reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

2-latek nie chce się na nic zdecydować

P

pani.olga

Gość
od kilku dni mam problem z moim 2-latkiem. kiedy pojawia się moment wyboru czegoś, on zachowuje się tak, jakby zmieniał zdanie co 10 sekund. dla przykładu sytuacja z dzisiaj: kładliśmy małego spać, a on powiedział, że chce pić. mąż przyniósł bidon, ale gdy podał go synowi, ten zaczął odpychać ręce i powtarzać "śpimy, śpimy". kiedy mąż odstawił bidon, syn zaczął krzyczeć i popłakiwać, powtarzając, że chce pić, ale w momencie, kiedy dostał bidon kazał go z powrotem odstawić i krzyczał "śpimy, śpimy". taka sytuacja trwa przez kilkanaście minut, czasem dłużej i nie ma na to ŻADNEJ metody. nie pomaga tłumaczenie, zachęcanie ("sprawdź, czy smaczny soczek", "napij się, to Twój ulubiony" itd.). syn cały czas powtarza pod nosem "to nie, to nie" i oczywiście cały czas płacze, a czasem zaczyna wyć, jakby go ze skóry obdzierali. jestem załamana i po którymś razie w ciągu dnia po prostu mam ochotę go udusić (oczywiście metaforycznie). jakieś pomysły?
 
reklama
Rozwiązanie
Poczytam bo oprócz 2.5 latka mam 2 miesiączka córkę i serio brakuje mi czasami sił na uzeranie się z nim..

Hubert 18.02.2015 [emoji213]
Wiktoria 06.06.2017 [emoji214]
To tak jak u mnie z tym że mała ma po prostu "genialne" pomysły i realizuje je w ciągu 30 sekund jak mama na przykład robi siku. Mam też 1,5 miesięcznego synka i nie raz już lecialam "ratowac" sytuacje z młodym na rękach...
od kilku dni mam problem z moim 2-latkiem. kiedy pojawia się moment wyboru czegoś, on zachowuje się tak, jakby zmieniał zdanie co 10 sekund. dla przykładu sytuacja z dzisiaj: kładliśmy małego spać, a on powiedział, że chce pić. mąż przyniósł bidon, ale gdy podał go synowi, ten zaczął odpychać ręce i powtarzać "śpimy, śpimy". kiedy mąż odstawił bidon, syn zaczął krzyczeć i popłakiwać, powtarzając, że chce pić, ale w momencie, kiedy dostał bidon kazał go z powrotem odstawić i krzyczał "śpimy, śpimy". taka sytuacja trwa przez kilkanaście minut, czasem dłużej i nie ma na to ŻADNEJ metody. nie pomaga tłumaczenie, zachęcanie ("sprawdź, czy smaczny soczek", "napij się, to Twój ulubiony" itd.). syn cały czas powtarza pod nosem "to nie, to nie" i oczywiście cały czas płacze, a czasem zaczyna wyć, jakby go ze skóry obdzierali. jestem załamana i po którymś razie w ciągu dnia po prostu mam ochotę go udusić (oczywiście metaforycznie). jakieś pomysły?
To normalne, moj ma 2,5 roku i nadal tak robi. Dziecko poprostu chce też mieć swoje zdanie.
Na mojego działa jak powiem, aha nie chcesz to no nie :)
 
To normalne, moj ma 2,5 roku i nadal tak robi. Dziecko poprostu chce też mieć swoje zdanie.
Na mojego działa jak powiem, aha nie chcesz to no nie :)
najgorsze jest to, że on płacze i krzyczy bez względu na to, co robimy. nie ma "nie to nie", bo wtedy zaczyna mówić albo że chce jedno, albo drugie, ale żadnej opcji w końcu nie wybiera. nie wiem jak reagować, kiedy on się tak zachowuje, a słuchanie krzyku przez 20-30 minut jest naprawdę męczące.
 
