paniusia
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 17 Październik 2012
- Postów
- 34
Witam!
Mam pytanie odnośnie powrotu do pracy po poronieniu.
Pracuję na pełen etat umowa na czas nieokreślony od blisko trzech lat. Nigdy na zwolnienia nie chodziłam (40st. gorączki i inne dolegliwości szły ze mną do pracy). W sierpniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Radości nie było końca. Do czasu aż lekarka oznajmiła- krwiak. Leżenie płasko, zero spacerków. Ale ja ochoczo ruszyłam do pracy nie wiedząc o zagrożeniach. W końcu pojawił się ból Zwolniłam się, dwa dni później dostałam zwolnienie. Od tamtej pory nie działo się najlepiej. W końcu 20 września usłyszałam wyrok- ciąża obumarła. 27.09 stawiłam się w szpitalu gdzie próbowano przez dwa dni wywołać poronienie- bezskutecznie. Niezbędny był zabieg łyżeczkowania. (niestety, nie było to delikatne doczyszczanie). Od tamtej pory minęły ponad trzy tygodnie. Jestem nadal na zwolnieniu z racji bóli i złego stanu psychicznego (który dziś się pogłębił). W poniedziałek planowałam wrócić do pracy, ale po dzisiejszej rozmowie z panią dyrektor nie wiem co robić. Zadzwoniła do mnie z wyrzutami, że co ja sobie wyobrażam tyle siedzieć na zwolnieniu, że to nie powód ku temu. Na nic moje tłumaczenia, że to nie zwykła grypa, że wolę żeby bóle złapały mnie w moim łóżku niż w biurze na krzesełku. Zakończyła rozmowę słowami " nie mamy o czym rozmawiać, siedź w tym swoim łózko, do widzenia ". Niesamowicie boję się tego powrotu. czy ta kobieta może mnie zwolnić ? czy moja usprawiedliwiona nieobecność będzie do tego dostatecznym powodem ? Co mogę zrobić jeśli tak się stanie?
Dodam, że ona od ponad roku wiesza na mnie psy- zdarzało mi się usłyszeć z jej ust takie słowa "jesteś głupia", czy "beze mnie wylądowałabyś na ulicy".- dlatego wydaje mi się, że nie będzie miała oporów przed wręczeniem mi wypowiedzenia.
Mam pytanie odnośnie powrotu do pracy po poronieniu.
Pracuję na pełen etat umowa na czas nieokreślony od blisko trzech lat. Nigdy na zwolnienia nie chodziłam (40st. gorączki i inne dolegliwości szły ze mną do pracy). W sierpniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Radości nie było końca. Do czasu aż lekarka oznajmiła- krwiak. Leżenie płasko, zero spacerków. Ale ja ochoczo ruszyłam do pracy nie wiedząc o zagrożeniach. W końcu pojawił się ból Zwolniłam się, dwa dni później dostałam zwolnienie. Od tamtej pory nie działo się najlepiej. W końcu 20 września usłyszałam wyrok- ciąża obumarła. 27.09 stawiłam się w szpitalu gdzie próbowano przez dwa dni wywołać poronienie- bezskutecznie. Niezbędny był zabieg łyżeczkowania. (niestety, nie było to delikatne doczyszczanie). Od tamtej pory minęły ponad trzy tygodnie. Jestem nadal na zwolnieniu z racji bóli i złego stanu psychicznego (który dziś się pogłębił). W poniedziałek planowałam wrócić do pracy, ale po dzisiejszej rozmowie z panią dyrektor nie wiem co robić. Zadzwoniła do mnie z wyrzutami, że co ja sobie wyobrażam tyle siedzieć na zwolnieniu, że to nie powód ku temu. Na nic moje tłumaczenia, że to nie zwykła grypa, że wolę żeby bóle złapały mnie w moim łóżku niż w biurze na krzesełku. Zakończyła rozmowę słowami " nie mamy o czym rozmawiać, siedź w tym swoim łózko, do widzenia ". Niesamowicie boję się tego powrotu. czy ta kobieta może mnie zwolnić ? czy moja usprawiedliwiona nieobecność będzie do tego dostatecznym powodem ? Co mogę zrobić jeśli tak się stanie?
Dodam, że ona od ponad roku wiesza na mnie psy- zdarzało mi się usłyszeć z jej ust takie słowa "jesteś głupia", czy "beze mnie wylądowałabyś na ulicy".- dlatego wydaje mi się, że nie będzie miała oporów przed wręczeniem mi wypowiedzenia.