reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Gdzie i jak oskarżyć lekarza...

Kasiulka_1980

Mama Hani i Mai :-)
Dołączył(a)
3 Październik 2009
Postów
3 390
Miasto
Poznań
Zwracam się do Pani z pewną bardzo ciężką dla mnie sprawą.

W zeszłym roku zaszłam w drugą ciążę, i od samego początku byłam pod opieką lekarza ginekologa (wizyty co 4 tygodnie) W czasie jednej z wizyt pobrał wymaz na cytologię (niestety nie szczoteczką tylko wacikiem) wynik wyszedł II więc dobry. W czasie tego badania krwawiłam, ale lekarz stwierdził, że wszystko jest ok.

W czerwcu tego roku trafiłam na porodówkę do szpitala. Męczono mnie 24h próbując wywołać poród naturalny, niestety szyjka się nie rozwierała, ani nie skracała, była twarda. Przy każdym badaniu mocno krwawiłam co też wg lekarzy było normalne.

Po dobie wreszcie trafiłam na stół operacyjny gdzie wykonano cesarskie cięcie.

Poród wspominam jako traumę ze względu na bardzo duży ból (teraz już wiem dlaczego)

Dwa miesiące temu poszłam na kontrolę do ginekologa (na całe szczęście do innego) nie podobała mu się szyjka, od razu wysłał mnie do szpitala na pobranie wycinków. Diagnoza - rak złośliwy.

Dalej już wszystko działo się bardzo szybko - jestem po operacji.


Na dzień dzisiejszy wiem, że guz był bardzo duży 5,5cm na 2,5 cm zajmujący cała szyjkę macicy. Lekarz który mnie wysłał do szpitala widział go od razu gołym okiem, ginekolog w szpitalu widział go na usg.

Dlatego nie ma możliwości aby lekarze będący przy porodzie a już w ogole przy cesarskim cięciu go nie zauważyli.

Gdyby doszło do naturalnego porodu skończyło by się to tragicznie i dla mnie i dla dziecka

A gdybym nie poszła na kontrole do ginekologa, żyłabym w nieświadomości aż rak by mnie nie zabił...

Co mogę zrobić w takiej sytuacji, żeby ktoś wyciągnął jakieś konsekwencje? Czy jest w ogole jakaś możliwość?

Pozdrawiam, Kasia
 
reklama
Przepraszam Kasiu że u Ciebie to napisze ale zauważyłam że pani prawnik sobie wybiera pytania na które odpowiada. Nie wiem czy to wynika z braku wiedzy czy po prostu z ignorancji z jej strony?
Wydaje mi się że każde pytanie tutaj jest ważne dla zadającej je a pani Słotwińska-Rosłanowska odpowiada chyba wyrywkowo.
Jest to naprawdę przykre, bo jeśli nie zna pani odpowiedzi to wystarczy to napisać a nie unikać odpowiedzi.
Pozdrawiam Alicja
 
Przepraszam Kasiu że u Ciebie to napisze ale zauważyłam że pani prawnik sobie wybiera pytania na które odpowiada. Nie wiem czy to wynika z braku wiedzy czy po prostu z ignorancji z jej strony?
Wydaje mi się że każde pytanie tutaj jest ważne dla zadającej je a pani Słotwińska-Rosłanowska odpowiada chyba wyrywkowo.
Jest to naprawdę przykre, bo jeśli nie zna pani odpowiedzi to wystarczy to napisać a nie unikać odpowiedzi.
Pozdrawiam Alicja

Jak Państwo widzicie loguję się o różnych godzinach i na krótko - na tyle pozwala mi czas. Staram się odpowiadać na wszystkie pytania, choć regulamin mnie do tego nie obliguje. W sprawach, które nie dotyczą dziedziny mi znanej to własnie piszę.
Są jednak pytania - takie jak to, które dotyczą spraw trudnych i bardzo nietypowych a do tego szalenie delikatnych i bolesnych. Są to zazwyczaj sprawy rzadko stajace na wokandach.
Stąd często konsultuje je z innymi prawnikami chcąc coś konstruktywnego poradzić. A na to trzy doby to czasami za mało. Tak też jest i w tym przypadku.
 
W zeszłym roku zaszłam w drugą ciążę, i od samego początku byłam pod opieką lekarza ginekologa (wizyty co 4 tygodnie) W czasie jednej z wizyt pobrał wymaz na cytologię (niestety nie szczoteczką tylko wacikiem) wynik wyszedł II więc dobry. W czasie tego badania krwawiłam, ale lekarz stwierdził, że wszystko jest ok.

W czerwcu tego roku trafiłam na porodówkę do szpitala. Męczono mnie 24h próbując wywołać poród naturalny, niestety szyjka się nie rozwierała, ani nie skracała, była twarda. Przy każdym badaniu mocno krwawiłam co też wg lekarzy było normalne.

Po dobie wreszcie trafiłam na stół operacyjny gdzie wykonano cesarskie cięcie.

Poród wspominam jako traumę ze względu na bardzo duży ból (teraz już wiem dlaczego)

Dwa miesiące temu poszłam na kontrolę do ginekologa (na całe szczęście do innego) nie podobała mu się szyjka, od razu wysłał mnie do szpitala na pobranie wycinków. Diagnoza - rak złośliwy.

Dalej już wszystko działo się bardzo szybko - jestem po operacji.


Na dzień dzisiejszy wiem, że guz był bardzo duży 5,5cm na 2,5 cm zajmujący cała szyjkę macicy. Lekarz który mnie wysłał do szpitala widział go od razu gołym okiem, ginekolog w szpitalu widział go na usg.

Dlatego nie ma możliwości aby lekarze będący przy porodzie a już w ogole przy cesarskim cięciu go nie zauważyli.

Gdyby doszło do naturalnego porodu skończyło by się to tragicznie i dla mnie i dla dziecka

A gdybym nie poszła na kontrole do ginekologa, żyłabym w nieświadomości aż rak by mnie nie zabił...

Co mogę zrobić w takiej sytuacji, żeby ktoś wyciągnął jakieś konsekwencje? Czy jest w ogole jakaś możliwość?

To bardzo trudna sprawa, pozwoliłam sobie przedyskutować to ze znajomymi prawnikami zajmującymi się błędami lekarskimi.
W ich ocenie wiele zalezy od materiału dowodowego jaki Pani posiada - jakie informacje są w Pani dokumentacji medycznej. Moze pani oczywiscie oskarzyc lekarza, ale to bardzo trudne sprawy. Opinie biegłych są w takich sprawach bardzo niejednoznaczne jesli nawet sąd pierwszej instancji uzna winę lekarza to taki materiał dowodowy daje świetna furtkę do apelacji.
W mojej ocenie powinna Pani zacząc od skompletowania dokumentacji medycznej-zarówno od lekarza prowadzącego ciążę jak i ze szpitala oraz wszystkich wyników badan. Dopiero wtedy będzie można zdecydować jakie wyjście byłoby w tej sytuacji najlepsze.
 
Czyli nie jest to prosta sprawa, tak myślałam.

Nie wiem czy mam teraz siłę, żeby się tym zająć. Nie zależy mi, żeby wygrać pieniądze... Chcę tylko uchronić inne dziewczyny, żeby nie padły ofiarą takich lekarzy jak ja.

Moja lekarka, jak jej powiedziałam jaki guz był duży powiedziała:

Oni nie mogli nie widzieć tego guza. Oni go chyba chcieli nie widzieć...
 
Do góry