Jesuuuuuu KLASYK! U mnie to samo od rana do nocy, normalnie z mężem jesteśmy na krawędzi wyczerpania psychicznego. U nas bunt na wszystko od ubierania, czesania, zmianę pieluchy, ubieranie butow po kąpanie i ubieranie piżamy. Dzis nawet doszło do tego ze na przemian mieliśmy z mężem czytać jej jedna bajkę..... no masakra. Wysłałam meza z psem na spacer, bo sie robił z tego wszystkiego zamęt a mloda coraz bardziej zaczynała marudzić. Kolejny przykład z dzisiaj na bujawce, corcia sie buja, po chwili mowi nie-nie-tam-tam ( pokazuje ślizgawkę). Zatrzymuje bujawke a ona krzyczy buju-buju. Zaczynam bujać a ta wrzask ze nie-nie.....no kurka! Tłumacze, ze nie mizna sie bujać i byc na ślizgawce w jednym i tym samym czasie i ma sie zdecydować tu czy tu. Finał był taki- HUSTERIA!!!!!!8-)
U nas czasem działa nie zwracanie uwagi, ignorowanie, bo próby dogadzania "na sile" jeszcze bardziej potęgują humory córki i dochodzi do płaczu i histeri, czasem działa tez " nie to znaczy nie" lub " zaraz wyjdę a ty zostaniesz 2 minuty sama na przemyślenia". Wiem, ze 2 latek nie kuma o co chodzi z przemyśleniem sytuacj, ale chodzi mi bardziej o to, ze wie iz wychodzac z pokoju ona traci widownię do swoich wybryków, wiec sie uspokaja.
To trudny czas zarówno dla dzieci jak i rodzicow. Trzeba przetrwać niestety. Ponoc z czasem bedzie tylko "lepiej";):-p
 
Jesuuuuuu KLASYK! U mnie to samo od rana do nocy, normalnie z mężem jesteśmy na krawędzi wyczerpania psychicznego.
cieszę się, że nie jestem osamotniona! już zaczynałam nawet myśleć, że może to jest jakiś głębszy problem albo nawet choroba (wiadomo, jakie człowiek wymyśla rzeczy w stresie). i zauważyłam, że u nas to się nasila właśnie jak jesteśmy z mężem we dwoje, bo jak jestem w domu sama z małym, to takie rzeczy się nie dzieją.

wczoraj w końcu udało się go uspokoić - zabrałam go z łóżka do okna w kuchni i powiedziałam, żeby "szukał pana z kosiarką" ;) w międzyczasie się bez protestów napił, a potem poszliśmy do sypialni oglądać gwiazdki na suficie (z projektora). no i jakoś zapomniał o awanturze...
 
Nie, nie jestes osamotniona :-) :) tez miewam takie myśli, bo codziennie toczę walkę z uparciuchem. W niedziele mamy wizytę u psychologa dziecięcego, bo juz nie wiem ja do córki dotrzeć, jak przekonać, jak mowić aby sie choc troche słuchała. Dzis ubierałam młodą godzine a i tak to nie rekord.czasem prosze ja 3h bez rezultatu. Nie pomaga danie jej wyboru czy ta koszulka czy ta, czy te legginsy czy te, ze idziemy na płac zabaw ect. Wszystko jest jej obojętne... Zajmuje sie wszystkim byle sie nie ubrać. Potem walkach o uczesanie a widze, ze jej włosy przeszkadzają. Czasem to mysle aby ja obciąć na "chłopca" wtedy przynajmniej problem czesania bede miec z głowy :laugh2:
Nie mogłam spac pol nocy, jestem mega zmęczona, mloda od rana bezlitosna, znikąd ratunku znikąd pomocy. " no jak tu zyc panie premierze, no jak zyc?" ;-) ;):laugh2::-p No jakos trzeba,czyż nie drogie mamy małych buntowników.
Pozdrawiam
 
U nas było podobnie, czasem dalej małej zdążają się histerie ale już sporadycznie. Jeżeli chodzi o ubieranie to wylanczam jej ulubione bajki, zamykam pokój z zabawkami i mówię że trzeba się ubrać to wtedy włączę bajki i otworze jej pokój. Na początku była histeria przez jakieś 4-5 dni, aktualnie juz prawie zawsze bez problemu mała się ubiera i czesze. A gdy miała taki etap że dwie rzeczy na raz chciała np. zejść z huśtawki i iść na zjeżdżalnie to po prostu schodzilysmy i nie wracałyśmy z powrotem na hustawke, na histerię i krzyk po prostu nie reagowałam a jeżeli mała w ciągu 2-3 min się nie uspokoiła to szłyśmy do domu i w domu tłumaczyłam jej co zrobiła nie tak. I tak konsekwentnie dzień po dniu. W ciągu tygodnia była ogromna różnica bo mała się nauczyła jakie konsekwencje przynosi takie zachowanie. Stosowaliśmy tez 2 minuty kary na krześle zgodnie z zasadami superniani :D brzmi dziwnie ale na prawdę przyniosło duże rezultaty. Nasza mała ma 25 miesięcy a zasady stosujemy od 3 miesięcy.
 
Ostatnia edycja:
U nas było podobnie, czasem dalej małej zdążają się histerie ale już sporadycznie. Jeżeli chodzi o ubieranie to wylanczam jej ulubione bajki, zamykam pokój z zabawkami i mówię że trzeba się ubrać to wtedy włączę bajki i otworze jej pokój. Na początku była histeria przez jakieś 4-5 dni, aktualnie juz prawie zawsze bez problemu mała się ubiera i czesze. A gdy miała taki etap że dwie rzeczy na raz chciała np. zejść z huśtawki i iść na zjeżdżalnie to po prostu schodzilysmy i nie wracałyśmy z powrotem na hustawke, na histerię i krzyk po prostu nie reagowałam a jeżeli mała w ciągu 2-3 min się nie uspokoiła to szłyśmy do domu i w domu tłumaczyłam jej co zrobiła nie tak. I tak konsekwentnie dzień po dniu. W ciągu tygodnia była ogromna różnica bo mała się nauczyła jakie konsekwencje przynosi takie zachowanie. Stosowaliśmy tez 2 minuty kary na krześle zgodnie z zasadami superniani :D brzmi dziwnie ale na prawdę przyniosło duże rezultaty. Nasza mała ma 25 miesięcy a zasady stosujemy od 3 miesięcy.
Ja tak z innej beczki, Twoja umie się sama ubrać (bluzka też) ?

Hubert 18.02.2015 [emoji213]
Wiktoria 06.06.2017 [emoji214]
 
reklama
Ja tak z innej beczki, Twoja umie się sama ubrać (bluzka też) ?

Hubert 18.02.2015 [emoji213]
Wiktoria 06.06.2017 [emoji214]
Spodnie zakłada sama, bluzkę wkłada przez głowę ale z rękami ma problem. Staramy się żeby próbowała sama ale i tak cały czas musze jej pomagać. Buciki ma na rzepy i sandały zakłada sama a z adidasami czasem musze jeszcze jej pomagać.
 
reklama
U mnie te metody nie działają,bo córka mize sie bawić skarpetkami ktore mamy zalozyc tego dnia albo metka od piżamki, zbiera jakies drobne paproszki po pokoju, bądź lezy i sobie gada po swojemu, no pomysłów ma cały wachlarz byle sie nie ubrać a ja sie normalnie z minuty na minutę gotuje w środku. Olanie tematu " to niech chodzi w piżamach" tez nie wchodzi w rachubę, bo mize tak byc i tydzien. Niczego to w jej zachowaniu nie zmienia. Najgorzej jak mamy gdzieś wyjsć np. na wizytę do lekarza. Odebranie jej bajek tez olewa. Rozumie ale uparcie chce postawić na swoim. TV nie ogląda wcale. To samo z butami aby wyjsć na spacer. Nawet kara w postaci całodniowego pobytu w domu bez placu zabaw jej nie przekonuje. Wiem, ze chetnie by poszła ale chce aby to było na jej zasadach. Najlepiej na boso i o porze ktora ona chce. No rece mi opadają przy tym jej upartym charakterze. Straszna indywidualista z niej. Po mamusi :-p
Podczas histerii na placu zabaw tez zostawiam ja sama, oczywiscie bacznie z ukradła obserwuje co robi i gdzie sie przemieszcza. Czekam az sie uspokoi i przyjdzie do mnie, wtedy tłumacze co sie stało i dlaczego mi sie to i to nie podobało. Nie ma opcji aby do niej podejść bo jest jeszcze gorzej. Musze ja zostawiać sama, wtedy najcześciej drze trawę z trawnika rozładowując w ten sposob emocje. Wsadzenie jej do wózka lub zabranie z placu zabaw na ręku to nie lada wyczyn przy histerii a ja mam chory kregoslup i przyplacam takie zapasy z dzieckiem ogromnym bolem w nocy.
No bywa grubo i tak przez cały dzien i czasem noc, bo ma do tego koszmary senne plus piątki wychodza ( a u nas to bardzo długi proces ).
 
Do góry