluchami na tarasie (bo capa jak byk ) wiec sami wyrzucamy
Teraz jest troche gorzej, bo mamy wiadro z pieluchami na tarasie (bo capa jak byk ) wiec sami wyrzucamy
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 11 tys
- Wyświetleń
- 808 tys
Podziel się: